separateurCreated with Sketch.

Co to znaczy, że Matka Boża jest Królową Polski? Czy tylko Polski?

Matka Boża Królowa Polski
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kto, kiedy i dlaczego wpadł na pomysł, żeby ogłosić Maryję Królową Polski? Jakie konsekwencje miał ten akt? I czy rzeczywiście w tę sprawę był zaangażowany św. Andrzej Bobola?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Królowa jest jedna

Przekonanie o tym, że Maryja króluje nad światem, istniało w chrześcijaństwie od dawna. Niektóre kraje dodatkowo ogłaszały Ją uroczyście swoją Patronką i Królową, np. Bawaria (w 1620 roku) i Francja (w 1638 roku).

Tytuł Matki Bożej jako Królowej Polski wiąże się z prywatnymi objawianiami włoskiego jezuity o. Juliusza Mancinellego. 14 sierpnia 1608 r. w Neapolu ukazała mu się Matka Boża i zażyczyła sobie, aby nazywać ją Królową Polski. Tę wieść przekazał o. Mancinelli ks. Piotrowi Skardze, którego znał osobiście, oraz innym polskim jezuitom. W 1610 r. przybył do Krakowa, gdzie został entuzjastycznie przywitany przez króla, szlachtę i mieszczan. W katedrze wawelskiej ponownie ukazała mu się Maryja w wielkim majestacie i powiedziała: „Ja jestem Królową Polski. Jestem Matką Tego Narodu, który jest mi bardzo drogi”.

W następnych latach na terenach Rzeczpospolitej zapanował entuzjazm dla idei przyjęcia Maryi za Królową. Jak mówią świadectwa z epoki, głoszono ten pomysł z ambon całego kraju. Wielkie zasługi dla propagowania tego tytułu Bogarodzicy położył wielki kanclerz litewski książę Albrecht Stanisław Radziwiłł. W 1635 r. opublikował on dzieło „Dyskurs nabożny z kilku słów wzięty o wysławieniu Najświętszej Panny Bogarodzicy Maryjej”, w którym pisał, że Polska ma zlecony szczególny kult Matki Bożej. Wspominał również o osobistej znajomości z o. Juliuszem Mancinellim.

Położenie tragiczne

Jednak ostatecznie do ogłoszenia Matki Bożej Królową Polski doprowadziło dopiero tragiczne położenie, w jakim znalazła się Polska w wyniku szwedzkiego najazdu w 1655 r. W ciągu trzech miesięcy 40-tysięczna armia szwedzka zajęła tę część Polski, która nie była jeszcze opanowana przez innych wrogów – na Ukrainie bowiem trwało wtedy powstanie Chmielnickiego, a Wilno i znaczna część Litwy zostały zajęte przez wojska moskiewsko-kozackie. Ostał się tylko Lwów, broniący się przed nieprzyjaciółmi. Król Jan Kazimierz uciekł na Śląsk, do należącego wówczas do Wazów Księstwa Raciborskiego. Punktem zwrotnym stała się dopiero skuteczna (jak uważano – cudowna) obrona Jasnej Góry. Póki co jednak, położenie Polski wydawało się tragiczne.

Król przebywał w zamku w Głogówku na Śląsku. Na wygnaniu towarzyszyła mu królowa Maria Ludwika Gonzaga, a także nuncjusz apostolski Piotr Vidoni, prymas Andrzej Leszczyński oraz grupa biskupów i senatorów. W grudniu 1655 r. do króla doszły informacje o powstaniu katolickiej szlachty i mas ludowych przeciwko najeźdźcom. Jan Kazimierz wydał więc w Opolu uniwersał wzywający cały naród do walki i zanim zakończyło się oblężenie Jasnej Góry (27 grudnia 1655), pozostawiwszy w Głogówku królową i dwór wyruszył (18 grudnia 1656) wraz z nuncjuszem Piotrem Vidonim do kraju. Poprzez Żywiec, Duklę, Krosno i Łańcut dotarł 10 lutego 1656 r. do Lwowa.

Inicjatywa prymasa

Na zamku w Głogówku pozostał również złożony chorobą prymas Andrzej Leszczyński, który był w kontakcie listownym z nuncjuszem Vidonim. Nuncjusz z kolei wszystko relacjonował kardynałowi-protektorowi Polski w Watykanie, Wirgiliuszowi Orsiniemu (każde większe państwo katolickie miało wtedy własnego kardynała-protektora, który zajmował się jego sprawami w Stolicy Apostolskiej i pośredniczył w kontaktach z papieżem, a osobą wyznaczoną do spraw polskich był w tym czasie właśnie kard. Orsini). Dzięki tej korespondencji znamy dokładnie tło i przebieg ślubowania we Lwowie.

Z listu, który wysłał nuncjusz Vidoni 22 marca 1656 r. do Watykanu, wynika, że przebywający w Głogówku prymas przysłał list, w którym wystąpił z pomysłem uroczystego obwołania Najświętszej Maryi Panny Królową Polski i Litwy. Prymas przedstawił nawet nuncjuszowi ogólny projekt przebiegu samej uroczystości oraz istotne treści, jakie powinny się znaleźć w samym tekście ślubów.

Królowi spodobał się pomysł Leszczyńskiego. Dyskutowano go zapewne dłużej na radzie królewskiej, bo ostateczny kształt ceremonii i treść wypowiedzianych ślubów były znacznie bogatsze niż projekt nadesłany z Głogówka. Dodano m.in. fragment o naprawieniu krzywd i polepszeniu doli ludu. W ostatecznym tekście nie znalazł się natomiast proponowany przez prymasa postulat ukarania bluźnierców i protestantów.

Autorami samego tekstu ślubów poza pomysłodawcą prymasem Leszczyńskim, królem i nuncjuszem byli również członkowie Rady Królewskiej z podkanclerzym Andrzejem Trzebickim, arcybiskupem lwowskim Janem Tarnowskim i Stefanem Czarnieckim na czele.

Dlaczego na miejsce ślubowania wybrano Lwów? Odpowiedź jest bardzo prosta – bo tam właśnie akurat przebywał król i inni dostojnicy.

„Twej pomocy i zlitowania pokornie przyzywam"

Dość dokładny opis samego wydarzenia znamy z relacji nuncjusza Vidoniego oraz opisu zachowanego w aktach archidiecezji lwowskiej.

W sobotę, 1 kwietnia 1656 r., w oktawie uroczystości Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie król przybył do katedry otoczony dworem, senatorami duchownymi i świeckimi oraz tłumem ludu. Obraz Matki Boskiej Łaskawej przeniesiono w procesji z kaplicy przed główny ołtarz, który został odświętnie przyozdobiony na tę uroczystość. Mszę odprawiał nuncjusz Piotr Vidoni. Przed podniesieniem król zeszedł z tronu, ukląkł na pierwszym stopniu ołtarza, złożył koronę i berło i wypowiedział słowa ślubowania po łacinie.

Oto tłumaczenie tekstu:

(źródło: Liturgia Godzin, t. II, Pallottinum 1984 r.)

Po królu powtórzył te same śluby w imieniu wszystkich stanów Rzeczypospolitej podkanclerzy koronny biskup przemyski Andrzej Trzebicki. Następnie król ucałował krucyfiks, a po nim uczynili to samo wszyscy senatorowie. Każdy złożył jakąś dowolną ofiarę.

Po nabożeństwie król udał się w procesji do pobliskiego kościoła jezuitów. Ponowiono tam śluby w nieco zmienionej formie – w imieniu ludu. Nuncjusz odmówił litanię do Matki Boskiej, dodając w niej trzykrotne wezwanie: „Królowo Polski, módl się za nami”, co wszyscy obecni powtórzyli.

Po uroczystości nuncjusz przesłał do Rzymu entuzjastyczny opis całej uroczystości oraz treść samych ślubów. Relację Vidoniego przyjęto tam z zadowoleniem. Papież odprawił nabożeństwo dziękczynne w kościele św. Stanisława. Wysłał też listy do Jana Kazimierza i polskich biskupów, w których dał wyraz swojej radości z ich przywiązania do Boga i ojczyzny i zachęcał do naprawy i umocnienia życia religijnego.

Śluby Lwowskie i św. Andrzej Bobola?

W XXI wieku w popularnych publikacjach pojawiły się informacje, że autorem tekstu Ślubów Lwowskich był św. Andrzej Bobola. Trudno znaleźć uzasadnienie historyczne dla tej teorii. Trudno też mówić o istnieniu tradycji przypisującej Boboli autorstwo Ślubów Lwowskich, skoro ta wersja ma nie więcej niż 25 lat.

O udziale Boboli w Ślubach Lwowskich nie wspomina ani bp Marian Rechowicz, który bodaj najdokładniej zbadał okoliczności lwowskiego ślubowania, ani autor fundamentalnej biografii Andrzeja Boboli wydanej w 1938 r. jezuita o. Jan Poplatek, ani wcześniejsi biografowie męczennika. Bp Rechowicz i o. Poplatek pracowicie rozprawiają się z różnymi teoriami i mitami dotyczącymi opisywanych przez nich spraw – także najbardziej fantastycznymi, ale nawet nie wspominają o tym, jakoby św. Andrzej Bobola miałby napisać tekst królewskiego ślubowania.

Bobola należał do innej prowincji Towarzystwa Jezusowego niż ta, na której terenie leżał Lwów, i był „szeregowym” zakonnikiem. Nic nie wskazuje na to, żeby był znany królowi albo dostojnikom państwowym i kościelnym, którzy przygotowali Śluby Lwowskie. W momencie ich ogłaszania przebywał w Pińsku (na terenie dzisiejszej Białorusi) i był już niemłody jak na ówczesne warunki (65 lat) i schorowany, a żeby dotrzeć do oddalonego o 350 km Lwowa, musiałby przejść przez tereny ogarnięte walkami.

Co z wypełnieniem przyrzeczeń?

Oddając się w niebezpieczeństwach zagrażających istnieniu Rzeczypospolitej pod opiekę Najświeższej Panny król uznał ,,wielkie Jej dobrodziejstwa”. Żeby się za nie odwdzięczyć, złożył najpierw przyrzeczenie szerzenia w swym królestwie czci i nabożeństwa Matki Bożej. Osobiście starał się Jan Kazimierz niewątpliwie tej obietnicy dotrzymać. Nawet w podróżach woził z sobą obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, przed którym odprawiane były Msze św.

Również w całym narodzie cześć Bogarodzicy, od dawna żywa, wzrosła znacznie – napisał bp Marian Rechowicz, historyk Kościoła, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i administrator polskiej części archidiecezji lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie, w artykule „O genezę Ślubów Lwowskich Jana Kazimierza”, zamieszczonym w 1983 r. w diecezjalnym piśmie „Studia Lubaczoviensia”. Jasna Góra jeszcze wyraźniej staje się głównym sanktuarium narodowym, co doprowadziło w 1717 r. do pierwszej w Polsce, a niezwykle uroczyście obchodzonej, koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

Na drugim miejscu Jan Kazimierz ślubował, że „skoro nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie nad Szwedami, otrzyma zwycięstwo”, postara się u Stolicy Apostolskiej, żeby ten dzień corocznie uroczyście był obchodzony. Myślał zapewne o dniu dziękczynienia za zwycięstwo na wzór obchodzonego już wówczas w rocznicę bitwy pod Chocimiem. W tej intencji też pomógł król oo. paulinom w uzyskaniu od Świętej Kongregacji Obrzędów pozwolenia (w r. 1658) na mszę wotywną za ocalenie od Szwedów. Starania o wprowadzenie święta Matki Boże Królowej Polski wszczęto dopiero w czasach rozbiorów, a zostało ono ostatecznie ustanowione dopiero w 1923 r.

„Conditionis plebeae”

Szczególny nacisk położył król na trzeci punkt swoich zobowiązań. Dodał tam znamienne uzasadnienie. „Skoro zaś z wielką serca mego żałością wyraźnie widzę, że za jęki i ucisk kmieci spadły w tym siedmioleciu [czyli od początku panowania] na Królestwo moje z rąk Syna Twojego, sprawiedliwego Sędziego, plagi: powietrza, wojny i innych nieszczęść, przyrzekam ponadto i ślubuję, że po nastaniu pokoju wraz ze wszystkimi stanami wszelkich będę używał środków, aby lud Królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków wyzwolić”. Sformułowanie „conditionis plebeae” wskazuje, że chodziło nie tylko o samych chłopów, ale wszelki lud, który nie zaliczał się do szlachty.

Skoro sam król wyraził przekonanie, że nieszczęścia, które spadły na kraj w czasie jego panowania, są sprawiedliwą karą za ucisk ludu, to także wielu mu współczesnych Polaków musiało położenie ludu uważać za bardzo ciężkie, a nawet wprost nieznośne. Wielu biskupów, którzy mieli wpływ na króla, było znanych z wrażliwości na ten problem oraz ze sprawiedliwości i miłosierdzia dla poddanych, np. biskup przemyski Andrzej Trzebicki czy biskup krakowski Piotr Gembicki.

Król ślubował w miarę możności zmienić sytuację ludu, ale dopiero po zawarciu pokoju, kiedy pojawią się odpowiednie warunki. Wbrew legendzie ślub ten nie był „czczą i obłudną przysięgą”, jak głosił np. Joachim Lelewel. Król ponawiał swoje zobowiązanie i wszystko wskazuje na to, że myślał o jego wypełnieniu. Niestety zło było zbyt głęboko zakorzenione, a sytuacja Rzeczypospolitej bardzo ciężka. Potop szwedzki i ruski oraz wieloletnie wojny kozackie doprowadziły kraj na skraj gospodarczej katastrofy. Jan Kazimierz w pojedynczych wypadkach przeprowadzał zwolnienie z pańszczyzny chłopów szczególnie zasłużonych w stawianiu oporu najeźdźcom, ale były to sytuacje jednostkowe. Wygląda na to, że choć Janowi Kazimierzowi nie można odmówić szczerości przy ślubowaniu, to jednak zabrakło mu programu i energii. Ślub trzeci zatem nie został wypełniony.

Nie skończyło się na jednym wydarzeniu

Śluby Lwowskie, choć nie przyniosły natychmiastowego politycznego i militarnego przełomu, stały się punktem zwrotnym wojny ze Szwedami. Skonsolidowały polskie społeczeństwo przeciwko wspólnemu wrogowi.

Były przede wszystkim aktem religijnym. Ich trwałym skutkiem było entuzjastyczne (to sformułowanie powtarza się w opracowaniach historycznych) przyjęcie przez naród polski Matki Boskiej jako Królowej Korony Polskiej.

Śluby Lwowskie były również swoistym manifestem społeczno-politycznym króla i elit politycznych w ówczesnej sytuacji kraju. W XVII w. w nie można było aktów religijnych poczynionych na tak wysokim szczeblu oddzielać od życia politycznego. W treści ślubów obie te sfery - religijna i społeczno-polityczna są obecne i się splatają. Zresztą w wojnie pomiędzy państwem protestanckim a katolickim akt religijny angażujący króla i wszystkie stany musiał mieć implikacje polityczne. Poza tym historycy dopatrują się pewnego związku między duchem, w którym złożono te uroczyste zobowiązania, a próbami reformy państwa w latach 1656-1660.

Pamięć o królowaniu Maryi w Polsce trwała i rozwijała się. W ślad za ślubowaniem Jana Kazimierza późniejsi królowie Polski ponawiali ten akt. np. Michał Korybut Wiśniowiecki ślubował Maryi na Jasnej Górze 7 grudnia 1669 r.: „Będę Cię uznawał za swoją Panią i najwyższą Królowę, a nieustannej Twej opiece będę polecał lud ten przez Ciebie mi powierzony”. Król August III,  30 maja 1744 r. dokonał aktu oddania w królewską niewolę Maryi. Osobisty akt ślubowania królów Polski zyskał w Konstytucji sejmowej z 1764 r. bardziej formalny charakter. Stwierdzano w niej m.in.: „Rzeczpospolita Polska stwierdza, że jest do swojej Najświętszej Królowej Maryi Panny w Obrazie Częstochowskim cudami słynącej zawsze nabożna i Jej protekcji w potrzebach doznająca”.

W roku 1756 uczczono setną rocznicę Ślubów Lwowskich m.in. w Kamieńcu Podolskim. Na szczycie minaretu wybudowanego przez Turków przy katedrze, zamienionej podczas tureckiej okupacji na meczet (zobowiązanie się Polaków do zachowania minaretu zostało zapisane w traktacie pokojowym), umieszczono 4,5-metrową miedzianą figurę Matki Bożej

Do Ślubów Lwowskich nawiązał także trzy wieki później prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, organizując odnowione ślubowanie – Śluby Jasnogórskie.

Królowa Obwodu Kaliningradzkiego i Smoleńska

Jan Kazimierz obierając w 1656 r. Matkę Najświętszą za Królową swych państw oddał Jej pod opiekę wszystkie ziemie, którymi nominalnie władał. W ślubach wyliczył je precyzyjnie: królestwo polskie i księstwa: litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie, smoleńskie i czernichowskie. Chociaż faktycznie jego władza ograniczała się wtedy do południowego skrawka Rzeczpospolitej, nominalnie był zwierzchnikiem kraju o powierzchni blisko miliona kilometrów kwadratowych.

Przekładając to na dzisiejszą mapę Europy, Jan Kazimierz ogłosił Matkę Bożą Królową: dzisiejszej Polski (dla precyzji należałoby dodać: bez Śląska, Pomorza Zachodniego i Ziemi Lubuskiej), a także: Obwodu Kaliningradzkiego, Białorusi, Litwy, Łotwy, południowej części Estonii, znacznej części Ukrainy oraz Smoleńska.

Źródła:

Marian Rechowicz, W sprawie genezy ślubów Jana Kazimierza w 1656 roku, „Tygodnik Powszechny” 1980, nr 8.

Marian Rechowicz, O genezę Ślubów Lwowskich Jana Kazimierza, „Studia Labaczoviensia” 1983, nr 1

Tadeusz Glemma, „ Śluby Jana Kazimierza”, Ruch Biblijny i Liturgiczny Tom 9 Nr 4–6 (1956)

Karol Klauza, „Jasnogórskie Śluby Narodu w perspektywie teologicznej na początku XXI wieku”

Sykstus Szafraniec OSPPE, Z badań nad genezą tytułu Najświętszej Panny: „Królowa Polski”, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” 1957, nr 4–5.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.