Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
– Zaczęło się od tego, że napisała do nas na fanpage dziewczyna z Ukrainy, Marcelina. Jest ona wolontariuszką w punkcie przygotowywania paczek dla żołnierzy w jednej z miejscowości obwodu tarnopolskiego. Dokładnej lokalizacji nie chcę podawać ze względów bezpieczeństwa. Wraz z innymi wolontariuszami dodawali oni do paczek różańce wraz z tekstem Nowenny pompejańskiej. Żołnierze bardzo cieszyli się z takiego podarunku, dewocjonalia jednak szybko się skończyły – tłumaczy w rozmowie z Aleteia Polska Karolina Zaremba, koordynująca zbiórkę ze strony "Któż jak Bóg".
Marcelina, która miała wcześniej okazję poznać posługującego w Ukrainie michalitę, nieżyjącego już ks. Stanisława Żalę, postanowiła odezwać się do polskiego zgromadzenia, którego patron – św. Michał Archanioł – jest również patronem Kijowa i całe Ukrainy. Redakcja michalickiego pisma planowała początkowo ofiarować pewną liczbę dewocjonaliów z własnych zasobów. Redaktor naczelny "Któż jak Bóg", ks. Piotr Prusakiewicz CSMA, wpadł jednak na pomysł, aby w zbiórkę włączyć również czytelników. Jej efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.
– Na początku zakładaliśmy, że może uda się wysłać 100 sztuk różańców i medalików z wizerunkiem św. Michała, do tego obrazki. W tej chwili zebraliśmy ich już przeszło 10 tysięcy! Są osoby, które zamawiają w hurtowniach całe paczki bezpośrednio z dostawą do redakcji. Ale przychodzą też np. młodzi, którzy posiadając w domu 2-3 różańce, postanawiają jeden z nich ofiarować. Na ten moment skupiamy się przede wszystkim na znalezieniu transportu dla tych darów, chcielibyśmy bowiem, prócz dewocjonaliów, przekazać artykuły pierwszej potrzeby. Wiemy też na pewno, że na jednym transporcie się nie skończy – dodaje Zaremba.
W ostatnich dniach do punktu Marceliny zgłosił się bowiem jeden z biskupów diecezji w głębi kraju, prosząc o pomoc w zorganizowaniu dewocjonaliów również dla "jego" żołnierzy. Dostawa ta będzie tyleż trudna, co potrzebna, gdyż w podległej duchownemu diecezji trwają w tej chwili zażarte walki z rosyjskimi agresorami.
– W pierwszej chwili mieliśmy obawy, czy greckokatoliccy i prawosławni żołnierze zechcą korzystać z "naszych" dewocjonaliów. Wiara w jednego Boga i potężne orędownictwo jego posłańca, św. Michała, łączy jednak nas wszystkich. Jeden z duchownych pomagających w punkcie Marceliny powiedział, że przychodzą do niego żołnierze wszystkich obrządków i że jeszcze nie widział wśród nich ateisty. Zresztą dewocjonaliów potrzebują nie tylko walczący. O ich bezpieczny powrót i ocalenie ojczyzny żarliwie modlą się ich pozostałe w domach żony i dzieci – podsumowuje koordynatorka.
Osoby chcące dołączyć do zbiórki bądź pomóc w zorganizowaniu transportu proszone są o kontakt tutaj.