Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W ramach przygotowań do dzisiejszego Światowego Dnia Przeciwdziałania Niewolnictwu Międzynarodowa Organizacja Pracy we współpracy z organizacją Walk Free oraz Międzynarodową Organizacją ds. Migracji przygotowała opracowanie poświęcone aktualnej sytuacji, jeśli idzie o problem niewolnictwa na świecie.
Wnioski, jakie płyną z tego dokumentu, przerażają. Według szacunków MOP w chwili obecnej problem niewolnictwa na naszym globie dotyczy ok. 50 mln osób. W liczbie tej zawiera się ok. 6,3 mln kobiet zmuszanych do prostytucji oraz ok. 3,3 mln dzieci. Z uwagi zaś na pandemię COVID-19, wymuszające migracje zmiany klimatyczne oraz nowo wybuchłe konflikty zbrojne, skala problemu w ciągu ostatnich lat wzrosła.
W swoim raporcie MOP wyodrębnia przy tym dwa podstawowe typy niewolnictwa: pracę przymusową oraz przymusowe małżeństwa. Odpowiadają one odpowiednio za ok. 27,6 i ok. 22 mln przypadków.
Niewolnicy w służbie mundialu
Jak odnotowała agenda ONZ, liczba osób przymuszanych do pracy wzrosła w ciągu ostatnich 5 lat o ok. 2,7 mln. Szczególny skok w tej smutnej statystyce przypada na pierwsze miesiące pandemii COVID-19. Wielu pracowników, utraciwszy dotychczasowe źródła dochodu, popadało wówczas w długi prowadzące nierzadko do zależności o charakterze niewolniczym. Ryzyko popadnięcia w tego rodzaju zależność pozostaje bowiem wprost proporcjonalne do skali ubóstwa w danym regionie. Częściej ulegają mu także osoby migrujące. Jednocześnie, nawet tam, gdzie miejsca pracy nie uległy likwidacji, pracodawcy, wobec trudnej sytuacji na rynku, zaczęli niejednokrotnie nadużywać swej pozycji względem pracowników.
Spośród 27,6 mln pracowników przymusowych, 11,8 mln stanowią kobiety i dziewczęta, a 3,3 mln wspomniane już dzieci. Jeśli idzie zaś o umiejscowienie geograficzne problemu, absolutnie największa jego skala (w liczbach bezwzględnych) występuje w regionie Azji Południowo-Wschodniej i Pacyfiku. Przymuszanych do pracy pozostaje tam ok. 15,1 mln osób. Dla porównania, w drugim z kolei regionie Europy i Azji Środkowej problem ten dotyczy "jedynie" ok. 4,1 mln. W trzeciej Afryce jest to ok. 3,8 mln osób. Jak jednak podkreśla MOP, jeśli przeliczyć stosunek liczby osób przymuszonych do pracy względem całej populacji poszczególnych regionów, okaże się, że problem ten w największym natężeniu występuje krajach arabskich. Na każde ich tysiąc mieszkańców przypada bowiem aż 5,3 niewolnika. Problem ten nasilił się tam zresztą w związku z organizacją nadchodzącego mundialu w Katarze. W drugim z kolei regionie Europy i Azji Środkowej współczynnik wspomniany wynosi 4,4.
Co ważne i w jakiś sposób zaskakujące: ponad połowa wszystkich światowych przypadków przymuszania do pracy występuje w krajach o średnio-wysokim i wysokim dochodzie (choć w stosunku do liczby mieszkańców problem pozostaje najczęstszy w krajach biedniejszych). Wyzyskiwaczami niewolniczej siły roboczej są zaś w wybitnej większości (86%) podmioty prywatne. 87% przypadków pracy przymusowej skupia się przy tym w pięciu branżach: usługach, produkcji, budownictwie, rolnictwie i pracach domowych. Tam, gdzie wyzyskującym jest państwo, problem wykorzystania siły roboczej dotyczy zaś najczęściej więźniów i żołnierzy z poboru.
Najsłabsi cierpią najmocniej
Światowa Organizacja Pracy opisuje także najpowszechniejsze metody, jakimi posługują się "pracodawcy" dla zatrzymania przymusowego pracownika. Najczęściej wykorzystywane jest w tym celu wstrzymywanie wypłaty. Postawiony w takiej sytuacji pracownik godzi się na dalsze wykorzystywanie z obawy o niewypłacenie już wypracowanego zarobku. Im większe zaległości w płatnościach, tym trudniej mu jednocześnie zrezygnować. MOP podkreśla w tym miejscu wyraźnie: praca niewolnicza niekoniecznie jest pracą, w której pracownik jest fizycznie więziony. Ta metoda (wraz z przemocą fizyczną) powszechna (ok. 80% przypadków) pozostaje jedynie w przypadku kobiet przymuszanych do prostytucji (przypomnijmy: 6,3 mln w skali świata). Kobiety pozostają zresztą narażone na przemoc i wykorzystywanie seksualne również wtedy, gdy ich praca przymusowa nie ma charakteru seksualnego.
Na osobne spojrzenie zasługuje w tym miejscu sytuacja pozostających w zależności niewolniczej dzieci. Podobnie jak w przypadku kobiet, również tutaj największy odsetek pracowników przymusowych trafia do "sektora" seksualnego (ponad 1,5 mln dzieci!). Z uwagi największy poziom zależności względem oprawców, dzieci należą do najczęściej maltretowanych, oszukiwanych i manipulowanych pracowników przymusowych. Nierzadko, dla spotęgowania tej zależności, bywają one jeszcze dodatkowo np. uzależniane od narkotyków. Zdarza się też, zwłaszcza w krajach ogarniętych konfliktami zbrojnymi, że są one wprost uprowadzane jako "zaplecze" walczących stron.
Zapominany problem
Osobną część raportu Międzynarodowa Organizacja Pracy poświęca niewolnictwu wynikającemu z małżeństw przymusowych. Autorzy wskazują tutaj, że ten powszechny w pewnych kręgach kulturowych problem społeczny (dotyczy ok. 22 mln kobiet), bywa niekiedy zapominany i wręcz pomijany w opracowaniach poświęconych problemowi niewolnictwa. Tymczasem - podkreśla MOP - bardzo często stanowi on "wyrok na całe życie".
Problem przymusowych małżeństw pozostaje przy tym silnie powiązany z problemem dyskryminacji kobiet. Stanowią one przeszło 2/3 wszystkich przymuszonych. Liczba przymuszonych do małżeństwa osób wzrosła przy tym w ciągu ostatnich 5 lat aż o 6,6 mln! Tu również, podobnie jak w przypadku pracy przymusowej, w liczbach bezwzględnych "przoduje" Azja Południowo-Wschodnia i Pacyfik (14,2 mln), przed Afryką (3,2 mln) oraz Europą i Azją Środkową (2,3 mln). Podobnie też, w przeliczeniu na tysiąc osób najwięcej w przymusowych małżeństwach żyje ich w krajach arabskich (4,8).
Szczególnie kłopotliwy, także dla samego badania skali problemu, pozostaje fakt, iż zdecydowana większość osób przymuszonych do małżeństwa znalazła się w swoim położeniu wskutek nacisków najbliższej rodziny (89% przypadków). Naciski te przybierały formę szantażu (np. związanego z reputacją rodziny), gróźb i obelg, a nawet przemocy fizycznej. Co gorsza, osobę przymuszoną do małżeństwa często w podobny sposób traktuje później rodzina małżonka. Nierzadkie są tu przypadki zmuszania do pracy na rzecz "nowych krewnych".
Dajmy ludziom wędki
Przedstawiwszy diagnozę problemu niewolnictwa, Międzynarodowa Organizacja Pracy wskazuje również na narzędzia, które mogą pomóc w ograniczeniu jego skali. Jeśli idzie o kwestię pracy przymusowej, agenda dostrzega ważną rolę m.in. zrzeszeń i związków zawodowych. Pracownicy zrzeszeni mogą bowiem skuteczniej egzekwować swoje prawa. W możliwość zrzeszania się muszą być przy tym włączeni, trzykrotnie częściej wykorzystywani jako siła robocza, migranci. Skutecznym, choć niestety obciążającym dla państwowych budżetów, rozwiązaniem byłoby także zapewnienie zabezpieczenia socjalnego pracownikom, których pracodawcy celowo wstrzymują płatności.
Przestrzeń do poprawy MOP widzi także na polu kontroli pracodawców, jak również pośredników pracy. Ci drudzy, pobierając często wygórowane opłaty i zmuszając do podpisywania niekorzystnych czy nawet wątpliwych prawnie umów, stawiają pracownika w roli de facto niewolnika, którego odejście obwarowane byłoby poważnymi reperkusjami. Zwiększenie uprawnień kontrolnych inspektorów pracy, zwłaszcza wobec szarej strefy, mogłoby tu, stosunkowo niewielkim kosztem, przynieść korzystne skutki.
Z brakiem należytej kontroli nad rynkiem pracy w wielu krajach powiązany jest problem niskiej karalności. Pracodawców wykorzystujących przymusową siłę roboczą rzadko stawia się przed sądami, a jeszcze rzadziej zapadają wobec nich wyroki skazujące. Zwłaszcza, gdy zatrudnianymi są migranci, nierzadko przebywający na terenie danego kraju nielegalnie. Z pewnością więc potrzebne są zwielokrotnienie wysiłków i uwrażliwienie organów ścigania w tym zakresie oraz zmiany w przepisach.
Profilaktyka i redukcja szkód
Nie bez znaczenia pozostają też rzecz jasna działania profilaktyczne. Po pierwsze, tworzenie małym, lokalnym społecznościom warunków umożliwiających ich gospodarczą samowystarczalność, przynajmniej w zakresie żywnościowym. Po drugie zaś, maksymalne usprawnienie kanałów przekazywania pomocy humanitarnej. Tak, aby pomoc mogła docierać szybko i precyzyjnie w miejsca najbardziej dotknięte konfliktem zbrojnym bądź klęską żywiołową.
Wiele do zrobienia pozostaje także na płaszczyźnie redukcji szkód wobec osób, które przez długi czas przymuszano do pracy. Konieczne wydaje się stworzenie programów zapewniających im wsparcie psychologiczne i materialne, ale także ułatwiających ich powtórną socjalizację. Szczególnie priorytetowe powinny być tu odpowiednie działania na rzecz przymuszanych do pracy i wykorzystywanych seksualnie dzieci.
Dyskryminacja w świetle prawa
Problem niewolnictwa rozumianego jako przymuszanie do małżeństwa pozostaje o tyle złożony, że utrwalone w wielu krajach wzorce kulturowe przeniknęły do miejscowego prawodawstwa. Mówiąc wprost, prawo dyskryminuje tam kobiety. Dyskryminacja ta przybiera cały szereg form: brak penalizacji przymuszania do małżeństwa, brak bądź niski minimalny limit wiekowy małżonków (zwłaszcza dziewcząt), brak sprawiedliwego dziedziczenia czy nierówny dostęp do edukacji. Z uwagi jednak na współzależność kulturowo-prawną zmiany w tej przestrzeni, choć łatwe do opracowania "na papierze", napotykają na silny opór polityczno-społeczny.
Zapewnienie edukacji ogólnej oraz kształcenia zawodowego kobietom w krajach, gdzie są one szczególnie narażone na niewolnictwo czy przemoc, zmniejsza ich zależność ekonomiczną od innych (a tym samym ryzyko popadnięcia w zależność), jak też pozwala im lepiej odnaleźć się po wyzwoleniu z toksycznych zależności. W przypadku migrantek ważne pozostaje także "zobaczenie" ich przez nową ojczyznę. Osoba, której pobyt został zarejestrowany w państwie pobytu, to osoba znacząco bezpieczniejsza, mniej narażona na wykorzystanie.