Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Publikujemy świadectwo ojca Piotra Pliszki OFMConv., dyrektora franciszkańskiego Domu Pojednania i Spotkań im. Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Gdańsku.
Franciszkański charyzmat
W charyzmacie naszego zakonu jest pomoc ubogim i w miarę możliwości nasze serca są otwarte na każdego człowieka, który zapuka do drzwi. Nie patrzymy na jego wyznanie, na jego pochodzenie, narodowość, czy mówiąc metaforycznie „kolor skóry”.
Pragniemy nieść dobrą nowinę przez konkretną pomoc, czyn, bo łatwo się mówi o Panu Bogu, o Jego miłosierdziu i miłości do nas, chociażby na kazaniu, a chodzi o to, aby rzeczywiście być przedłużeniem rąk Opatrzności Bożej – tu w naszym Domu Pojednania i Spotkań dla każdego naszego domownika, czy gościa. Każdego, kto nawet niespodziewanie zapuka do naszych drzwi.
W ten sposób uczymy się siebie, też wzajemnie, że każdy, kto do nas przychodzi, jest darem. Tę ideę staramy się realizować od początku powstania Domu Pojednania i Spotkań pod imieniem Świętego Maksymiliana Kolbego, który oddał życie za bliźniego w obozie zagłady, w Oświęcimiu. To miłość w najczystszej i najszlachetniejszej postaci, którą można się zainspirować nawet w szarej codzienności.
Wojna
W naszym Domu od samego początku gościliśmy młodzież z Ukrainy, Rosji, Białorusi czy Niemiec. Byli też z tych krajów wolontariusze. Pomagaliśmy tez osobom z tych krajów w czasie ich studiów w Polsce.
W naszym Domu pracował Nedim Usejnow z Ukrainy – tatar krymski – obecnie bardzo zaangażowany na forum międzynarodowym w działania na rzecz pokoju, w Ukrainie. Nedim w naszym Domu poznał swoją przyszłą żonę, a później urodziła się też tutaj dwójka ich dzieci. Myślę, że trzeba powiedzieć, że wojna dotknęła Ukrainę, ale też Rosję i Białoruś, szczególnie te osoby, które uciekły z swojej ojczyzny, które nie chciały żyć w konflikcie sumienia i nie chciały być pod presją dyktatorów, jakimi są Putin i Łukaszenka.
Goście z Ukrainy
W porozumieniu z Siostrami od Aniołów z Warszawy (rzeczywiście działają jak anioły) i w porozumieniu z naszym prowincjałem, ojcem Wojciechem Kuligiem, zapraszamy do nas, do naszego Domu Pojednania i Spotkań młodzież – 40 osób – z Ukrainy, Rosji, Białorusi i Kazachstanu.
Ta młodzież spędzi z nami Święta Wielkanocne, będąc u nas już na Wielki Tydzień: na Triduum Paschalne i niedzielę i poniedziałek Zmartwychwstania Pańskiego. To ma być spotkanie pojednania, nasz główny cel.
Nie będziemy mówić o konfliktach, czy nawet aktualnej wojnie, ale o idei pojednania i przebaczenia: nie 7 razy, ale 77 razy przebaczamy. Ta młodzież będzie być może kiedyś kierowała lub nawet zarządzała swoją ojczyzną, czy to w Rosji czy na Ukrainie. Dlatego chcemy zbudować „most pojednania”, w którym najważniejsze jest niesienie drugiemu człowiekowi – sąsiadowi – pokoju i dobra – w myśl słów św. Franciszka. To nie ma być teoria, ale prawdziwe spotkanie, otwartość serca.
Wszyscy będziemy razem
Mamy taki plan, aby młodzież, wspólnie razem z nami – braćmi – przygotowała się i spędziła Święta Wielkanocne w naszym Domu im. Św. Maksymiliana: czyli ze wspólnotą franciszkańską przy klasztorze św. Anny i Kurii Prowincjalnej.
Wszyscy będziemy razem. Będziemy się wspólnie przygotowywać do Zmartwychwstania Pańskiego w wymiarze duchowym, a także czerpiąc z tradycyjnej staropolskiej gościnności. Najważniejszym akcentem będzie dla nas śniadanie wielkanocne przy wspólnym stole, gdzie będziemy my, bracia, ale przede wszystkim młodzi z Ukrainy i Rosji, a także z Białorusi i Kazachstanu. Będziemy sobie składać życzenia.
Franciszkanie pomagają na Pomorzu
Nasi bracia otwierają serca także w Dobrej Szczecińskiej, gdzie gwardianem jest o. Roman Zioła: prawie od początku wojny są u niego uchodźcy wojenni z Ukrainy. Pomagamy również w Darłówku, gdzie proboszczem i gwardianem jest o. Sebastian Firek.
Ofiarom wojny pomagamy także w Koszalinie, Kwidzynie, Lęborku i Elblągu. Naprawdę drzwi są otwarte dla każdego, kto poprosi nas o pomoc. Nie jesteśmy obojętni i zawsze znajdziemy sposób, aby pomóc, nawet w najtrudniejszej sytuacji. Wystarczy tylko przyjść.
U nas w Domu Pojednania przyjęliśmy również rodziny z dziećmi z Ukrainy i jesteśmy teraz razem jedną, wielką wspólnotą: razem spożywamy śniadania, obiady, kolacje. Jednym słowem, pomagamy jak możemy najlepiej i wciąż, każdego dnia, uczymy się.
W Gdyni, z uwagi na remont, nie możemy bezpośrednio przyjąć uchodźców, ale klasztor organizuje każdego dnia dla nas – dla naszych gości z Ukrainy – a właściwie już domowników: jedzenie i inne dary użytku codziennego. Naprawdę jest wielki zryw, również finansowy.
Z klasztoru franciszkańskiego płynie do nas też wsparcie materialne, np. na kupienie kuchenki gazowej czy pralki. Nasz Dom ma też wsparcie z kościoła św. Anny, którego gwardianem jest o. Tomasz Jank.
Bracia franciszkanie na wybrzeżu mają otwarte serca i drzwi swoich klasztorów na pomoc dla ofiar tej krwawej wojny. Najważniejsze, że Pan Jezus przez różne sytuacje codzienności otwiera nas na potrzeby naszych gości: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”.