Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Często zastanawiam się, co zrobić, gdy o jakąś pomoc – czy to jedzenie, czy pieniądze – prosi mnie osoba w kryzysie bezdomności. Czytałem już wiele porad od różnych osób: nie dawaj pieniędzy, ale kup coś, odeślij do ośrodka pomagającego osobom w takim kryzysie, jeśli chcesz wspierać finansowo to właśnie takie instytucje, bo pieniądze trafią wtedy we właściwe miejsce. Mimo że mam wiele odpowiedzi, pytania wciąż się pojawiają – jak robić to dobrze? Podobny problem ma mój znajomy Piotr.
Kupił mu piwo i pobłogosławił go
Jakiś czas temu Piotrek odwiedził swojego znajomego, Michała. Przenocował u niego, a rano razem poszli do pobliskiego sklepu, by kupić coś na śniadanie. Tam zaczepił ich jakiś mężczyzna. Wyglądał bardzo biednie, był brudny, czuć było od niego alkohol. Bez większych wstępów poprosił ich o pieniądze na piwo.
Piotr nie miał ochoty dawać mu pieniędzy na alkohol. Ku jego zdziwieniu Michał bez słowa wszedł z powrotem do sklepu i po chwili wyszedł z butelką piwa. Wręczył ją bezdomnemu mężczyźnie, po czym… pobłogosławił go znakiem krzyża na czole. Zastanawiam się, czy ten człowiek był bardziej zdziwiony piwem “0 procent”, czy tym znakiem krzyża!
– To mną wstrząsnęło – wspomina Piotr. – Taki prosty gest, ale tak prawdziwy i szczery, że długo miałem przed oczami ten obraz.
Miałem wyrzuty sumienia
– Zachowanie Michała – kontynuuje Piotr – przypomniało mi, że do mojego domu regularnie puka pewien bezdomny mężczyzna i prosi o różne rzeczy. Czasami o pieniądze, a czasami o jakieś przedmioty. Różnie reagowałem na jego prośby.
Pewnego razu ten mężczyzna poprosił Piotra o buty. Ten akurat nie miał ochoty dzielić się czymś takim. Po tym jednak, co zrobił Michał, zmienił swoje nastawienie.
– Postanowiłem, że gdy tylko przyjdzie następnym razem – a było to pewne – i poprosi o buty, dam mu swoją najlepszą parę!
Sprawy potoczyły się nieco inaczej. Bezdomny owszem przyszedł, ale tym razem poprosił o spodnie. Dostał dwie pary.
– Od razu poszedłem do szafy – mówi Piotr – i wziąłem dwie pary spodni. I to nie byle jakich, ale tych porządnych, które sam dotychczas używałem.
Nietypowa wizyta na policji
Podobne przygody z bezdomnym miał inny mój znajomy, Paweł, który na co dzień pracuje w policji. Pełnił służbę w wigilię, gdy na posterunku pojawił się ubogi mężczyzna. Okazało się, że jakiś czas temu stracił mieszkanie i nie ma pracy. Do miasta, w którym pracuje Paweł, przyjechał, bo mieszkał tu ktoś z jego rodziny.
– Niestety, ten biedny człowiek nie wiedział prawie nic o tych krewnych – wspomina Paweł. – Pamiętał nazwisko i miasto, w którym mieszkali. Poprosił, czy nie możemy mu pomóc ich znaleźć. Wzruszyłem się tą prośbą – facet chciał spędzić Boże Narodzenie z kimś bliskim!
Niestety, niemal godzinne poszukiwania nic nie dały, oprócz drobnej iskry radości, spowodowanej chęcią pomocy temu bezdomnemu.
– Choć nie udało się znaleźć mu rodziny, mam nadzieję, że te święta nie były dla niego całkiem samotne – stwierdza Paweł.
Czy taka pomoc ma sens?
– Ciągle się zastanawiam, czy moja pomoc ma jakieś znaczenie – zastanawia się Piotr. – Daję swoje rzeczy, czasami pieniądze, ale nie wpływa to jakoś radykalnie na sytuację życiową takiej osoby.
Też się nad tym zastanawiam: czy takie doraźne wsparcie ma jakieś znaczenie? Czy przyniesie coś oprócz chwilowej radości i zaspokojenia naglącej potrzeby? Czy nie będzie pogłębiać bezradności?
– Pewnego dnia mój znajomy dał mi odpowiedź na to pytanie – mówi Piotr. – Warto pomagać ludziom, którzy proszą o tę pomoc, bo gdy przyjdzie dla nich czas łaski od Boga, dotknięcie przez Niego, to będzie wiedział do kogo przyjść.