separateurCreated with Sketch.

W prywatnych wizjach Jezus miał odsłonić jej szczegóły męki. Droga krzyżowa z s. Leonią Nastał

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Pan Jezus pozwolił mi widzieć w duchu, jak wyglądał w chwili, gdy brał krzyż na swe ramiona. Widziałam, jak śmiertelna bladość pokryła Jego najświętsze oblicze…” – zapisała Służebnica Boża siostra Leonia Nastał.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Siostra Leonia Nastał, służebniczka starowiejska i jedna z największych polskich mistyczek. Jak twierdzi, nie tylko rozmawiała z Jezusem, ale doświadczała wizji. Jeden z najbardziej wstrząsających obrazów zobaczyła 26 lutego 1936 r., gdy Jezus odsłonił przed nią wydarzenia z nocy Wielkiego Czwartku, po pojmaniu w Ogrodzie Oliwnym. Zabrał ją do więziennej celi i pokazał wstrząsający obraz katowni.

Siostra Leonia zaświadcza, że towarzyszyła Mu na drodze krzyżowej nieustannie, z wielką czułością odprawiając to pasyjne nabożeństwo. Często zdarzało się, że miłość Boga porywała ją i zanurzona w obecności kontemplowała Jezusa wszystkimi zmysłami.

„Zaczęłam odprawiać drogę krzyżową, ale nie odeszłam od pierwszej stacji. Po tylu dniach tęsknoty Jezus ukazał się duszy – spokojny, cichy, łagodny, skrępowany tak, jak stał przed sądem Piłata; wzgardzony od wszystkich” – pisała w kwietniu 1936 r.

Dziś możemy wraz nią pójść za Jezusem na tę ostatnią drogę – przez mękę do zwycięstwa.

1STACJA: Pan Jezus skazany na śmierć

Pan Jezus ukazał mi się skrępowany, w majestacie cierpienia i spokoju. Ja jestem Król królów – rzekł – a patrz, na rękach mam pęta niewolnika. Jestem Sędzią wieków. Sędzią dusz – a Mnie sądzi Piłat. Jestem Prawdą, a tłum ogłasza Mnie za zbrodniarza, a Ja milczę...

Moja dziecino, czy wiesz, dlaczego dobrowolnie poddałem się sądowi Piłata? Chciałem przez to upokorzenie wyjednać duszom łaskę dobrej spowiedzi, a przez milczenie wynagrodzić Ojcu za fałszywe milczenie duszy w tym sakramencie. Dusze, które tają grzechy na spowiedzi, wybierają Barabasza – szatana, a Jezusa krzyżują. Dusze natomiast, które z pokorą i szczerością wyznają swoje przewinienia, zdejmują z moich dłoni krępujące Mnie więzy.

2STACJA: Pan Jezus bierze krzyż

Kiedy brałem na swoje ramiona krzyż, a raczej gdy Mi go wtłaczano na ramiona, członki moje przeniknął tak gwałtowny ból, że gdyby nie wyższa siła, byłbym padł na ziemię.

Ty wiesz, jaki ból sprawia ucisk rany – a moje ramiona były poszarpane ranami. I na takie żywe, ociekające jeszcze krwią rany wtłoczono Mi ciężar krzyża. Był to nie tylko ciężar gatunkowy drzewa, ale i ciężar grzechów, za które krzyż podjąłem…

Pan Jezus pozwolił mi widzieć w duchu, jak wyglądał w chwili, gdy brał krzyż na swe ramiona. Widziałam, jak śmiertelna bladość pokryła Jego najświętsze oblicze, rumieniła ją tylko krew spływająca spod cierni. Jezus drżał na całym ciele, drżała każda tkanka najświętszego ciała, a jednak Pan Jezus ruszył w swoją drogę kalwaryjską. Stąpał powoli, z trudem podnosząc nogi, pochylał się pod ciężarem krzyża coraz więcej, chwiał się tak, że mi się zdawało, że upadnie za każdym krokiem. A jednak Jezus szedł i odmawiał jakieś modlitwy.

3STACJA: Pan Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem

Moja Leonio – odezwał się Jezus – czy wiesz, co spowodowało mój pierwszy upadek? Oto widok pierwszych grzechów ciężkich. Gdybyś ty wiedziała, jaki to ból okropny ściska serce na widok dusz, które przed chwilą pięknością swoją podobne były aniołom, były mieszkaniem Trójcy Przenajświętszej; jeszcze przed chwilą Ja byłem królem tych dusz, a oto naraz dusza z całą świadomością odwraca się od Boga, gardzi Jezusem, jednym silnym, złośliwym pchnięciem wytrąca ze swego serca Jezusa, a On pod wpływem tego uderzenia pada na ziemię, a przez to samo wejście, którym wytrącono Jezusa, wchodzi szatan.

Jezus, doznawszy takiej wzgardy, nigdy nie wróciłby do tej duszy, gdyby nie miłość nieskończona, która każe Mu ratować wszelką nędzę, a nawet złość. Miłość każe Mu umrzeć, by dusza żyła.

4STACJA: Pan Jezus spotyka swoją Matkę

Przy czwartej stacji drogi krzyżowej Pan Jezus przykuł moją duszę do siebie, jakby chciał odkryć przede mną uczucia, jakie nurtowały w Jego Sercu w chwili spotkania się z Najświętszą Jego Matką. Leonio – mówił Jezus – gdyby ciebie wydalono ze zgromadzenia, posądzając cię o straszliwe zbrodnie, gdyby wśród szyderstw i pośmiewiska prowadzono cię pod eskortą na szubienicę, a ty byś ujrzała wśród tłumów kochającą cię, omdlewającą z bólu matkę, co by się działo w sercu twoim?

Miałabyś jej do powiedzenia jedno zdanie: "Matko, ja cierpię niewinnie, jestem widocznie ofiarą za drugich". Byłoby to osłodą jej cierpień, niemniej jednak cierpiałabyś zarówno sama, jak i matka. Pomyśl teraz, ile cierpiała moja Matka Niepokalana, gdy Mnie ujrzała obarczonego krzyżem, z cierniową koroną na głowie, z twarzą zalaną potem i krwią.

5STACJA: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi

Byłem bliski omdlenia i gdyby nie pomoc Cyrenejczyka, byłbym padł po owym spotkaniu się z Matką Niepokalaną. Mój Jezu – zapytałam się – a dlaczego Szymon Cyrenejczyk tak krótko niósł Twój krzyż, że znowu sam go wziąłeś na ramiona i powtórnie upadłeś?

Bo to był krzyż mój – powiedział Jezus. Dla człowieka był on za ciężki. Szymon, jak każdy inny człowiek, mógł nieść tylko swój krzyż. Kiedy wziął na ramiona mój krzyż, podtrzymywałem go – inaczej byłby upadł.

6STACJA: Weronika ociera twarz Panu Jezusowi

Mój Jezu – zapytałam jeszcze – czy otarcie Twojej najświętszej twarzy przez św. Weronikę nie przyniosło Ci żadnej ulgi, że upadłeś? – Dziecino, Weronika oddała Mi taką samą przysługę jak Cyrenejczyk, choć nie zdjęła z moich ramion krzyża. Uczyniła to, co niewiasta uczynić mogła.

Ja zmierzyłem czyn jej wartością miłości, z jaką spieszyła, by Mi ulgę sprawić. Odbiłem na jej chuście swe Boskie oblicze, a w tym odbiciu wyszła ze Mnie boska moja moc, udzielając się Weronice. Miłość moja odpłaca się zawsze, kochającym sercom, miłosnym wyrażeniem swego podobieństwa. Każdy czyn miłości upodabnia duszę do Przedmiotu Ukochania.

Zdawało mi się, że Pan Jezus ma w ręce pieczęć z monogramem przepojonym Jego Boską krwią – zamiast tuszem. Przyciskał ją do mojej duszy, a za każdym naciskiem odtwarzało się Jego Boskie oblicze.

7STACJA: Pan Jezus po raz drugi upada pod krzyżem

Widziałem obok Weroniki dusze, które zionęły nienawiścią do Mnie, a za nimi, w pochodzie wieków, ciągnęły się dusze im podobne – dusze, które rzucały w moje oczy błoto zmysłowości, chcąc zasłonić się przed moim wzrokiem wszystko widzącym. Rzucały w moje oblicze kamienie złości i zasłonę pychy, a przede wszystkim wzgardy, która tak bardzo rani moje Serce.

Błoto zmysłowości i zasłona pychy, którą rzucano Mi w oczy i na oblicze, sprawiły, że nie widziałem już nie tylko ich dusz – jak tego pragnęły – ale nawet drogi, którą szedłem, dlatego padłem. Padłem obliczem do ziemi, bo się w niej tarzały biedne dusze, a Ja pragnąłem nieść im zbawienie.

Padłem jak robak twarzą do ziemi, bo ludzie, którzy są prochem i w proch się obrócą, chcieli wznieść się ponad nią przez swoją pychą, chcieli błyszczeć złudną wielkością. Szatan pychy chciał być równy Bogu – do tego nakłania również uwiedzione dusze ludzkie. Ja chciałem podać rękę upadającej ludzkości, dlatego padłem na ziemię, by ją z niej podźwignąć.

8STACJA: Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty

Jestem źródłem wszelkiej pociechy. Każda inna pociecha, która nie płynie z tego źródła najczystszego, jest mętna i prawdziwego orzeźwienia nie daje. Pocieszam nie tylko niewiasty, które płaczą nad męką moją ale każdego, kto do Mnie przychodzi, szukając ulgi w cierpieniu, pociechy w utrapieniu.

Pociecha, którą Ja daję, jest spokojna, nasycająca, zaspokajająca wszelkie aspiracje duszy; nie czuje się w niej czczości, jaka zawsze kryje się na dnie pociech ziemskich. Ale wróćmy do mojej drogi kalwaryjskiej. Leonio, Ja wówczas pocieszałem płaczące niewiasty, a dziś od ciebie – niewiasto – pragnę pociechy.

Jezu – wyszeptałam w duchu – jakiej pociechy możesz się spodziewać ode mnie, do czegóż ja jestem zdolna? Chyba do zasmucania Ciebie. Lecz Jezus mówił dalej: Pocieszaj Mnie miłością ofiarną, czystą delikatną; miłością, która się nie cofa przed niczym – gotowa na wszystko; idzie, gdzie Jezus każe; czyni, czego Jezus żąda.

Pocieszaj Mnie dziecięcą niezachwianą ufnością. Od ciebie przede wszystkim domagam się ufności, bo szatan usiłuje ją zachwiać w sercu twoim.

9STACJA: Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem

Moja Leonio – mówił Jezus – trzeci upadek był boleśniejszy od wszystkich innych. Fizycznie byłem już tak wyczerpany, że ustać na nogach nie mogłem. Z bólu, umęczenia i wycieńczenia drżała każda tkanka mego ciała. Krzyż, przygniatający ranę ramienia, sprawiał Mi ból straszliwy.

Byłem bliski konania, a tę, jakby przedśmiertelną agonię, sprawił Mi widok pełen ohydy i grozy; widok grzechów popełnianych z całą świadomością i rozmysłem przez ludzi, od których spodziewałem się miłości, od ludzi, którzy poznali, czego Bóg od nich żąda. Iluż to ludzi z teologicznym wykształceniem odrywa się od Kościoła, pociągając za sobą tysiące dusz… Ja to przecierpiałem wówczas – podobnie jak w Ogrójcu.

Przecierpiałem na zimno obmyślane zbrodnie, tarzanie się w zmysłowości ludzi pokrytych już nieraz siwizną, pochylających się nad grobem. By ich powstrzymać od upadku w czeluści piekielne. Ja pochyliłem się jak robak w prochu; upadłem bezsilny na ziemię, która stała się dla Mnie jakby ogniem palącym. Byłem jakby martwy. Z odrętwienia bólu ocknąłem się dopiero wówczas, gdy żołdak kopnął Mnie z całej siły w bok, blisko okolicy serca.

10STACJA: Pan Jezus obnażony z szat

Naraz, przy dziesiątej stacji, znikła moja ociężałość. Nadprzyrodzone skupienie napełnia duszę i mimo woli wyrwało mi się z duszy pytanie, nad którym nigdy się nie zastanawiałam: Mój Jezu, dlaczego kaci zrywają suknię z Twego ciała? Jeżeli koniecznie chcieli Cię ukrzyżować, miałeś dłonie i stopy odkryte, dlaczego Ty na to zezwoliłeś?

Pan Jezus powiedział: Dlatego, by ludzie poznali, jak bardzo ich kocham; by wówczas, gdy usta moje po skonaniu na krzyżu zamilkną, mówiły moje rany o tym, jak głęboka i szeroka jest miłość moja dla stworzeń. Gdyby tylko rany rąk i nóg były odkryte, zapomnieliby ludzie o tym, że cierpiałem za nich na całym ciele tak, że od stopy nogi aż do wierzchołka głowy nie było u Mnie ani jednego miejsca zdrowego.

Oprawcy, którzy Mnie biczowali, nie czynili tego dla zabawy tylko, ale dla pieniędzy, których się spodziewali od starszyzny żydowskiej. Nadto byli podjudzani przez szatana, który ich doprowadzał do okrucieństwa. Ja zezwoliłem na to dlatego, bo kocham ludzi i chciałem, by ludzie o tym wiedzieli.

11STACJA: Pan Jezus przybity do krzyża

Przeżywałam bardzo bolesne opuszczenie duszy. Pragnąc znaleźć podporę w przygniatającym cierpieniu duszy, zaczęłam rozważać Jezusowe: Boże mój. Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Zdawało mi się, że przez chwilę dał mi Pan Jezus przeżyć Jego własne opuszczenie, a ono było wprost nie do wycierpienia dla człowieka.

Czułam, że tylko Jezus utrzymywał moje siły. Ojciec niebieski mówił: Opuściłem Syna za to, że ludzkość ukochał miłością nieskończoną. Rozciągnął na krzyżu swoje ramiona, bym nie dosięgnął ludzkości. Chciał ją zastawić sobą, bym jej nie chłostał karą wiecznego opuszczenia, więc dałem je przeżyć umiłowanemu Synowi w całej grozie, w całej potędze uczucia opuszczenia wszystkich, którzy na opuszczenie zasługują.

Synu, Jam Ciebie opuścił, boś Ty zawisł bezwładny, przygwożdżony – na krzyżu wysoko do Mnie wzniesiony. A Ja zstąpiłem pod ten czas na niziny, by podnieść w Twe rozpięte objęcia to, co upadło, co pełza po ziemi. Ja – razem z Tobą – Twym opuszczeniem zbawiam świat.

12STACJA: Pan Jezus umiera na krzyżu

Dziecino moja, bądź zawsze gotowa do złożenia Mi ofiar, jakich tylko miłość moja zażąda od ciebie. Wyrzec się siebie we wszystkim, zrezygnować z przyjemności niewinnej i dozwolonej, z której jednak można złożyć ofiarę, potrafi tylko dusza wspaniałomyślna, której życie umieraniem ustawicznym się staje.

Ja nie mogę być obojętny na tego rodzaju śmierć sobie. Za każdym takim aktem konania przyspieszam niejako bicie mego Serca, by obficiej wlewać życie w duszę, by ją posilać sobą, własną moją Krwią.

13 STACJA: Pan Jezus zdjęty z krzyża

Duszę moją przykuł widok alei pełnej jasności, którą równocześnie przenikała lekka mgła, jak biały obłok. Środkiem tej alei rozstawione były krzyże. Naliczyłam ich dziesięć. Z pierwszego z nich, mnie najbliższego, przemówił Jezus: Jestem ukrzyżowany w sercach ludzkich. Dobrowolnie przybijają Mnie do krzyża serc swoich.

A Ja – nim Mi ostatecznie śmierć zadadzą – tak przyciskam mocno do siebie ten krzyż, pragnąc pociągnąć do siebie te dusze i serca. Pragnę, by przez moją śmierć odzyskały życie. Z krzyża, na którym umarłem na Golgocie, nie zstąpiłem nawet po śmierci. Zdjęli Mnie z niego Józef i Nikodem. Leonio, zdejmij Mnie z krzyża serc, które dobrowolnie, tak na zimno, z otwartymi oczyma, krzyżują Mnie najokrutniej.

Jak ja Ciebie zdejmę, mój Jezu, z krzyża, kiedy jestem tak maleńka jak niemowlę, tak słaba jak ono?Przystaw sobie drabinę. Miłość Boga i bliźniego – to będą dwa pionowe ramiona, a liczne drobne ofiary, akty umartwienia, zaparcia się siebie, pokory, ufności – to będą poszczególne szczeble, po których wzniesiesz się wysoko.

Proś twego anioła stróża, by ci towarzyszył, by cię podtrzymywał, bo szczeble twarde, a przestrzeń wysoka. A gdy już dojdziesz tam, gdzie przygwożdżone moje ręce i stopy, powiedz tylko: "Jestem, mój Jezu. Przyszłam, bo mnie wezwałeś, pragnę Cię zdjąć z krzyża, bo Cię kocham".

14STACJA: Pan Jezus złożony w grobie

Przy ostatniej stacji serce moje napełnił odczuwalnie żar miłości. Jezus znowu odezwał się: Nie doznałabyś tego dotknięcia miłości, gdybyś się była zniechęciła i nie odprawiała drogi krzyżowej. Miłe Mi jest rozważanie mej męki. Wchodzę do serca twego, by w nim spocząć po trudach krzyżowych, ale niech to serce będzie dla Mnie ogrodem kwiatowym – jest ono tym przez miłość.

Dziś już do pustego i zimnego grobu serc nie chcę wchodzić, bo więcej nie umieram – śmierć już nie ma nade Mną panowania. Toteż jeśli w którejś duszy panuje groza śmierci, opuszczam ją, by iść pomiędzy żyjących i kochających.

Nasunęła mi się myśl, czy apostołowie byli obecni przy pogrzebie Pana Jezusa, czy tylko Józef z Arymatei i Nikodem. – Oczywiście, że byli. Trzeba było, by ci, z którymi przebywałem przez trzy lata, widzieli Mnie także po śmierci. Wiesz, że na Kalwarii z apostołów był tylko Jan. W czasie męki w pobliżu Mnie starał się znajdować Piotr. Inni apostołowie uciekli przed siepaczami, pokryli się. Przybyli jednak po zdjęciu mego ciała z krzyża, okrywali pocałunkami moje rany, dotykali je z miłością i uwielbieniem.

A potem odprowadzili moje ciało do grobu, byli pierwszymi jego adoratorami, i to najgorliwszymi; a potem zebrali się wszyscy razem w Wieczerniku. Tomasz Apostoł dotykał również ran moich. Wiedział, że ciało moje było martwe, bez życia. Dlatego później, kiedy się zachwiał w wierze, chciał – jak przedtem – dotknąć ran moich. Trzeba było – moja córko – by ci, którzy mieli głosić mękę i śmierć moją, widzieli Mnie umarłego, by mogli później dać świadectwo prawdzie, a także by większa była ich radość i szczęście, gdy Mnie ujrzeli zmartwychwstałego.

***
Źródła: Leonia Nastał, „Uwierzyłam Miłości, Dziennik duchowy i wybór listów”; Agnieszka Bugała, „Sekret świętości. Biografia służebnicy Bożej s. Leonii Nastał”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!