Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwsza Komunia chrześniaka
Zbliżała się Pierwsza Komunia mojego chrześniaka, a wraz z nią nieuchronne pytania: co na prezent. Zdawałem sobie sprawę, że ani Antek, ani jego rodzice nie mają wobec mnie żadnych wymagań, ale chciałem, by miał ode mnie jakąś pamiątkę. Tylko jaką?
Lubi samochody i nieraz pokazywał mi katalog maszyn i niemal przy każdej z nich twierdził, że ją kupi w przyszłości (albo, że ja mam sobie kupić – ach te marzenia!). No i rolnictwo: farmy, zwierzęta i praca w polu. „Farming Simulator” to jego gra. Jednak wszystkiego tego ma pod dostatkiem, a pamiątka w formie zabawki szybko pójdzie w kąt.
Prezent na Komunię: szukanie pomysłu
Kto jednak zna go lepiej, niż jego mama? Zasięgnąłem zatem profesjonalnej pomocy i zapytałem moją siostrę, czy Antek czegoś nie potrzebuje. Tak, wiem – miała być pamiątka, a zeszło na utylitaryzm. Może jednak sama miała jakieś zakupowe plany i mógłbym ją wyręczyć w nabyciu czegoś, co po prostu się przyda i będzie użyteczne?
Dostałem jednak krótką odpowiedź: „nic nie potrzeba”. W mojej głowie pojawiła się myśl o kolejnym klasyku – i użytecznym i pamiątkowym zarazem: zegarek.
Ledwo ta myśl pojawiła się w mojej głowie, dostałem odpowiedź na niezadane jeszcze pytanie: „Mama chrzestna Antka kupuje mu zegarek”. I nici z kolejnego pomysłu. Powiedziałem sobie zatem: „coś wymyślę!”.
Wspólny czas i budowanie relacji
Moja siostra okazała się być jednak niezawodna i podsunęła mi pomysł, który jest genialny! „Zaproś Antka na całodniowy wyjazd – zaproponowała – będzie to wspominał do końca życia”. Strzał w dziesiątkę!
Antek ma doskonałą pamięć, a takie wydarzenia, jak zrobienie czegoś dla niego, tym mocniej trzymają się jego głowy. Pamiętam jak pewnego razu, na jego urodziny, nagrałem mu film z życzeniami. Byłem akurat na wyjeździe na drugim krańcu Polski i nie mogłem mu złożyć ich osobiście. Siostra stwierdziła, że był to jeden z najlepszych prezentów, jaki dostał.
Uznałem, że wspólny wyjazd będzie równie dobry! Nie napiszę tu nic odkrywczego, gdy stwierdzę, że dużej części polskich dzieci nie brakuje ani zabawek, ani ubrań, ani prezentów. Mam nadzieję, że wiele z nich ma pod dostatkiem czasu ze strony najbliższych – obserwuję to w mojej rodzinie i wśród przyjaciół.
Nie ma jednak cenniejszej rzeczy, niż budowanie relacji. Wiem, że mógłbym poświęcić więcej czasu mojemu chrześniakowi, więc jest to prezent także dla mnie!
I do tańca, i do różańca
Dzień z Antkiem jest jeszcze przede mną i nie wiem, jak do końca wyjdzie, ale mam pewien plan.
Punktem pierwszym było zaproszenie – zapakowane do koperty, z uwzględnieniem planowanych atrakcji oraz terminów, w których możemy się spotkać – Antek miał wybrać ten, który mu najbardziej pasuje. Wybrał, oczywiście, ten pierwszy.
Pomyślałem, że zabiorę go do większego miasta, gdzie będzie można kreatywnie i ciekawie spędzić cały dzień. Chcę jednak, żeby nie był to tylko czas na rozrywkę i dobry obiad z lodami. Pierwszym punktem jest zatem wspólna msza święta i to w katedrze! Może nie wszystkie dzieci doceniłyby taki początek spotkania, ale dla Antka to może być to!
A co dalej? Mam kilka pomysłów: od parku trampolin, przez wizytę w muzeum, do obiadu – niekoniecznie zdrowego w pewnej restauracji z wielkim M w logo, na lodach skończywszy – a znam super miejsca z takimi przysmakami!
Prezent nie musi być drogi
Zdaję sobie sprawę, że w kategorii wypasionego prezentu, jak laptop, iPad, albo quad zająłbym niskie miejsce na podium. Pewnie na wyjazd do miasta i kilka atrakcji nie wydam tyle, ile na drogi sprzęt. Ale nie zależy mi na podium, ani na tym, by sąsiedzi głośno chwalili: „No, ten Antek to ma chrzestnego!”.
Moja siostra zwróciła uwagę na najważniejszą kwestię: danie czasu, podczas którego buduje się prawdziwą relację. I jest to prezent bezcenny! Co jest bowiem najdroższe na tym świecie? No właśnie czas!