separateurCreated with Sketch.

Nieznane dotąd zdjęcia ojca Pio. „Emanował światłem” [GALERIA]

10th-anniversary-of-the-Saint-Pio-Foundation-Photo-by-Elia-Stelluto-via-Saint-Pio-Foundation
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Cyprien Viet - 12.05.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pięćdziesiąt sześć lat po swojej śmierci w 1968 roku ojciec Pio pozostaje postacią i znaną i wciąż tajemniczą. Dzięki wsparciu Dykasterii ds. Komunikacji oraz Dykasterii ds. Edukacji i Kultury zaprezentowano w Watykanie dziesięć zdjęć świętego kapucyna, w obecności ich autora – Elii Stelluto, który od dzieciństwa był blisko ojca Pio i towarzyszył mu przez ponad ćwierć wieku.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Tata Pio

„Ojciec Pio był nie tylko ojcem duchownym… Dla mnie był tatą!” – stwierdził Elia Stelluto, zwierzając się Aletei ze swojej szczególnej więzi z ojcem Pio. Urodzony w 1935 r. w San Giovanni Rotondo, prawie 90-letni teraz mężczyzna doskonale pamięta swoje dzieciństwo w pobliżu klasztoru kapucynów, gdzie polubił tego zakonnika, który już za życia cieszył się opinią świętości. „Dorastałem przy nim, od 1942 r., kiedy zostałem ministrantem, w wieku 7 lat, i towarzyszyłem mu podczas mszy świętych” – wspomina.

Po „dzieciństwie spędzonym w biedzie”, pod koniec którego, aby przeżyć, próbował zająć się fotografią, w 1954 roku Elia wyemigrował do Argentyny wraz z resztą rodziny, aby dołączyć do ojca i starszego brata, którzy wyjechali kilka lat wcześniej, aby spróbować tam szczęścia. Jednak młodego człowieka wciąż dręczyło wspomnienie łez ojca Pio, które zakonnik uronił, podczas ich ostatniego spotkania przed emigracją do Ameryki Łacińskiej. Życie w Argentynie było z pewnością wygodniejsze, ale czuł wezwanie do powrotu do korzeni.

Sześć miesięcy później ponownie przepłynął Atlantyk w przeciwnym kierunku, definitywnie wracając do San Giovanni Rotondo. Choć był jeszcze nieletni, skorzystał wówczas z czynnej pomocy włoskiego konsula w Buenos Aires, który zwierzył mu się, że jest wielkim czcicielem kapucyna: nie tylko ułatwił procedury administracyjne, aby umożliwić Elii powrót do rodzinnego kraju, ale, co zaskakujące, dyplomata sam wziął na siebie obowiązek przekonania rodziców, aby pozwolili mu wrócić do Włoch. Elia zobaczy ponownie swoją rodzinę dopiero 30 lat później. Do San Giovanni Rotondo wrócili także jej bliscy, w tym jej starszy brat, który żyje do dziś i za kilka dni będzie obchodził swoje 100. urodziny.

Po powrocie Elia Stelluto ponownie zaczął fotografować ojca Pio w jego codziennym życiu... pomimo trudnych pierwszych doświadczeń. „Kiedy pierwszy raz próbowałem sfotografować ojca Pio podczas odprawiania mszy, ten zdenerwował się i poprosił o sprowadzenie karabinierów, żeby mnie aresztowali! Poszedłem do niego po uroczystości, aby prosić o przebaczenie” – wspomina, rozbawiony mieszaniną stanowczości i życzliwości emanującej od zakonnika.

Zdobyć zaufanie ojca

Elia pracując bez lampy błyskowej, a tylko ze świecami, jako jedynym źródłem światła, daje radę „ukazać świętego w całej jego prostocie”. Mimo że w klasztorze panował mrok, który – ze względu na ograniczenia ówczesnej techniki fotograficznej – powinien sprawić, że zdjęcia nie nadawały się do użytku, z twarzy świętej wyłania się dziwne światło. „To wykracza poza moje rozumienie. To są tajemnicze zdjęcia… Ojciec Pio emanował światłem, czego nie da się wyjaśnić” – stwierdza.

Pięćdziesiąt sześć lat po sfotografowaniu go podczas ostatniej mszy Elia Stelluto w dalszym ciągu czuwa nad niezwykłym archiwum, z którego pochodzi dziesięć nowych zdjęć, udostępnionych opinii publicznej na stronie ilverosanpio.org. Z tą inicjatywą wystąpił prezes Fundacji Święty Pio, z siedzibą w Stanach Zjednoczonych – włoski śpiewak operowy Luciano Lamonarca, który od 15 lat mieszka w Nowym Jorku.

Artysta ten przypisuje wstawiennictwu Ojca Pio „cud” narodzin jego dziecka – Sebastiana. Lekarze stwierdzili, że na bezpłodność jego małżeństwa nie ma lekarstwa, ale mimo to począł się syn. Zafascynowany zakonnikiem włoski tenor przywrócił muzyce utwór „Pieśń o św. Pio”, skomponowany w chwili śmierci kapucyna w 1968 roku. Podróżuje po całym świecie, aby mówić o tym świętym, który go fascynuje. „We wszystkich krajach jest wielu ludzi, którzy nigdy nie będą mogli przyjechać do Pietrelciny i San Giovanni Rotondo, ale od nas zależy, czy opowiemy im o Świętym” – powiedział Aletei.

Jan Paweł II i ojciec Pio zjednoczeni w cierpieniu

Luciano Lamonarca podkreśla również, że święty kapucyn: „zaprasza nas także do refleksji nad naszym stosunkiem do cierpienia. Dzisiaj staramy się trzymać z dala od najmniejszego bólu głowy i najmniejszej irytacji. Ojciec Pio, wręcz przeciwnie, uczy nas cierpieć przyzwoicie, ofiarować swoje cierpienia Panu, bo wszyscy cierpią. W tym sensie idziemy pod prąd, ale zawierzamy się św. Pio, aby pomógł katolikom i niekatolikom żyć godnie” – podkreśla.

Prezentacja tych zdjęć odbyła się niedawno w Watykanie, gdzie obchodziliśmy 10. rocznicę kanonizacji Jana Pawła II, papieża, którego życie naznaczone było cierpieniem i który był bardzo blisko ojca Pio po spotkaniu z nim w San Giovanni Rotondo w 1948 r. 

Andrea Tornielli, dyrektor redakcyjny Dykasterii ds. Komunikacji, przypomniał wrażenia, jakie wywarła wizyta na młodym Karolu Wojtyle. „To naznaczyło jego życie, relację, która trwała nadal, także na poziomie mistycznym, o czym świadczą liczne listy. Z Krakowa biskup Wojtyła prosił o modlitwy i łaski u ojca Pio” – wyjaśnił włoski dziennikarz, przypominając, że powiązanie to nie było oczywiste w kontekście dużej nieufności Watykanu wobec tego zakonnika, którego niektórzy oskarżali o oszustwo.

Kapucyn był „mistykiem, zawsze posłusznym Kościołowi, pomimo wszystkich ataków, jakim był poddawany. Pokazuje, że świętość oznacza także akceptację decyzji, które mogą wydawać się trudne i niezrozumiałe” – zauważył Andrea Tornielli. Jan Paweł II położył kres debatom beatyfikując ojca Pio w 1999 r., a następnie kanonizując go w 2002 r. Jest zatem „figurą świętego wciąż aktualnego, świętego ludu, który wszedł do zbiorowej wyobraźni”. Zatem ten związek pomiędzy Karolem Wojtyłą i Ojcem Pio był decydujący, jak przyznaje Elia Stelluto. „W Kościele było dużo sprzeciwu wobec niego. Gdyby nie Jan Paweł II, ojciec Pio nie zostałby świętym” – zapewnia człowiek, który pozostaje jednym z ostatnich świadków tej niezwykłej duchowej przygody.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!