Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jego hip-hopowe kawałki są popularne w sieci. Rapował dla Jezusa i Maryi, a także o swoim kapłaństwie. Z raperem Heresem nagrali utwór nawiązujący do egzorcyzmu z medalika św. Benedykta. Crux Sacra czyli "Krzyż święty" to ich nowa piosenka. Poznajcie ks. Adama Ulatowskiego!
Anna Gębalska-Berekets: Słowo Boże w rytmie hip-hop?
Ks. Adam Ulatowski: Nie jestem pierwszym księdzem, który rapuje. Ks. Jakub Bartczak, zanim przyjął święcenia kapłańskie, zajmował się rapem. Przez pewien czas podchodził do niego z rezerwą, ale stwierdził, że nie porzuci pasji do muzyki. Miłość do Boga można połączyć z miłością do muzyki. To ma sens w nowej ewangelizacji. Ona nie jest nowa co do treści, ale sposobów dotarcia do człowieka. Rap nie jest typowym głoszeniem Ewangelii, ale Biblię też tłumaczono na różne języki i dialekty, by można było ją przyswoić i nią żyć.
Co mają wspólnego kapłaństwo i rapowanie?
Nie jest to naturalne połączenie. U mnie to nawet przypadkowe. Nie zajmowałem się rapem. Kiedyś słuchałem rapu, potem "nawróciłem" uszy na muzykę chrześcijańską (jestem pod wrażeniem!). Zastanawiałem się, czy rap to nie jest zamknięty rozdział mojego życia, a tu nagle się okazało, że nie wyleczyłem się z hip-hopu (śmiech).
Jak ksiądz odkrywał powołanie?
Jako dziecko powtarzałem, że zostanę księdzem. Potem interesowałem się rzeczami, które były przeciwne tej drodze. Pan Bóg jednak upominał się o mnie. Czułem pewien brak. Kiedyś na modlitwie zapytałem Go, jaki ma plan dla mnie. „Boże, rzeczywiście tego chcesz?". Usłyszałem wezwanie do pójścia za Nim. Kiedy powiedziałem Bogu "tak", poczułem pokój w sercu. Największe dylematy życiowe rozwiązywałem przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Tak jest do dziś. Pytam Go na modlitwie, czego oczekuje. Powołanie skonkretyzowałem na kolanach.
Rapujący wikary przejmuje "jutuby"
Kiedy ksiądz zaczął przejmować na poważnie "jutuby"?
Ja ich nie przejmuję (śmiech). Prowadzę posługę duszpasterską w parafii. Chodzi tu o przestrzeń do głoszenia Słowa Bożego. Nie jest to łatwe, ale potrzebne. Obecność księdza na "jutubach" bywa niezależna od niego. Zdarza się, że ktoś nagra rekolekcje, homilię i wrzuci do sieci. Dobrze, że są i takie treści. Do projektów muzycznych zaprosił mnie Heres z zespołu "Wyrwani Z Niewoli". To on się o wszystko troszczy, ja jestem towarzyszem, który wspiera.
Właśnie ukazał się najnowszy utwór z Heresem Crux Sacra. Treść nawiązuje do modlitwy egzorcyzmu, która znajduje się na medaliku św. Benedykta.
W krzyżu jest odpowiedź na wiele ludzkich pytań i wątpliwości. Jezus powiedział, by w rozważaniu Jego męki zwracać uwagę na krzyż, na którym dokonało się zbawienie. Krzyże bywają dewastowane, dlatego chciałem pokazać, że to znak zwycięstwa! Bardzo nam na tym zależało. Modlitwa św. Benedykta jest dla wielu tajemnicza, ludzie nie do końca wiedzą, o co w niej chodzi.
A o co chodzi?
"Crux sancta sit mihi lux, non Draco sit mihi dux. Vade retro Satana, numquam suade mihi vana. Sunt mala quae libas, Ipse venena bibas. Amen” (“Światłem niech będzie mi Krzyż święty, a nigdy wodzem smok przeklęty. Idź precz Szatanie, duchu złości, nigdy mnie nie kuś do marności. Złe to, co proponujesz mi. Sam swoją truciznę pij. Amen”).
Ta modlitwa towarzyszy mi od lat. Egzorcyzmem jest codzienna walka z szatanem, kiedy do swojego życia zapraszam Boga. Oczyszczam się ze złych myśli i pokus. Znak krzyża, który codziennie czynimy, także jest egzorcyzmem. Moc Boga jest ogromna, dlatego chcieliśmy posłać w eter przeciwwagę do tego, co szatan wkłada w serca i umysły ludzi. Zależało nam, by w muzyce dotykać tego, co może zmienić serca ludzi.
"Odrzucaj demona, wybieraj Jezusa"
Pierwszy raz za mikrofon chwycił ksiądz w utworze Wybieraju. Śpiewa ksiądz: „Odrzucaj demona, wybieraj Jezusa". Jak muzyka pomoże w odrzuceniu pokus?
Lekarstwo działa nawet wtedy, gdy człowiek nie zna skuteczności jego działania. Tak jest z tą piosenką (pierwsza nagrana z Jackiem Zajkowskim "Heresem"). W podstawówce, w której uczyłem, dzieciaki krzyczały jej słowa na korytarzu. Muzyka pozwala na zbudowanie odpowiedniego nastroju, chodzi też o emocje i ich uwolnienie. One pozwalają się człowiekowi "zbudzić" do tego, co Boże. Widzę, że muzyka pomaga w wybieraniu Jezusa.
Na przykład?
Gdy moi uczniowie są już zmęczeni ks. Adamem Ulatowskim, puszczam im jakiś muzyczny kawałek, żeby mogli się nieco rozluźnić, ale nie stracić przy tym poczucia, że są na lekcji religii (śmiech).
Internet to dobre miejsce na Boże treści?
Gdzie jest człowiek, tam powinna być Ewangelia. Parafrazując słowa św. Pawła z Listu do Rzymian, tam gdzie wzmaga się grzech, tam jeszcze obficiej rozlewa się łaska. Obserwując komentarze pod naszymi piosenkami, widzę, że wiele osób akceptuje ten przekaz.
Ks. Adam Ulatowski: W rapowaniu jest głębszy sens
Teledysk, prosty przekaz to właściwy kierunek ewangelizacji?
Forma: prosty przekaz, teledysk i słowo są odpowiedzią na współczesną percepcję człowieka. Ludzie się na nią otwierają. Słyszę: "Widzieliśmy księdza w internecie, jest super!". Czują jakbym był u nich w domu. Patrząc na teledyski, myślą, że może da się z tym księdzem pogadać, bo taki uśmiechnięty, ma dystans do siebie. Spotykam się też ze sprzeciwem.
Co ksiądz na to?
Ludzie tłumaczą, że piosenka nie zastąpi refleksji chrześcijańskiej, a oni cenią bardziej wzniosłe treści. A do mnie docierają głosy, że ta muzyka pomogła niektórym w podjęciu refleksji. Po wielu latach przystąpili do spowiedzi. Są też tacy, którzy pod obejrzeniu teledysku napisali do mnie i Jacka z prośbą o pomoc. Tym, którzy czują się urażeni, że ksiądz rapuje, chcę powiedzieć: dobrze, że karmicie się czymś głębszym, ale nie zapominajcie o tych, którzy są na początku drogi. W jednym z komentarzy ktoś napisał: "Gdybym miał takiego księdza w parafii, to bym się nawrócił". Dawanie świadectwa to dobry kierunek.
Katocelebryci źle kończą?
Jak reagują na rapującego wikarego parafianie?
Mówią: "Uważaj, bo byli tacy katocelebryci, którzy niezbyt dobrze skończyli" (śmiech). Cenię takie głosy, pozwalają na refleksję. Ryzyko wejścia na niewłaściwe tory jest zawsze. Pierwsza piosenka pojawiła się, kiedy byłem na parafii w Ostrołęce. W styczniu, tuż przed kolędą. Bałem się, jak zareagują parafianie.
I jak było?
Puszczali mi piosenkę. A ja na to: "Boże, jak ja ci dziękuję za taki odbiór!". Miałem wsparcie w braciach księżach, w proboszczu. Tak jest i w parafii w Łapach. Księża są życzliwi, darzą dobrym słowem.
Nagrywa ksiądz też filmiki, jest seria rekolekcji pielgrzymkowych. Jakie plany w zanadrzu?
Z Jackiem szykujemy nowy utwór. Jacek jest motorem wszystkiego, ja cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć. Dla mnie priorytetem jest praca duszpasterska i ewangelizacyjna na parafii. W internecie realizuję się w wolnym czasie. Pragnę pobłogosławić też tym, którzy będą czytali naszą rozmowę. Aby byli nie tylko odbiorcami Ewangelii, ale również i jej głosicielami. Żniwo wielkie, ale robotników mało. Amen.
A jakaś płyta?
Jak Bóg da.