separateurCreated with Sketch.

“Nie boję się oddać życia, nie opuszczę miasta!” Od duchownych z Ukrainy spływają kolejne relacje

Wojna na Ukrainie
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 25.02.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jestem biskupem wyznaczonym na diecezję charkowsko-zaporoską i to jest moje miejsce. Jeśli mam oddać życie — nie boję się, niech zabiorą. To nie jest moja największa wartość. Moją największą wartością jest bycie w jedności z Bogiem – podkreślił wczoraj ordynariusz rzymskokatolickiej diecezji charkowsko-zaporoskiej bp Pawło Honczaruk. Jakie jeszcze relacje z drugiego dnia inwazji spływają od duchownych przebywających w Ukrainie?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

1Charków – "Wyspowiadam każdego kto przyjdzie"

"Jestem biskupem wyznaczonym na diecezję charkowsko-zaporoską i to jest moje miejsce. Jeśli mam oddać życie — nie boję się, niech zabiorą. To nie jest moja największa wartość. Moją największą wartością jest bycie w jedności z Bogiem. (...) Dlatego tu zostaję. Będę tu do końca, na ile pozwoli mi Bóg. Jestem również gotów służyć sakramentami wszystkim, którzy tego potrzebują. Jeśli ktoś będzie potrzebował się wyspowiadać, wyspowiadam każdego, kto przyjdzie" – powiedział wczoraj (24.02) bp Paweł Honaczaruk portalowi "Credo".

"Putin czyni wielkie zło. Ma jeszcze szansę, póki żyje na tej ziemi, przeprosić i wyznać swoje grzechy. "Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę?" Prezydent Rosji musi zastanowić się nad tym, co czeka na niego po śmierci" – dodał duchowny. Odnosząc się do sytuacji w mieście dodał, że słyszalne w nim są wybuchy, a w powietrzu czuć zapach dymu.

2Mariupol – "Kończą się lekarstwa i woda"

"Dziś w Mariupolu jest stosunkowo spokojnie, słychać kanonadę, ale miasto nie jest ostrzeliwane. Według niepotwierdzonych informacji wojska rosyjskie posuwają się z Krymu i walczą pod Melitopolem, do Mariupola jest 190 km. To jeden lub dwa dni drogi!" – relacjonuje greckokatolicki duchowny, ks. Rościsław Spryniuk, dyrektor mariupolskiego Caritas. Część personelu jego placówki ewakuowana została do Zaporoża.

"W sklepach, aptekach czy na stacjach benzynowych można płacić tylko gotówką! (...) Ale bankomaty nie wydają już gotówki. Wczoraj skończyło się paliwo do samochodów. Rząd wydał zarządzenie, że tankować będą tylko samochody wojskowe. Kończą się towary, lekarstwa, woda i artykuły higieniczne. Nikt nie wie, co stanie się jutro ani za godzinę!" – kontynuje ks. Spryniuk w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.

"Pierwsza fala paniki, gdy ludzie wyjeżdżali i rozpaczliwie szukali schronienia, już minęła. Obecnie ludzie są zmotywowani do stawienia czoła wrogowi, pomagają wojsku" – dodaje w rozmowie z Radiem Watykańskim również przebywający w Mariupolu o. Roman Laba OSPPE.

"Do kościoła przychodzą ludzie w każdym wieku: dzieci, dorośli i starsi. Księża starają się wspierać ich duchowo. (...) Niektóre osoby nie są z parafii, tylko z okolicznych osiedli. Przyszli, bo wiedzą, że tutaj zawsze znajdą jakieś schronienie. To taka naturalna religijność: jak trwoga, to do Boga. (...) Dużo jest pytań o sens tego wszystkiego i dotyczących wiary. (...) Wśród ludzi panuje ogromna solidarność. We wspólne czuwanie modlitewne włączyła się też wspólnota zielonoświątkowa" – opowiada paulin.

3Brzozdowce (obw. lwowski) – "Panika jest. Ale ja nie mogę być tchórzem"

"Panika jest, tego nie da się uniknąć. Na drogach wyjazdowych ze Lwowa są duże kolejki. Mieszkańcy boją się, że miasto zostanie zbombardowane i uciekają do mniejszych miejscowości, wsi, do swoich rodzin. W tym czasie jestem tym ludziom bardziej potrzebny niż w Polsce. Nie chciałbym też być tchórzem, który ucieka do mamy lub ciepłego łóżka, bo coś gdzieś wystrzeliło" – relacjonował wczoraj (24.02) ks. Damian Pankowiak w rozmowie z portalem kalisz.naszemiasto.pl. Duchowny z wielkopolskiego Pleszewa posługuje obecnie w dwutysięcznych Brzozdowcach, 50 km na południe od Lwowa.

"Wszędzie są duże kolejki. Do bankomatu 50 osób albo więcej. Wypłacić można maksymalnie 3000 hrywien, tj. około 450 zł. Kolejki w aptekach. Ludzie wykupują potrzebne lekarstwa, aby zabezpieczyć się na przyszłość. W większości sklepów nie działają terminale płatnicze. Mieszkańcy wynoszą wielkie torby z zakupami. (...) Aktualnie stoję w długiej kolejce na stację benzynową, bo paliwa oczywiście też ma nie być. Do celu mam jeszcze dwa kilometry" – dodał kapłan.

4Odessa – "W naszym mieście nie ma schronów"

"Poradzono nam, żebyśmy taśmą klejącą zakleiły okna, to wtedy w czasie wybuchów szyby się nie rozbiją. Przygotowałyśmy dokumenty, trochę rzeczy… bo mówią, że tej nocy mają Odessę bombardować. Ale my ufamy, modlimy się, wierzymy w moc modlitwy i że Pan Bóg zatrzyma to zło" – powiedziała wczoraj wieczorem (24.02) w rozmowie z KAI s. Anna Zajączkowska FMA.

"Od godziny 22 do 7 jest godzina policyjna i zalecają nam, żeby gasić w tym czasie światło tak, żeby rosyjscy żołnierze nie wiedzieli, gdzie jesteśmy. Z budynku, gdzie mamy mieszkanie, wielu sąsiadów wyjechało, a ci, którzy zostali, organizują nocne warty, żeby nie było plądrowania. Bo tego też ludzie zaczynają się bać" – relacjonowała zakonnica. Dużym problemem Odessy jest również podmokły grunt, który sprawia, że w mieście nie ma metra ani schronów.

Na zakończenie rozmowy salezjanka raz jeszcze poprosiła, by podkreślić, jak bardzo Ukraina potrzebuje modlitwy. „Czytałam na Facebooku, że nasi żołnierze mówią, że odczuwają jakąś siłę, tak, jakby ktoś ich podtrzymywał, popychał. Cała Ukraina i cały świat się modli. To jest niesamowite. Pan Bóg jest silniejszy od tego zła" – spuentowała.

5Krasiłów (obw. chmielnicki) – "Ludzie dziękują nam ze łzami w oczach"

"Krasiłów [ok. 30 km na północ od Chmielnickiego] to środek Ukrainy i działania wojenne toczą się w pewnej odległości od nas, ale dziś wszystkie lotniska w Ukrainie zostały zbombardowane, także to najbliżej nas. Gdy rano przyszłyśmy do kościoła na mszę św., ludzi było znacznie więcej niż zazwyczaj. Wiele osób podchodziło do nas i ze łzami w oczach pytało czy wyjeżdżamy. Gdy odpowiedziałyśmy, że zostajemy z nimi, bardzo nam dziękowali, mówiąc że nas potrzebują. Myślę, że Pan Bóg daje nam ogromną łaskę i pokój w sercu. Jesteśmy pewne, że mamy być właśnie tutaj i teraz z tymi ludźmi, którzy potrzebują przede wszystkim duchowego wsparcia" – tłumaczyła wczoraj (24.02) w popołudniowej rozmowie z portalem wiara.pl polska kapucynka, s. Małgorzata Stankiewicz.

"Modlimy się razem z ludźmi, wspieramy ich. Kościół jest otwarty dla wszystkich: katolików, prawosławnych, grekokatolików, ale też niewierzących. Każdy, kto chce, może do nas przyjść, choćby tylko po to, by się uspokoić, porozmawiać" – podkreśliła zakonnica.

6Kijów – Kościoły pozostają otwarte

W rozmowie z włoską agencją SIR zwierzchnik Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego abp Światosław Szewczuk zadeklarował, że zarówno budynki, jak i instytucje kościelne pozostaną otwarte dla wszystkich, którzy potrzebować będą pomocy. „Nasz Kościół zawsze będzie ze swoim ludem” – podkreślił.

Podziemia soboru Zmartwychwstania Pańskiego, przy którym znajduje się siedziba hierarchy, służyły wczoraj za schron w momencie ostrzału rakietowego Kijowa. Abp Szewczuk ukrył się tam wraz z wiernymi i współpracownikami.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!