separateurCreated with Sketch.

Po 78 latach od męczeńskiej śmierci zostanie beatyfikowany. Męczennik wojny i komunizmu

Ks. Michał Rapacz
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Agnieszka Bugała - publikacja 04.02.24, aktualizacja 20.02.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Żył zaledwie 42 lata. Gdy mieszkańcy Płok odnaleźli w lesie jego zmasakrowane ciało, moczyli chusteczki w krwi kapłana i zabierali je do domów chroniąc jak relikwie. Proces został przeprowadzony, ale sprawców nie wykryto. Nikt nigdy nie poniósł kary za morderstwo księdza. Po 78 latach od męczeńskiej śmierci ks. Michał Rapacz zostanie ogłoszony błogosławionym. Beatyfikacja odbędzię 15 czerwca 2024 r.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Kim był ks. Rapacz?

Urodził się 16 września 1904 r. w Tenczynie, wiosce położonej na trasie z Krakowa do Zakopanego, oddalonej o sto kilometrów od Płok. Rodzice, Marianna i Jan byli rolnikami z czwórką dzieci. Michał chciał się uczyć, więc zapisali go do szkoły. Nauka w oddalonej o cztery kilometry od domu placówce była wyzwaniem. Chłopak chodził tam pieszo, każdego dnia, także w deszczu i mrozie. Pokonywał osiem kilometrów. Edukację przerwał wybuch wojny, ale w 1918 r. Michał wrócił do szkoły. Rodzice zdecydowali się sprzedać część rodzinnego majątku, aby zdobyć pieniądze na naukę syna. 

W 1926 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej i pięć lat później, 1 lutego 1931 r., przyjął święcenia kapłańskie. Tato już nie żył, ale mamę rozpierała duma. Na święcenia do Krakowa przyjechał, kto mógł: pani Marianna, rodzeństwo, rodzice chrzestni, liczni krewni i mieszkańcy Tenczyna. Dekret na pierwszą parafię przyszedł szybko: Płoki koło Trzebini. 

Młody kapłan, pełen zapału, pojechał tam w czerwcu 1931 r. Zastał ubogi kościół, skromną plebanię i niechętnych Kościołowi ludzi. Ale nie zraził się. Był młody i postawił na młodzież. Spędził tam jako wikary dwa lata, zapamiętano go dobrze i życzliwie wspominano. W 1933 r. został wikarym w Rajczy. Ludzie polubili go tam tak bardzo, że ruszyli z delegacją do krakowskiej kurii, gdy okazało się, że wikarego przenoszą. A wikary Rapacz dostał nowe zadanie – miał być proboszczem w znanych już sobie Płokach.

Zabić klechę

Płoki to wieś w powiecie chrzanowskim zamieszkana przez niespełna tysiąc mieszkańców. Ks. Rapacz pracował tu przez okres drugiej wojny. Prowadził surowe, oszczędne życie. Każdą złotówkę podarowaną przez parafian wydawał roztropnie. W czasie wizyt kolędowych zostawiał pieniądze rodzinom, które były w potrzebie. Dzięki dobrej znajomości niemieckiego był wielkim wsparciem dla partyzantów. Przeżył wojnę i uniknął śmierci z rąk Niemców, ale niestety, po wyzwoleniu żył zaledwie rok. 

Już w czasie pierwszej powojennej wizyty duszpasterskiej zorientował się, jak głęboki ślad zostawiła wojna w umysłach ludzi. Wielu nie odróżniało dobra od zła. Wielu, przez lata straszonych i wygłodzonych, za niewielkie materialne dobra było skłonnych zdradzić, a nawet skrzywdzić. W 1945 r. aktywność komunistów na tym terenie była tak duża, że lokalni działacze wystąpili nawet z wnioskiem, aby przyłączyć Polskę do ZSRR. Po krajowym zjeździe Polskiej Partii Robotniczej niechęć do politycznych przeciwników wzrosła. Na celowniku władz znaleźli się przede wszystkim księża, którzy w czasie wojny wspierali AK, a po wojnie byli nieufni wobec nowej władzy. Wśród nich był ks. Michał Rapacz. 

Pierwszy spór księdza z władzami dotyczył budynków parafialnych. Komuniści zażądali ich oddania – miał tam działać Związek Młodzieży Wiejskiej. Ale ksiądz ich nie oddał. Salki były potrzebne, zwłaszcza młodym, aby mieli gdzie się spotykać. Atmosfera stężała. I tak w Trzebini, na jednym ze spotkań Partii, zapadła decyzja o pozbyciu się upartego kapłana. 

Kilkunastu na jednego

Dramat rozegrał się w nocy z 11 na 12 maja 1946 r. Na plebanię wtargnęło kilkunastu mężczyzn. Najpierw zastraszyli domowników, rzucili ich na podłogę, potem zawlekli księdza do pokoju na górze. Tam zrobili przesłuchanie, pytali o kontakty z AK, szantażowali i domagali się pieniędzy. Siostrę ks. Michała, Katarzynę, zamknęli w pokoju tak, by nie mogła sprowadzić pomocy. Po jakimś czasie wyprowadzili księdza przed dom, obwiązali powrozem i wydali rozkaz czołgania się wokół kościoła. Niewiadomo, ile razy kazano mu okrążyć świątynię, wiadomo natomiast, że był bity i kopany. Po tych torturach zaprowadzono go do lasu, oddalonego od plebanii o kilometr. Tam, w ciemności, oprawcy postawili go pod drzewem. Jeden z nich uderzył go w głowę. Cios był potężny, ksiądz ledwo utrzymał się na nogach. Potem padły strzały – jeden w bok głowy, drugi, na wszelki wypadek, w sam środek czoła, gdy ksiądz leżał już na ziemi.

Męczennik

Po nocy męki przyszła niedziela. Ludzie przyszli na poranną mszę i nie zastali księdza. Na plebanii, od uwięzionych tam osób, dowiedzieli się o dramacie, który rozegrał się w nocy. Zaczęli szukać. W tym samym czasie ludzie pędzący bydło na pastwiska dojrzeli zwłoki na skraju lasu. To był proboszcz z Płok, ze śladami tortur i roztrzaskaną czaszką. Martwy. Znaleziono przy nim dwie łuski wystrzelone – jak się potem okazało – z rosyjskiego rewolweru 6 mm i colta 8 mm. Po odkryciu zwłok księdza i wstępnym ustaleniu faktów, że został brutalnie zamordowany, wieś podzieliła się w ocenie tego, co zaszło. Jedni byli przekonani, że ksiądz poniósł śmierć męczeńską, moczyli chusteczki w kałuży krwi i odważnie nieśli je domów. Byli w szoku, że znaleźli się ludzie, którzy go zabili. Ale byli też inni, którzy cieszyli się, że uparty klecha dostał za swoje. 

Morderstwo nieukarane

Po odkryciu zwłok ruszyło śledztwo w sprawie zabójstwa, ale od początku było prowadzone tak, aby niczego nie wykazać. W archiwach nie ma dziś śladu z prowadzonego postępowania. I choć podejrzanych o popełnienie zbrodni było aż dwadzieścia osób, zmowa milczenia wygrała i do dziś nie znamy ani nazwisk sprawców, ani ich mocodawców. Mordercy przez lata żyli w Płokach i w okolicznych miejscowościach zajmując się zwykłymi, codziennymi sprawami. W relacjach mieszkańców pojawiają się jednak informacje o tym, że wszyscy z dwudziestu podejrzewanych o zabójstwo księdza zmarli śmiercią gwałtowną, często samotną, albo w dramatycznych okolicznościach. O ks. Michale nikt w Płokach nie zapomniał.

Jego beatyfikacja odbędzie się 15 czerwca 2024 r.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!