Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nazaret i Loreto
To musiał być niezwykły dom. Zapach rozmarynu mieszał się z figowo-orzechową masą na ciastka, a poranną ciszę wypełniał miarowy stukot ciesielskich narzędzi Józefa. Miriam, schylona nad dzieżą, wyrabiała jęczmienne ciasto na podpłomyki. W palenisku żażył się ogień. Raz po raz przerywano pracę, aby zobaczyć, czym zajmuje się mały chłopiec o czarnej czuprynie i ciemnych oczach.
Jeszua od razu wyłapywał te spojrzenia i odpowiadał na nie szerokim uśmiechem. Modlitwa nadawała rytm każdemu z dni, bo Bóg był najważniejszym mieszkańcem domu w Nazarecie.
Ten dom trzeba odwiedzić, jednak jeśli dziś ktoś szukałby adresu rodzinnego domu Maryi, to nie znajdzie go w Izraelu, ale w oddalonym o pięć tysięcy kilometrów włoskim Loreto.
Legenda głosi, że trzynaście wieków po narodzinach Jezusa aniołowie zabrali kamienną budowlę przylegająca do groty i przenieśli ją pod nowy adres. Wybrali włoskie Loreto.
Więcej o przeniesieniu domu pisaliśmy w artykule: Nazaretański dom Maryi stoi… we włoskim Loreto
Nazaretański dom Maryi
Niewielki dom z Nazaretu „nosi” w swej historii wiele obrazów z historii życia nie tylko Świętej Rodziny, ale z okresu wcześniejszego, jeszcze przed zaślubinami Maryi z Józefem i narodzinami Jezusa. To tu pobożni rodzice, Anna i Joachim, przez lata modlili się o dar dziecka.
To tutaj, urodzona po latach ufnej modlitwy mała Miriam uczyła się pierwszych kroków, słów i brzmienia psalmów. Zaplatała ciemne pasma włosów i chowała je pod delikatną chustą. Modlitwa była Jej oddechem i ukojeniem.
Bóg, który wybrał Ją na Matkę swojego Syna, czuwał nad nią i ochraniał. Wszystko, czego doświadczała i przeżywała, było jednym wielkim przygotowaniem na ten dzień i na tę misję – jedyną w historii świata.
Anioł w progach domu
Według tradycji i badań historyków oraz archeologów biblijnych, to w skromnym domku w Nazarecie zjawił się Archanioł Gabriel. Był jak swat, którego Bóg wysłał do Oblubienicy. Nigdy się nie dowiemy, jak tego dnia pachniało powietrze, jaki kolor sukni miała na sobie zdziwiona wizytą Maryja. Od wieków zachodzą w głowę malarze i próbują odmalowywać, różnymi technikami, tę niepojęta scenę.
Ale faktem jest, że świadkami anielskiej wizyty były kamienne mury nazaretańskiego domku. W małym, kamiennym budynku o wymiarach 8,5 m x 3,8 m x 4,1 m, z drzwiami po stronie północnej i parą drzwi od strony południowej oraz oknem po zachodniej, stanął Boży swat.
„Bądź pozdrowiona, łaski pełna” – powiedział, a po Jej pokornym pytaniu, jak to się może stać, usłyszał upragnione, choć niewymuszone niczym: „Niech mi się stanie”. Odpowiedź, która zmieniła bieg dziejów i ludzkich losów na zawsze.
Słowo stało się ciałem
W sanktuarium w Loreto wszystkich pielgrzymów wita krótkie, porażające treścią zdanie: „Hic verbum caro factum est” – tu Słowo stało się ciałem. W tym cichym domu młodziutka Maryja podjęła decyzję o swoim – i a także naszym i Boga – życiu. Była do tego zdolna. Czy my jesteśmy zdolni, by dać odpowiedź Bogu na zaproszenie, które do nas kieruje? Zaproszenie do współdziałania, przemiany świata według ewangelicznych reguł, do życia mocą ośmiu błogosławieństw...
Jeśli Loreto niesie dziś dla nas jakieś przesłanie, to przede wszystkim o tym, że „trzeba być gotowym i chętnym do słuchania i przyjmowania głosu Boga, którego nie da się rozpoznać w hałasie i wzburzeniu. Jego planu dotyczącego naszego życia osobistego i społecznego nie dostrzega się, pozostając na powierzchni, ale schodząc na głębszy poziom, gdzie działają siły moralne i duchowe.
Poprzez sanktuarium w Loreto Bóg, przez Maryję, powierza misję w naszych czasach: by zanieść Ewangelię pokoju i życia naszym współczesnym, często nieuważnym w obliczu znaków Boga, pochłoniętym interesami doczesnymi lub zanurzonym w klimacie obojętności duchowej – mówił papież Franciszek podczas wizyty w Loreto w uroczystość Zwiastowania Pańskiego.
W Loreto, w domu Maryi z Nazaretu, „trzeba odkryć na nowo plan Boga dla rodziny, będącej podstawową komórką społeczeństwa, aby podkreślić jej wspaniałość i niezastępowalną rolę w służbie życia” – dodał papież.
Bóg w domu Maryi, Józefa i naszym
Kamienne ściany Domku Maryi w Loreto Kościół uznaje za relikwie. Są one nie tylko pamiątką historycznych wydarzeń, do których doszło w jego wnętrzu, ale przypomnieniem, mimo upływu czasu, że Pan Bóg rzeczywiście zamieszkał wśród nas i wciąż, każdego dnia i w każdej chwili, jest z nami, wśród naszych trudności i niepokojów.
W domu, gdzie siada się do stołu, kroi chleb, zapala lampę, myje okna, czyści buty, tańczy i płacze, rodzi się, choruje, a wreszcie umiera – On jest. Zechciał być – po to niejako „wprosił się” do Nazaretu – i pozostał z nami, w naszej domowej codzienności. Dom jest tym miejscem, gdzie On chce z nami być we wszystkich naszych sprawach.
Jesteśmy pielgrzymami
Jednocześnie dom Nazarecie, a dziś w Loreto, jest tym adresem, z którego dorosły Jezus wyruszał na swoją misję. Pewnie żegnany w progu czułym objęciem Matki, a może nawet łzami, których nie mogła powstrzymać.
„W Loreto znajdujemy dom, który sprawia, że chcemy zostać, zamieszkać, a jednocześnie który każe nam wyruszać, który nam przypomina, że wszyscy jesteśmy pielgrzymami, że powinniśmy zawsze być w drodze do innego mieszkania, do ostatecznego domu, do Miasta Świętego, przybytku Boga z odkupioną ludzkością” – mówił Benedykt XVI, który odwiedził sanktuarium 4 października 2012 r.
Nazaret, Loreto – to port, w którym od narodzin budujemy łódź naszego życia, by pewnego dnia wyruszyć do nowych zadań. By zgodzić się na Jezusowe: „Wypłyń na głębię!”. I wygrać.