Jan Paweł II mówił: „To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swego życia coś wielkiego, byście szli za jakimś ideałem, nie dawali się pochłonąć przeciętności”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
“Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro”. (św. Jan Paweł II)
Rok po roku robię te same noworoczne postanowienia – spisuję je z pasją i podejmuję z zapałem. A potem, gdy dni stycznia ustępują lutemu, moja determinacja zanika. Idealistyczne cele wytyczone w smakowitym, spokojnym okresie świąt Bożego Narodzenia ustępują miejsca harmonogramowi powszednich obowiązków zawodowych, pomocy w odrabianiu lekcji, wożeniu dzieci na zajęcia. Idealizm zostaje trochę sponiewierany przez zawodowego boksera zwanego Rzeczywistością. Wkrótce następuje czerwiec i przypadkowo znajduję pogniecioną listę albo zapomnianą notkę w iPhonie, które przypominają mi, że zaledwie kilka miesięcy temu miałem zamiar zrewolucjonizować swoje życie.
Ech!
Ale w tym roku postanowiłem (sic!) być inny. I zastosować w codzienności moje podejście do sakramentu pojednania. O co chodzi? Otóż jestem grzesznikiem. Zawsze będę grzesznikiem. Nieważne, jak bardzo się staram. Kiedy idę do spowiedzi lub cicho zwracam się do Boga o przebaczenie, czuję się (i zostaję) oczyszczony.
Ale wiem, że znowu za jakiś czas będę musiał wrócić do konfesjonału.
Bez względu na moje najlepsze intencje, grzech wchodzi z powrotem w moje życie. Jak zauważył kiedyś pewien dobry przyjaciel: „Każdego dnia wstaję świętym i kładę się grzesznikiem”. Ale to nie znaczy, że powinienem rozpaczać i rezygnować. Przeciwnie, oznacza to, że muszę podwoić wysiłki, jednocześnie z prostotą i pokorą stawać w zachwycie wobec ogromu Bożej łaski dla takiego niedorajdy jak ja.
Więc w tym roku, zamiast tworzyć listę niewartych zapamiętania postanowień, moim prostym celem jest większe skupienie się na moich relacjach z ludźmi i obowiązkach. Ale jak to zrobić? Po pierwsze, muszę uczciwie rozeznać, jakie są moje priorytety, a po drugie, muszę podejmować rzetelną ocenę, jak realizuję te priorytety każdego dnia.
Oto moje priorytety: wiara, rodzina, kondycja fizyczna, zdolności, realizowanie się.
I jeśli podchodzę do moich priorytetów poważnie, to codziennie powinienem sobie zadać tych pięć pytań:
1. Co zrobiłem dzisiaj dla mojej wiary?
C.S. Lewis mądrze zauważył: „Chrześcijaństwo, jeśli fałszywe, nie ma żadnego znaczenia, jeśli prawdziwe, ma znaczenie nieskończone. Jedyne, czego nie może, to mieć umiarkowanego znaczenia”. Wierzę w prawdę chrześcijaństwa – czy zatem żyłem nią dzisiaj? Czy modliłem się? Czy prosiłem o pomoc, przebaczenie, dziękowałem Bogu lub po prostu nawiązałem z Nim rozmowę? Czy czytałem Pismo Święte, katechizm, teksty świętych i apologetów? Czy urzeczywistniałem miłość Chrystusa w moich kontaktach z rodziną, przyjaciółmi, współpracownikami, obcymi i wrogami? Czy kierowałem wzrok na prawdę, dobro i piękno i dzieliłem się tym z innymi w moich słowach i czynach? Czy wstałem z Bogiem, pracowałem z Bogiem i z Bogiem kładłem się spać?
2. Co zrobiłem dzisiaj dla mojej rodziny?
Święta Teresa z Kalkuty powiedziała kiedyś: „Co możesz zrobić, aby promować pokój na świecie? Idź do domu i kochaj swoją rodzinę”. Czy przystanąłem, by spojrzeć na moją żonę i dzieci i zastanowić się, jak wielkim błogosławieństwem są w moim życiu? Czy pomogłem, zachęcałem, wspierałem i kochałem ich w ich najlepszych i gorszych chwilach? Czy poprosiłem o wybaczenie za moje słabe chwile? Czy słuchałem ich – naprawdę słuchałem – pośrodku świata, który stale rozprasza naszą uwagę? Czy byłem dla moich dzieci wzorem wiary, honoru, ciężkiej pracy i dobrego humoru? Czy spędziłem z nimi trochę czasu i wykorzystałem go na coś wartościowego? Czy wspierałem ich najlepsze i najszczersze marzenia i cele? Czy przeżywam radość z ulotnych chwil, które tak łatwo można uznać za oczywiste i zupełnie ich nie doceniać?
[script_connatix_id_article cnx-video=”532883″ token=”71abb783-a77c-4043-9c9f-9d4abc213f77″ /]
3. Co zrobiłem dzisiaj dla mojej kondycji fizycznej?
W Liście do Koryntian Paweł przypomniał: „Czy nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?”. Czy dbam o siebie? Czy jem zdrowo i odpowiednio? Czy uprawiałem ćwiczenia fizyczne? Czy unikam nawyków, które są dla mnie szkodliwe (palenia, picia w nadmiarze, przejadania się)? Czy starałem się chodzić więcej, kiedy było to możliwe i uprawiać bardziej aktywne hobby?
4. Co zrobiłem dzisiaj dla moich talentów (pracy, którą wykonuję)?
Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś: „To Jezus wzbudza w was pragnienie, byście uczynili ze swego życia coś wielkiego, byście szli za jakimś ideałem, nie dawali się pochłonąć przeciętności. Daje odwagę, by pokornie i wytrwale dążyć do doskonalenia samych siebie i społeczeństw, czyniąc je bardziej ludzkim i braterskim”. Czy słuchałem, pracowałem i działałem na rzecz pacjentów, współpracowników i personelu? Czy jestem na bieżąco z aktualnym stanem wiedzy w mojej dziedzinie? Czy byłem dla studentów i dla pacjentów przykładem rozwagi, troski i mądrej diagnozy? Czy to, co robię, jest powołaniem, a nie tylko pracą?
5. Co zrobiłem dzisiaj, by się realizować?
Papież Benedykt XVI zachęcał, „Świat oferuje wam wygodę, ale nie zostaliście stworzeni dla wygody. Zostaliście stworzeni do wielkości”. Jaki ślad mam pozostawić na ziemi i jak, łącznie z wiarą, rodziną i zdolnościami, pracuję nad tym, aby osiągnąć ten cel? Czy przeznaczyłem czas na czytanie, pisanie, rozmowy, aby uczyć się od mądrych mentorów? Czy ów ślad pozostaje w harmonii z moimi relacjami z Bogiem, z moją rodziną, a może nawet je wzmacnia oraz pomaga mi w rozwoju zawodowym?
W tym roku zdecydowałem nie robić postanowień noworocznych, tylko zacząć żyć bardziej świadomie.
Chcę zaczynać i kończyć każdy dzień refleksją nad tym, jak urzeczywistniam w swoim życiu powyższe priorytety. Jeśli są to naprawdę moje priorytety, powinienem być w stanie powiedzieć, że zatroszczyłem się o każdy z nich w ten czy inny sposób. Pewnie, mogę się rozkojarzyć. I jestem grzesznikiem. Zatem na pewno czasami mi się nie uda. W końcu codziennie wstaję świętym i kładę się grzesznikiem. Ale spróbuję. A żyjąc bardziej celowo, mam także zamiar delektować się mijającymi chwilami, składającymi się na pełniejsze, bardziej sumienne życie.
“Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro”.
Czytaj także:
Uważność – czym jest i jak ją ćwiczyć?
Czytaj także:
Jak żyć długo i szczęśliwie? Radzi japoński lekarz. Specjalista od…długowieczności