Bez względu na to, czy miało to miejsce jeszcze w łonie matki czy podczas porodu, ból spowodowany utratą dziecka wydaje się nie do przejścia. Matki pogrążone w żałobie czują się jakby amputowano część ich samych. Jak się podnieść po poronieniu? Mamy opowiadają o swojej niespiesznej drodze do uzdrowienia pod okiem Boga.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Serce przestało bić – oznajmił nagle ginekolog w czasie badania USG. – Płód jest prawdopodobnie martwy”. Virginie, która na badaniu zjawiła się sama, odprowadziwszy dwoje starszych dzieci do szkoły, przeżyła szok. Była w trzecim miesiącu ciąży i nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. „To była prosta ciąża – opowiada. – W poprzednim miesiącu widziałam dziecko na USG, było absolutnie żywe. I nagle wszystko się zawaliło”. Lekarz doradził zabieg chirurgiczny, aby usunąć dziecko. Po przebudzeniu po operacji zaczął się potok łez: „Płakałam przez tydzień. To było nie do opanowania. Mąż otoczył mnie opieką, dużo ze mną rozmawiał. On sam był strasznie smutny. Minęły miesiące, nim byłam w stanie rozmawiać o tym, nie płacząc. Ktoś nas przecież opuścił”.
Uczucie bycia niepotrzebnym, bunt, gniew, agresywne zachowanie w stosunku do otoczenia czy odmowa spotykania się z kimkolwiek – wszystkie kobiety, które przeżyły ten dramat przyznają, że doświadczały jednego lub wielu z tych uczuć w okresie, który nastąpił po stracie dziecka. Nie wspominając o płaczu, skłonnościach do bezsenności, zaburzeniach apetytu i ciągłym zmęczeniu. Krok po kroku może wkraść się depresja.
Bardzo głębokie cierpienie
Sophie przeżyła piąte poronienie i wciąż nie ma dzieci: „Straciłam już nadzieję”. „Jak długo istnieje możliwość zajścia w ciążę, nic nie jest stracone” – odpowiada ginekolog dr Florence Allard. „Należy dokładnie przyjrzeć się danemu przypadkowi poprzez badania i leczenie, nie zapominając o koniecznym wsparciu psychologicznym”.
Chociażby z fizycznego punktu widzenia stan depresji można wytłumaczyć tym, że ciało uruchomiło już „tryb ciąża”, który nagle został przerwany. „Nawet jeśli poronienie jest samoistne – wyjaśnia dr Florence Allard – spada poziom hormonów, następuje proces metaboliczny i hormonalny, który osłabia kobietę”. Clara, która straciła swoje czwarte dziecko w czwartym miesiącu ciąży wspomina: „To jak poród, ale bez dziecka. Już z tego powodu trudno jest zaakceptować wszystkie te cierpienia”.
Jeśli chodzi o psychikę, jest ona silnie nadwyrężona. To kosztowny projekt, który brutalnie się rozpada. „Wiemy, że to jest dziecko, przywiązujemy się do niego” – zwraca uwagę Nathalie, która poroniła w czasie szóstej ciąży. „Już je pokochaliśmy. W trzecim lub czwartym miesiącu mieliśmy już czas, by pomyśleć o tym, jak będzie wyglądać przyszłość z dzieckiem, zapewnić mu już miejsce w rodzinie”. Do tego dochodzi poczucie winy.
„Praktycznie wszystkie kobiety czują się winne – zauważa dr Florence Allard. – Zawsze możemy sobie coś zarzucić: zgodę na to, by wziąć na siebie za dużo pracy, tamtą podróż samochodem czy zbyt pospieszny tryb życia”. Valérie, która w drugim miesiącu ciąży straciła swoje trzecie dziecko, wyznaje: „W chwilach największej beznadziei stwierdzałam, że Bóg miał mi za złe, że nie byłam dość dobrą mamą”.
Wyraź swój smutek
„Potrzeba czasu, by dojść do siebie” – zauważa dr Florence Allard. – Bardzo często procesu uzdrowienia dopełnia nowa ciąża. Zanim jednak o niej pomyślimy, dobrze jest zaczekać trzy, cztery miesiące potrzebne, by poczuć się lepiej. Gdy tego czasu zabraknie, istnieje ryzyko, że nie odzyskamy sił i przeniesiemy nasze zawiedzione nadzieje na kolejne dziecko, po którym spodziewamy się, że je wypełni. A to trudne zadanie dla małego człowieka. Nie należy się spieszyć”. Mimo wszystko czasem kobiety, które doświadczyły w swoim ciele niemocy wobec życia i śmierci, nie potrafią nie myśleć z niepokojem o kolejnej ciąży. W jaki sposób przeżyć żałobę po utraconym dziecku?
„Najpierw należy pomóc kobietom uznać swój ból – podkreśla dr Florence Allard. – Jeśli nie uznają swojego zranienia, będą od niego uciekać i nigdy się od niego nie uwolnią”. Nawet jeśli otoczenie będzie powtarzać, że to nic takiego, „nie można wymazać tego wydarzenia” – potwierdza Marie, która straciła swoje szóste dziecko na kilka dni przed terminem porodu. „Choć nasza głowa mówi, że to nic takiego, nasze ciało i nasze serce krzyczą coś wręcz odwrotnego”.
Dlatego potrzebna jest możliwość rozmowy i bycia wysłuchaną. Wszystkie kobiety potwierdzają, jak duże znaczenie miała możliwość wyrażenia swojego smutku przed kimś, kto nie uciekał od rzeczywistości. „Nie można chować swojego bólu, jak wrzodu, którego nie sposób oczyścić” – stwierdza Virginie. Przez większość czasu to mąż jest osobą, która ma możliwość towarzyszyć kobiecie w tym doświadczeniu. Mąż Caroline wziął dwa dni wolnego, by być u jej boku: „Zrozumiał, że dla mniej to jest coś ważnego i sam również przeżył to, jako cierpienie”.
Ulgę mogą przynieść również pewne obrzędy. Można nadać utraconemu dziecku imię. Pomaga to je spersonifikować i umiejscowić je w świadomości w stosunku do kolejnego dziecka, które nie może go zastąpić. Również tradycyjne obrzędy, możliwość zorganizowania ceremonii pożegnalnej, ułatwia przepracowanie żałoby.
Oprzyj się na wierze, by dalej żyć
W podobnych przypadkach nieoceniona jest pomoc duchowa. Virginie, która martwiła się losem swojego dziecka, pocieszyły słowa pewnego kapłana: „To najbardziej udane z pani dzieci. Czuwa teraz nad waszą rodziną, możecie modlić się za jego wstawiennictwem, by chroniło swoich braci i siostry. To ono, jako pierwsze, wyjdzie wam na spotkanie w raju”.
Siostry karmelitanki przysłały Virginie wizerunek Matki Bożej, która niesie do nieba otulone chustą dzieciątko. „Gdy otrzymałam ten obrazek, naprawdę miałam wrażenie, że Matka Boża jest ze mną. Poczułam pewność, że chroni moje dziecko, i że ono ma się dobrze”. Wiele rodzin modli się za wstawiennictwem zmarłego dziecka. „Włączyliśmy je do naszej wspólnej rodzinnej modlitwy razem z dziećmi” – przyznaje Valérie.
Aby nie zatrzymywać się na tej śmierci, ważne jest, by oddać dziecko Bogu: „Gdy zmarła nasza córeczka, zrozumieliśmy, że musimy ofiarować ją Bogu, w przeciwnym razie będziemy zablokowani przez nasz bunt – wspomina Marie. – Nadaliśmy jej imię, uczyniliśmy akt wiary i poprosiliśmy Maryję, by pomogła nam to zaakceptować. Zaakceptowanie tej śmierci, było powiedzeniem tak życiu i pójściem dalej. To łaska zawierzenia”.
Stopniowo kobiety zaczynają odkrywać sens tego doświadczenia, a przynajmniej widzieć jego owoce. „Ta żałoba otworzyła mi serce. Czuję się bliżej tych, którzy cierpią, teraz inaczej będę z nimi rozmawiać” – zauważa Valérie. Do podobnych wniosków dochodzi Marie: „Zrozumiałam, jak kruche jest życie, to prezent, którego nie wolno zmarnować. Ta śmierć otworzyła moje serce na to, co istotne”.
Niektórzy uświadamiają sobie, że mogą ofiarować to doświadczenie za innych, i w ten sposób uczynić je płodnym. Nathalie, która straciła swoje dziecko w święto Matki Bożej z Lourdes, poczuła, że swój ból powinna ofiarować za chorych. Marie ofiarowała swoje cierpienie w intencji bezpłodnej pary. „A potem okazało się, że zupełnie niespodziewanie urodziło im się kilkoro dzieci!”
Florence Brière-Loth
Czytaj także:
Kolejna ciąża po poronieniu – czy można przestać się bać?
Czytaj także:
Poronienie. Jak pomóc dzieciom poradzić sobie z tą sytuacją