Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Rodzinna wycieczka
Jeruzal na Mazowszu. Ławeczka przed słynnym sklepem „U Krysi” stoi jak stała. Pewnie już nie ta sama, na której od 2006 roku siadywali bohaterowie kultowego polskiego serialu „Ranczo”, ale nadal oblegana. To była nasza rodzinna wycieczka do ekranowych Wilkowyj. Cały czas przyjeżdżają tu tłumy ludzi i żeby usiąść na słynnej ławeczce, musieliśmy swoje odczekać.
Lubimy obejrzeć czasami rodzinnie ten serial i choć ma on swoje słabości, to mniej krytycznemu widzowi – takiemu jak ja – łatwo przebiją na pierwszy plan liczne kwestie, diagnozujące szereg naszych narodowych przywar – również tych związanych z religią. Scenarzyści Robert Brutter i Jerzy Niemczuk nie raz trafiali w sedno.
Ślubowanie trzeźwości? Pod jednym warunkiem!
W pamięci zakodowała mi się zwłaszcza jedna scena, która nie tylko piętnuje alkoholizm (choć generalnie w serialu jest on traktowany po macoszemu – raczej jako coś, czego nie da się tak zupełnie zwalczyć), ale też obrazuje… pobożność maryjną bywalców przysklepowej ławeczki. Z jednej strony jest to postawa silna, ale z drugiej pokazuje wykrzywioną wilkowyjską religijność. Scena pochodzi z odcinka pt: „Złoty deszcz” (sezon 3, odc. 12) i ma miejsce na plebanii.
Ksiądz wikary – nowy w parafii (Bartosz Kasprzykowski): Zobaczyłem w knajpie tę grupkę, która zawsze przesiaduje przed sklepem. Podszedłem do nich i powiedziałem, że zakładamy koło anonimowych alkoholików i zaprosiłem serdecznie.
Ksiądz proboszcz (Cezary Żak): No i co?
Ksiądz wikary: Widać się obrazili, bo nie przyszli.
Ksiądz proboszcz: No właśnie, bo przecież z nimi to zupełnie inaczej trzeba.
Lucy Wilska (Ilona Ostrowska): Koła AA na całym świecie sprawdziły się.
Michałowa (Marta Lipińska): A co to jest AA?
Lucy Wilska (łamaną polszczyzną): Anonimowe alkoholiki.
Michałowa: Aaa… Ale mogłaby się już pani Lucy nauczyć, że tutaj to nie jest cały świat. Tu nikt nie jest anonimowy. Tu się wszyscy znają.
Ksiądz proboszcz: Otóż to. Poza tym „alkoholik” to dla nich brzmi obco. Nikt się za takiego nie uważa. Tu trzeba innej sprawdzonej metody spróbować.
Lucy Wilska: A jakaś jest?
Ksiądz proboszcz: Mhm… Ślubowanie trzeźwości.
Ksiądz wikary: O, o – przed ołtarzem. Może rzeczywiście strach przed Panem Bogiem pomoże.
Ksiądz proboszcz: A nie właśnie. Pan Bóg jest dla nich za abstrakcyjny. Oni zaraz zaczną kombinować, że się nie dopatrzy, że mimo że wszechwidzący, to za dużo by miał roboty, żeby się każdym kieliszkiem zajmować. Nie, nie. Oni muszą Najświętszej Panience ślubować. Polak ma trudny charakter. Z Panem Bogiem będzie się wadził, diabłu ogarek przypali, ale Matki Boskiej nigdy nie oszuka. Matka to matka.
Sprytny zabieg księdza proboszcza rzeczywiście doprowadza w kolejnym odcinku do ślubowania okresowej trzeźwości przez jednego z ławkowiczów. Kiedy pierwszy raz usłyszałem te dialogi (zagrane z właściwym sobie wdziękiem przez wymienionych aktorów) ujęła mnie pewna przenikliwość wylkowyjskiego proboszcza, choć przebijają z niej nuty manipulacji i rezygnacji. Z jednej strony cel uświęca środki i aby doszło do ślubowania, można wykorzystać prostą ludową pobożność. Z drugiej strony słychać w tej scenie, że ta skrzywiona religijność taka już jest i taka zostanie.
„A Częstochowa gdzie leży?”
Krąży nieraz w żartach o religii pytanie: „Jakiej narodowości była Maryja?”. Jak odpowiedzieliby na to pytanie mieszkańcy Wilkowyj? Voila! Oto krótki dialog z odcinka pt: „Sztormy emocjonalne” (Sezon 4, odc. 2), który dopełnia nam obraz maryjności w „Ranczu”.
Ksiądz wikary, załamany poziomem wiedzy religijnej parafian, spotyka przed sklepem Solejukową (Katarzyna Żak) i pyta z nadzieją:
– Pani Solejukowa! Może pani mi powie. Jakiej narodowości jest Matka Boska?
– Dziwne pytanie ksiądz zadaje… No nasza matka to przecież, czyli polska.
Ksiądz wikary wyraźnie zmieszany:
– Yyy, nie, nie. Jak może pani twierdzić, że Matka Boska jest Polką?
– No przecież „Matka Boska Częstochowska”, a Częstochowa gdzie leży? To chyba nie we Francji…
W dalszej części dialogu dowiadujemy się jeszcze o narodowości Pana Jezusa, po czym ksiądz woli nie pytać jak jest z Bogiem Ojcem…
Czy to rzeczywiście o nas? Czy ta prosta w myśleniu ludowa pobożność w perspektywie wieczności jest niebezpieczna? Kiedy myślę o swoim podejściu do relacji z Maryją, odnajduję w tych scenach ziarna prawdy. Oto ciekawy materiał do przemyśleń, bo i humorystyczny i wbijający szpileczkę.