separateurCreated with Sketch.

Karol Wojtyła został „więźniem konfesjonału” w swojej pierwszej parafii w Niegowici

Karol Wojtyła w roku 1945

Karol Wojtyła w roku 1945

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W drodze - 20.04.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Poza odprawianiem mszy dla parafii ksiądz Wojtyła zaczął dotrzymywać obietnicy złożonej podczas odwiedzin w Ars, że zostanie „więźniem konfesjonału”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

George Weigel – znany watykanista, znawca nauczania i życia św. Jana Pawła II, który podejmuje wiele aktualnych tematów jego pontyfikatu, nie pomijając trudnych tematów, będzie gościł w Polsce na spotkaniach autorskich.

Ramowy plan spotkań (dokładne informacje odnośnie miejsca  i godzin ukażą się już wkrótce):

  • Warszawa – 14 maja,
  • Poznań – 15 maja,
  • Kraków 17 maja.

Informując o tym wydarzeniu, publikujemy fragment biografii św. Jana Pawła II napisanej przez George’a Weigela „Świadek nadziei”.

Furmanką na pierwszą parafię

Pierwszym duszpasterskim stanowiskiem księdza Wojtyły w roku 1948 była funkcja wikarego przy kościele Wniebowzięcia Matki Boskiej w Niegowici, wsi u stóp Beskidów, około dwudziestu pięciu kilometrów na wschód od Krakowa, za kopalnią soli w Wieliczce. Chociaż kardynał Sapieha wysyłał zazwyczaj księży wracających ze studiów na małe parafie, by od razu zanurzyli się w bezpośredniej pracy duszpasterskiej, to wybór Niegowici wydaje się nieprzypadkowy; proboszcz, ks. Kazimierz Buzała, był człowiekiem, do którego kardynał Sapieha miał wielkie zaufanie. Może Książę Kardynał myślał też, że wiejska dieta utuczy trochę nowo upieczonego doktora teologii, który z Rzymu wrócił chudszy niż kiedykolwiek. 

Ksiądz Wojtyła udał się na miejsce swojego przeznaczenia. Dojechawszy autobusem do Gdowa, złapał furmankę do wsi Marszowice, gdzie woźnica pokazał mu skrót przez pola do Niegowici. Był to okres żniw i nowy wikary „szedł wśród łanów częściowo już skoszonych, a częściowo czekających jeszcze na żniwo”. Doszedłszy do terenu parafii, ukląkł i ucałował ziemię, czyniąc gest, którego nauczył się, czytając o Proboszczu z Ars. Pokłoniwszy się przed Najświętszym Sakramentem w drewnianym kościele, ksiądz Wojtyła poszedł na plebanię i przedstawił się proboszczowi, który miło go powitał i zaprowadził do jego mieszkania.

Spartańskie Kolegium Belgijskie w porównaniu z mieszkaniem w Niegowici wydawało się niemal luksusowe. W okolicy nie było ani elektryczności, ani bieżącej wody, ani kanalizacji. Ostatnie powodzie poważnie zniszczyły okoliczne drogi i pola. Krowy i kury spacerowały pod lipami. Ksiądz Wojtyła rozpakował swój mizerny dobytek, spotkał się z drugim wikarym, ks. Kazimierzem Ciubą, i zabrał się do pracy

„Więzień konfesjonału”

Jego głównym obowiązkiem było uczenie religii. Podróżując wozem konnym do pięciu pobliskich szkół wiejskich, uczył religii dzieci z klas podstawowych. Parafianie pamiętają, jak na wozie w drodze na lekcje czytał książki. Dzieci oczywiście były w każdej wsi i każdej szkole inne. Jak później napisał, „niektóre grzeczne i spokojne, inne zaś rozbrykane”. Ludzie byli przyjaźni, a ich gotowość użyczania środków transportu w godzinach pracy mówi coś o ich zaangażowaniu w religijną formację swoich dzieci. To, że nowy wikary przyjechał prawie z niczym, stwarzało dodatkową więź z jego zubożałymi parafianami, podobnie jak odwiedziny w czasie kolędy w okresie Bożego Narodzenia, gdy brnął przez śnieg w swojej sutannie i znoszonym płaszczu.

Poza odprawianiem mszy dla parafii ksiądz Wojtyła zaczął dotrzymywać obietnicy złożonej podczas odwiedzin w Ars, że zostanie „więźniem konfesjonału”. Konfesjonał, jak powiedział odwiedzającemu go Mieczysławowi Malińskiemu, jest tym miejscem, gdzie kapłani spotykają ludzi w całej głębi ich człowieczeństwa, pomagając osobom po drugiej stronie kratki konfesjonału głębiej wniknąć w chrześcijański dramat ich własnego, jedynego życia. Gdy księża przestają to robić, wtedy stają się urzędnikami albo biurokratami. (Wkrótce po przybyciu do Niegowici młody wikary miał wygłosić do grupki miejscowego duchowieństwa pogadankę o tym, co widział we Francji i Belgii. Ksiądz Wojtyła spóźniał się, zatrzymany w konfesjonale. Starsi od niego koledzy księża poczuli się zlekceważeni tym spóźnieniem, uważając je za przejaw złego wychowania. Zmienili zdanie, kiedy Wojtyła wygłosił pogadankę, znacznie wyrastającą ponad poziom zwykłych poobiednich rozmów).

Człowiek miłosierdzia

Szybko uwidoczniło się osobiste miłosierdzie nowego wikarego. Zdecydowany żyć prosto, oddawał wszystko, czego, jak uważał, nie potrzebował. Kiedy jakaś starsza kobieta skarżyła się, że została obrabowana, dał jej poduszkę i – ku niezadowoleniu ofiarodawców – szalik, który właśnie dostał od parafian. Sam sypiał na gołym łóżku.

Parafianie w Niegowici odkryli też, że ich nowy wikary jest człowiekiem niemałych zamierzeń. Na wiosnę, kiedy parafia dyskutowała nad tym, co mogłaby zrobić na obchody pięćdziesiątej rocznicy święceń księdza Buzały, wysunięto parę skromnych pomysłów: odmalowanie ogrodzenia wokół kościoła, uporządkowanie obejścia i tym podobne. Ksiądz Wojtyła podsunął, że najlepszym możliwym prezentem dla proboszcza byłby całkiem nowy kościół, na który parafianie mogliby zebrać pieniądze i wybudować go. Zrazu osłupieli, w końcu przystali na tę propozycję. Ceglany kościół stoi do dziś, pierwszy wybudowany z inspiracji Karola Wojtyły.

Praca ze świeckimi

Młody wikary zaczął też stawiać pierwsze kroki w służbie par narzeczonych i świeżo poślubionych w Niegowici. Podczas spędzonych tam miesięcy pobłogosławił trzynaście małżeństw i ochrzcił czterdzieścioro ośmioro dzieci. A choć ludzie w Niegowici byli prości, ich nowy ksiądz nie traktował ich jak prostaczków. Zorganizował kółko dramatyczne, wyreżyserował z nimi sztukę Wyczekiwany gość i zagrał w niej tytułową rolę żebraka, który okazał się Chrystusem. Wierny pamięci Jana Tyranowskiego zorganizował też w parafii koło żywego różańca i formował młodych animatorów. Była to jednak Polska roku 1948 i nic nie było proste. Praca wikarego z parafialną młodzieżą – włączając w to śpiewy na wolnym powietrzu, grupy dyskusyjne i sport – przyciągnęła uwagę miejscowych szpicli komunistycznych. Kiedy usiłowali zastraszyć jednego z młodzieńców, ksiądz powiedział mu, żeby się nie martwił – „Oni się sami wykończą”.

G. Weigel „Świadek nadziei”

Uważał, że Niegowić jest „piękną wspólnotą”, ale wiejska posada nie była tym rodzajem służby, jaki kardynał Sapieha zamyślał na dłuższą metę dla księdza Wojtyły. W marcu 1949 roku, w osiem miesięcy po przybyciu, wikary z Niegowici został przeniesiony do parafii św. Floriana w Krakowie, w zupełnie odmienne środowisko. Tutaj Karol Wojtyła rozwinie swoje duszpasterskie metody i zawiąże sieć przyjaźni, które przetrwają ponad pół wieku.


Fragment książki Georga Weigela „Świadek nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II”. Tłum. Dominika Chylińska, Jacek Illg, Jadwiga Piątkowska, Rafał Śmietana, Maria Tarnowska. Wydawnictwo „w Drodze”.

Tytuł, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.