separateurCreated with Sketch.

W ciągu ośmiu lat ochrzcił 1200 osób. Bł. Piotr Donders – apostoł niewolników

Bł. Piotr Donders
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Amazonia, dziewiętnasty wiek. Skromny, pokorny, pracowity kapłan Piotr Donders przez 45 lat głosił ludziom Chrystusa. W ciągu ośmiu lat chrzci ponad 1200 osób. Walczy z niewolnictwem. Jest pewien, że system wyzysku ludzi i terenów, które kolonizują Europejczycy, jest niezgodny z nauczaniem Jezusa.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Początek

Peerke Norbertus Donders, czyli Piotr urodził się 27 października 1809 r. w Holandii, w rodzinie ubogiego tkacza. Ojciec przeżył dramat śmierci aż trzech żon, wśród nich także mamy Piotra. W rodzinie zmarło też troje dzieci. Dopiero czwarte małżeństwo okazało się trwałe a macocha była dobra dla Peerke i jego brata. Niestety, ubóstwo w jakim żyła rodzina, mimo ciężkiej pracy, nie dawało chłopcom szans na lepsze życie, a Piotruś, pragnął zostać księdzem. Jednak zamiast do szkół musiał iść do pracy. W bardzo młodym wieku ojciec zatrudnił go w tkalni.

Kapłaństwo

Nie skarżył się, bo i komu, ale pragnienie wciąż było żywe. W wieku 22 lat napisał list do proboszcza, w którym zwierzył się z tej powracającej myśli. Ksiądz nie zlekceważył pragnienia i skierował Piotra na posadę służącego-studenta do niższego seminarium duchownego. Nie było mu łatwo, z kolegami ze szkoły dzieliło go aż dziesięć lat różnicy, ale wytrwał. Po ukończeniu szkoły rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym. Już wtedy chciał zostać misjonarzem i – by podjąć właściwą decyzję – odwiedził kilka klasztorów w Belgii. Niestety, jezuici, redemptoryści i franciszkanie, uznali go za niezdolnego do pracy misyjnej.

Głosić Tego, który kocha

A jednak Bóg odpowiedział na głębokie i szczere pragnienie Piotra. W 1839 r. poznał ks. Grooffa, szefa misji w Surinamie a ten dostrzegł w przyszłym kapłanie to, czego inni dotąd nie widzieli: kandydata na misjonarza. Dwa lata później przyjął święcenia kapłańskie. W następnym roku wsiadł na żaglowiec „Jacoba Maurina” i popłynął do Ameryki Południowej. Nigdy już nie wrócił do Holandii. Zmarł w opinii świętości 14 stycznia 1887 r. w Batavii z powodu infekcji nerek. W 1900 r. jego ciało zostało ekshumowane i przeniesione do katedry św. Piotra i Pawła w Paramaribo. 

Egzotyczna misja

Surinam to kraj w Ameryce Południowej, położony na jej wschodnim brzegu, od południa graniczy z Brazylią. Holenderscy kolonizatorzy zdobyli go w 1667 r. i od razu rozpoczęli nieregulowany żadnym prawem wyzysk miejscowej ludności. Plantacje produkowały cukier, kawę, kakao, bawełnę a wszystkie produkty były eksportowane do Europy. Kwitło niewolnictwo. W 1713 r. większość prac na dwustu plantacjach wykonało 13 tys. niewolników z Afryki. Katolicka misja w Surinamie, do której trafił młody ks. Piotr, liczyła niewielu księży. Ci, którzy przybywali z Europy, często w krótkim czasie umierali z powodu ekstremalnych warunków życia, chorób tropikalnych i braku lekarzy. Ale ks. Piotr Donders miał nie tylko zapał. On wierzył, że trzeba iść tam, gdzie ludzie nie znają Chrystusa.

Znaleźć tych, którzy Go potrzebują

Pracował niestrudzenie. Przez pierwszych dziewięć lat w Surinamie, od 1856 r. w Batavii, wśród trędowatych. W centrum Batavii stał drewniany kościół, sześciuset ludzi zarażonych trądem mieszkało w drewnianych chatach, wszystkie zabudowania otaczał mur. Chorym nie było wolno wychodzić na ulice. Pomocy medycznej nie było, trędowaci pomagali sobie nawzajem. Ksiądz Donders nie tylko z nimi zamieszkał, ale próbował leczyć, szukał pomocy u władz, pisał listy. To on sprowadził trumny, których wcześniej nie używano do pochówku zakażonych. Udało mu się nie tylko poprawić warunki w obozie, ale przywrócić ludziom, skazanym na życie w całkowitej izolacji, godność. Był skuteczny, ale zmęczony. Kiedy w 1866 r. do Surinamu przybyli redemptoryści, poprosił o przyjęcie do zgromadzenia i już rok później złożył pierwsze śluby zakonne.

W 1883 r. podjął pracę misyjną w Paramaribo. To tam zobaczył z bliska skalę niewolnictwa, którą jego krajanie rozwinęli na podbitych ziemiach. Mimo sprzeciwu zarządców plantacji regularnie odwiedzał zniewolonych ludzi i potajemnie ochrzcił wielu z nich. W 1846 r. napisał wstrząsające słowa: „Och, gdyby troszczyli się tu o zachowanie i dobrobyt niewolników tak samo, jak troszczą się o zwierzęta juczne w Europie, sprawy wyglądałyby zupełnie inaczej...”

Pamiętają o nim do dziś

Na zachowanych portretach jest uderzająco podobny do św. Jana Marii Vianneya. Z wychudzonej twarzy patrzą na nas niebieskie, dobre oczy a czoło otula krótka grzywka z siwych włosów. W rękach trzyma krzyż. Tuli go, obejmuje. Podobno gdy nie musiał, to nigdy się z nim nie rozstawał. Zazwyczaj przedstawiany w czarnej sutannie z typową dla redemptorystów białą koloratką nakładaną na kołnierz habitu.

Surinamski biskup Karel Choennie, ordynariusz diecezji Paramaribo nazywa dziś bł. Piotra patronem Amazonii. „On nadal mnie inspiruje, zwłaszcza teraz, gdy Amazonii zagraża ta sama chciwość, której tak się sprzeciwiał, z którą przez całe życie walczył” – mówi biskup.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.