Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Aleteia: Pani życie jest pełne niespodzianych zwrotów i kłód pod nogi rzucanych przez los. Wbrew przeszkodom wydała Pani już jedną płytę i jest w trakcie nagrywania drugiej. Skąd w Pani ta siła?
Sylwia Piotrowska: Od Boga, oczywiście. Nie mam żadnych wątpliwości, że tę siłę mam od Niego, bo tego nie jest w stanie dać żaden człowiek. Przeżyłam niejeden cud. Miało mnie nie być już dziewięć razy a nadal jednak tu jestem
Skąd się wzięła ta dziewiątka?
Jestem wcześniakiem urodziłam się martwa a mój brat bliźniak urodził się zdrowy. On nie przeżył a ja tak… Przeszłam trzy poważne operacje, nowotwór, dwa zadławienia z utratą przytomności, sepsa, oszukałam też przeznaczenie jadąc autem, zginęłabym w czołowym zderzeniu. Kierowca, który by we mnie uderzył nawet nie zauważył, że wyjeżdża z podporządkowanej… i na koniec to co boli najbardziej – depresja. Ten czas wspominam z przerażeniem, że człowiek może doprowadzić się sam do tak skrajnego myślenia, że nie chce żyć. I tu w każdym z tych przypadków uratował mnie Bóg, wiara, i ludzie, których w tamtym momencie On stawiał na mojej drodze. Dziś wiem, że dla każdego jest plan ile ma czasu, że nie ma “kiedyś” jest “tu i teraz”.
Jaką rolę odegrała w Pani życiu muzyka? I co daje Pani muzyka chrześcijańska?
Mogę śmiało powiedzieć, że muzyka mi życie uratowała. Wychowałam się w trudnym domu. Muzyka to był mój świat, azyl, do którego mogłam uciec gdy było źle. Myślę, że to taki prezent od Boga. Dał mi to bym mogła przetrwać tamten czas. A muzyka chrześcijańska? Poezję religijną pisałam już w podstawówce. Ja się karmię dobrym słowem, dobrym przesłaniem i to mnie podnosi, dodaje siły.
Czy jest artysta, albo utwór, do którego najchętniej Pani wraca, który jest Pani naprawdę bliski?
Uważam, że każdy artysta jest wyjątkowy na swój własny niepowtarzalny sposób. Bardzo lubię utwory Bajmu, Czesława Niemena, czy Alicji Majewskiej i nadal śpiewam te utwory najczęściej na TikToku na Live’ach oraz na koncertach. A prym w muzyce chrześcijańskiej, którą słucham i tłumaczę wiodą: Jeremy Camp, Lauren Daigle, Casting Crowns, Muzyka jest potężnym przekaźnikiem emocji i ciężko tak włożyć do jednej szufladki wszystkich których się lubi słuchać. Jestem zawodowym muzykiem więc koncerty są na porządku dziennym jednak najbardziej lubię te uwielbieniowe, gdzie śpiewam swoje autorskie piosenki i opowiadam historię swojego życia i często widzę jak mocno to wpływa na słuchacza. Powstaje wtedy przestrzeń na refleksję. Gdzie główne miejsce zajmuje Bóg. Przeżycie ogromne.
Jak przebiega praca nad Pani drugą płytą? I czy będą na niej muzyczne niespodzianki?
Płyta prawdopodobnie wyjdzie na wiosnę 2025 roku. Nowością na drugim krążku będą duety, do których zaprosiłam parę fantastycznych osób. Myślę, że to będzie miłe zaskoczenie dla słuchaczy.
Czy to będzie kolejny muzyczny etap w Pani twórczości?
Tak, każdy utwór to moja historia. To moje uczucia, przemyślenia, stąd przemiana jest widoczna. Pierwsza płyta jest wyjściem w stronę światła. Druga będzie o sile, wytrwałości, o staniu na skale.
Śpiewa Pani o samotności, o upadku, który oddaje Bogu, o prośbie o przemianę serca. I właściwie takie utwory, jak „Modlitwa” czy „Nie daj mi spaść”, są de facto modlitwą. To są słowa, które można by spokojnie skierować do Boga.
Ja przede wszystkim z Bogiem rozmawiam. Od dziecka miałam taką relację, wolałam powiedzieć swoimi słowami, że jest mi ciężko, za co przepraszam czy dziękuję. To jest bliska relacja, ja nie traktuję Boga jak coś nieosiągalnego. On Jest! Często czuję tą Bożą opiekę. Te wszystkie utwory, które piszę są bardzo osobiste. I myślę, że słuchacz też to zauważy i się z tym utożsami. Utwór„Rachunek sumienia” to moment, gdy wszystko zostało powiedziane a ty nie masz siły już dalej iść. Krok od przepaści i ta wymowna cisza. Bywały takie chwile w moim życiu…na końcu utworu śpiewam „Niech Twoja wola się stanie ja wszystko przetrzymam ja Tobie oddaję..” i chciałoby się krzyknąć Amen! Bo tak faktycznie jest. Jemu powierzam każdą chwilę jaką mi podarował.
Czuje się pani wysłuchana?
Tak! I to bardzo! W cudach które mi podarował. Pierwszy cud, jaki przeżyłam, wydarzył się po pierwszej operacji. Byłam świeżo po wygranej odcinka Szansy na Sukces z zespołem Arka Noego. Na 22 maja 2022 roku został zaplanowany wielki finał a ja 5 maja trafiłam na stół operacyjny.12 maja pojawiły się komplikacje pooperacyjne, trafiłam do szpitala w kiepskim stanie, groziła mi operacja, już wtedy wiedziałam, że moje szanse na udział w finale spadają do zera. Leżę na łóżku a w mojej głowie myśl: „Boże, jeśli jest jakaś szansa żebym wystąpiła w tym finale to bardzo Cię proszę, ale nie będę się licytować i godzę się na wszystko co planujesz dla mnie. Maryjo proszę o opiekę” i w tamtym momencie poczułam coś niesamowitego, taki wewnętrzny spokój. Na drugi dzień 13 maja (święto Matki Bożej Fatimskiej) biorą mnie ponownie na USG i zrobił się szum: „no ale tu nic nie ma”. Wszystko zniknęło. Z dnia na dzień ot tak. Wypisali mnie w stanie dobrym.
22 maja wystąpiłam w finale SznS. Sam fakt trafienia na zespół Arka Noego uznaję za palec Boży bo uczestnik Szansy na sukces nie ma decyzyjności do wyboru zespołu. Przychodzi mail z zaproszeniem do programu z zespołem takim i takim. Gdy zobaczyłam Arkę Noego, to pomyślałam: “dlaczego piosenki dla dzieci? Bo takie było moje pierwsze skojarzenie Arki Noego i od razu ta piosenka „Święty Uśmiechnięty” weszła mi do głowy. Co ja będę mogła tam pokazać wokalnie?” A później mnie olśniło: „Dziewczyno, co ty mówisz? To po prostu jakby trafić szóstkę w totka, bo nie ma zespołu z muzyką religijną w Polsce, który był w Szansie na Sukces”. Przeznaczenie.
Dziś uważam, że lepiej trafić nie mogłam, a piosenki Arki Noego to istna petarda! A szczególnie ta, którą wylosowałam czyli „Nieidealna” dla mnie była i jest idealna :)
Pierwsza operacja okazała się nie do końca udana bo 9 miesięcy po niej znów trafiłam na stół. Zmiana nowotworowa wrosła się w inne narządy więc była to operacja mocno obarczona ryzykiem.
Trzeci cud – po trzech miesiącach od operacji przeżyłam sepsę i szczerze powiem nawet te operacje nie potargały mną tak bardzo jak właśnie ta choroba. Wtedy się dowiedziałam że mam wznowę nowotworu. Tomograf pokazał wiele zmian w moim ciele. Po wyjściu ze szpitala pojechałam to skontrolować do mojego lekarza do Warszawy. Profesor, który mnie operował, zrobił kolejne USG i mówi, że nic nie ma. Wtedy właśnie się nauczyłam, że trzeba mieć mocną psychikę do takich chichotów losu i co nam pisane to tak będzie. Bóg i tak ma własny plan. Więc zaufaj. Tego się właśnie nauczyłam.
Jest w Pani dużo radości, spokoju i ufności. Nie widać strachu.
To jest właśnie ciekawa sprawa, że gdy dotyka się śmierci, to ona daje jakąś inną perspektywę patrzenia na świat. To taki wewnętrzny spokój. Nie boję się śmierci, ale też zaczęłam bardziej doceniać życie. Czuję więcej, patrzę dalej, wszystko jest ze sobą powiązane, i wszystko w naszym życiu miało i ma sens. Tylko trzeba umieć wyciągać z tego wnioski i się uczyć.
Gdy usłyszała pani diagnozę, to pojawiły się myśli, że jeszcze tylu rzeczy w życiu nie zrobiłam, tylu marzeń nie spełniłam…
Choroba spowodowała, że mój czas zwolnił a ja przyspieszyłam. Zaczęłam realizować to o czym marzyłam a nigdy nie było czasu albo się bałam. Płytę pierwszą wydałam pomiędzy diagnozą a operacją, ale mam to szczęście, że współpracuję ze wspaniałymi muzykami, Adrianem Adamskim, z którym piszę piosenki. Adrian komponuje a ja pracuję nad linią i tekstem, oraz Damianem Kuraszem, wybitnym gitarzystą.
A nowa płyta przyniesie również nowe brzmienia i nowych ludzi w projekcie i to kolejne spełnienie moich marzeń. Czekam z niecierpliwością na pierwszy singiel, który ukaże się jesienią. Przestałam zastanawiać się czy warto, bo wiem że warto.
Chociaż w całej tej historii to miłość jest najważniejsza i ludzie, których kochamy i którzy nas kochają. Mój mąż, moje dzieci, moja rodzina, mój tata i mama mój brat, bliższa i dalsza rodzina i przyjaciele, to właśnie największy skarb jaki mam.
To relacja z bliskimi jest najważniejsza. Sztuką jest pogodzić się z przeszłością, zrobić rachunek sumienia i zacząć z czystą kartą. Nauczyć się wybaczać i nauczyć przepraszać, kochać pomimo wszystko a nie za coś. Przeszłości nie da się zmienić, więc po co w niej tkwić i karmić się żalem, złością, warto dobrze wykorzystać czas który mamy.
Myślę, że wiele osób się z Panią zgadza, z tym o czym Pani śpiewa. Utwór „Ty idziesz za mną” ma ponad milion wyświetleń.
Tak i to właśnie pokazuje ile osób poszukuje właśnie takiej muzyki z dobrym przekazem. Od lat tłumaczyłam na język polski zagraniczne piosenki ale przeważnie trafiały do tak zwanej „szuflady”pisałam z potrzeby bycia bliżej Pana Boga. Dla mnie to była forma modlitwy, wyśpiewania tego co czuję, a muzyka to niesamowity przekaźnik. Zakładając kanał na YouTube Sylwia Piotrowska muzyka chrześcijańska naprawdę nie liczyłam na to, że ktoś będzie odwiedzać tę stronę, ale czułam wewnętrzne przynaglenie by udostępniać te piosenki. Nie oczekując nic dostałam o wiele więcej. Tak właśnie działa Bóg. Te utwory nie tylko odmieniły moje życie ale i osób, które pisały do mnie lub przychodziły po koncertach mówiąc swoje świadectwo.
To jeszcze na koniec, jako podsumowanie naszej rozmowy, przytoczę Pani słowa: “Życie mnie doświadczyło, poturbowało, ale wstałam, podniosłam się, otrzepałam z kurzu i teraz idę do celu”. Jaki to cel?
Odwdzięczyć się Bogu za każdą szansę, którą mi podarował. Muzyką i śpiewem przekazać te wartości, które są najistotniejsze w całym naszym życiu. Wiara, nadzieja i miłość. A miłość jest wszystkim. Bóg jest miłością.
Zajrzyjcie też na profil Facebookowy artystki: Sylwia Piotrowska - Gospel po polsku muzyka Chrześcijańska