Zaręczyny to punkt, w którym zaczyna się historia kiełkującego pomysłu na wspólne życie do ostatnich dni.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zaręczyny to początek narzeczeństwa. Mogą być różne – szalone, uroczyste, spontaniczne, totalnie zwyczajne, ale zawsze będą wyjątkowe. Bo będą świętem tej konkretnej pary, bo będą jednym z pięknych wspomnień, bo to właśnie punkt, w którym zaczyna się historia kiełkującego pomysłu na wspólne życie do ostatnich dni. Przedstawiamy pięć pomysłów na zaręczyny i dziesięć prawdziwych historii par, które opowiadają o okolicznościach, w jakich padło TO pytanie.
-
Zaręczyny z zadaniami
„Moje zaręczyny trwały miesiąc. Co tydzień dostawałam różne zadania – a to puzzle z naszych zdjęć, na których były magiczne literki, a to musiałam znaleźć małą karteczkę z zagadką, a to w końcu krzyżówka z hasłami dotyczącymi naszego życia.
W soboty mój mąż serwował albo pyszną kolację, albo deser. 23 grudnia, kiedy ubieraliśmy choinkę padł na kolana i zamiast powiedzieć zwykłą formułkę «Czy wyjdziesz za mnie?», on zaczął streszczać film, który kiedyś oglądaliśmy. Musiałam podać tytuł. Zgadłam, brzmiał on «Powiedz TAK!”. Stało się. Powiedziałam TAK». Izabela
-
W kościele, na adoracji, w czasie rekolekcji
„Mój narzeczony poprosił zaprzyjaźnionego księdza o wystawienie Najświętszego Sakramentu w kaplicy przy kościele w Wigilię przed pasterką. W nocy z 24 na 25 grudnia akurat mijało nam pół roku bycia ze sobą, więc kiedy zamiast do kościoła poszliśmy do kaplicy, pomyślałam, że piękną niespodziankę mi zrobił. A tu czekała jeszcze większa! Bo nagle kwiaty, pierścionek i TO pytanie! I to przed samym Panem Jezusem, dokładnie tak, jak sześć miesięcy wcześniej, kiedy postanowiliśmy spróbować zbudować wspólną relację”. Zuzia
„Mój obecny narzeczony oświadczył mi się w Łagiewnikach prawie na środku Sanktuarium po mszy świętej. Msza się skończyła, więc po modlitwie zapytałam go, czy idziemy. Otrzymałam odpowiedź, że nie. Wziął mnie za rękę, zaciągnął prawie na środek Sanktuarium i zapytał, czy zostanę jego żoną. Byłam w szoku”. Paulina
Czytaj także:
Tak się oświadczają dżentelmeni z fantazją [wideo]
„A mój mąż poprosił mnie o rękę w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. Mam bardzo oryginalny pierścionek zaręczynowy – to różaniec na palec poświęcony na Jasnej Górze”. Iwona
„Podczas rekolekcji była całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu w kaplicy domu rekolekcyjnego. Razem z przyszłą narzeczoną zapisaliśmy się na 1:30 w nocy, licząc, że będziemy sam na sam z Jezusem. Okazało się jednak, że ktoś się wygadał, że ktoś ma się w nocy zaręczać i mimo nocnej pory, mieliśmy pełną kaplicę ludzi. Na szczęście, większość z nich miała tak przyćmiony wzrok, że nazajutrz nas nie rozpoznali. Za to z ust do ust podawano sobie wiadomość, że jakaś para w nocy się zaręczyła. Nawet nam tę wiadomość przekazano ;)”. Maciej
-
Dom rodzinny
„Mój mąż uklęknął przede mną przy całej mojej i swojej rodzinie na moich 25 urodzinach. To się nazywa odwaga!
Wszyscy przeczuwali, że to się stanie (mama upiekła cztery rodzaje mięs, cztery ciasta i zrobiła tysiące przystawek – jej siostry się śmiały, że żeby ją przebić będą musiały upolować nosorożca na zaręczyny swoich dzieci :). Mój Mikołaj nie zdradzał się aż do końca – przyjechali po południu, a oświadczył się ok. 21. Gdy już wszyscy siedzieli, rozmawiali i stracili nadzieję, on wstał, poszedł do kuchni po moją krzątającą się mamę, poszedł po kuzynów, którzy rozmawiali w pokoju obok, potem podszedł do mnie z bukietem i zawiązanym na kokardkę pudełkiem. To były piękne emocje i cudowne uczucie! Mikołaj był bardzo zestresowany. Potem, kiedy już mój narzeczony z rodzicami spali w pokoju obok, ja razem z mamą przeżywałam każdą sekundę z tego dnia”. Angelika
Czytaj także:
Na kolanach, w kościele, u rodziców, w restauracji… Zaręczyny! Oto 6 historii par, które mają to już za sobą
-
W górach
„Nasze zaręczyny były chyba w miarę zwyczajne. O samym zamiarze wiedziałam wcześniej i obstawiałam kilkudniowy pobyt w Pradze. Mimo że pierścionek był z nami, nic się nie wydarzyło. Wtedy pojechaliśmy w góry. Cały czas praktycznie kłóciliśmy się i drażniliśmy wzajemnie. Postanowiliśmy przejść szlak Czerwonych Wierchów w stronę Giewontu. I wtedy, na Kopie Kondrackiej, tuż przy słupie granicznym ze Słowacją, mój obecny mąż uklęknął, wyjął pierścionek i nie patrząc na mijających nas turystów – oświadczył mi się”. Magda
-
Wasze ulubione miejsce
„Cały wieczór był dla mnie niespodzianką, bo o ile kolacja, na którą zostałam zaproszona przez mojego mężczyznę była zaplanowana wcześniej i podejrzewałam możliwość oświadczyn (specjalnie na tę okazję kupiłam nową sukienkę i na szybko malowałam paznokcie), o tyle odrzuciłam ostatecznie tę myśl, ze względu na zero akcji w restauracji i późniejsze plany pójścia na spacer. W trakcie spaceru on zaczął narzekać na ból brzucha i zaproponował, żebyśmy usiedli na murach – fundamentach po kościele, i odpoczęli, bo już nie da rady iść dalej. Ja oczywiście się zmartwiłam. Usiedliśmy. Po chwili z restauracji obok nas usłyszałam moją ukochaną piosenkę «Clocks» Coldplay’a. Potem zauważyłam, że nagle ludzie, którzy znajdowali się w okolicy, zaczęli na nas patrzeć. Ucieszona powiedziałam do ukochanego: «O, patrz, akurat Coldplay’a puścili». W tej samej chwili zorientowałam się o co chodzi, serce zaczęło mi walić. Wtedy usłyszałam «Odwróć się teraz”. Odwróciłam się i zobaczyłam napis: «Wyjdziesz za mnie, Asieńko?», którego poszczególne fragmenty trzymali nasi przyjaciele. Mój prawie-narzeczony klęknął i powiedział: «Chcę być Twój i chcę, żebyś była moja. Wyjdziesz za mnie?». Oczywiście się zgodziłam”. Joanna
Czytaj także:
Co sposób zaręczyn mówi o przyszłym małżeństwie?
„To było w środku zimy na środku zamarzniętego jeziora Kaszubskiego. Było bardzo romantycznie. To było w mojej rodzinnej miejscowości, w moim ukochanym miejscu na ziemi. Mój narzeczony wybrał je właśnie dla mnie. Nie zapomnę nigdy tej chwili. Teraz, co wakacje pływamy w tym jeziorze i mąż zawsze zabiera mnie na środek jeziora i pyta: «Czy zostaniesz moją żoną?». Wciąż ponawia i odnawia te zaręczyny. Jeszcze muszę dodać, że podczas tych zaręczyn wszędzie było śnieżnobiało. Leżeliśmy na środku skutego lodem jeziora i robiliśmy «aniołki». Patrzeliśmy w niebo. Padło pytanie: «Czy też jesteś taka szczęśliwa jak ja? Czy czujesz się najszczęśliwszą osobą na ziemi?». A potem już tylko: «Czy chcesz być moją żoną?». Patrzę, a Paweł klęczy przede mną, a ja leżę na tym jeziorze… Cudnie było i pięknie! I tak zimno, że nawet rzęsy miałam oszronione i białe! Oczywiście, będę się upierała, że miałam najbardziej romantyczne zaręczyny, ale pewnie każdy tak o swoich myśli. Bo je tak pięknie wspomina, bo to jego – osobiste, wyjątkowe”. Zuta
Czytaj także:
Czy można przygotować się do małżeństwa w kilka weekendów?
„W mojej miejscowości jest Wzgórze św. Krzyża. Jest ono widziane z każdej miejscowości w gminie i na samym szczycie rozświetla je krzyż. Jak mieliśmy coś do obgadania, przemodlenia to zawsze tam jeździliśmy… I w tę noc też. Przynajmniej ja jechałam z takim nastawieniem. Pamiętam, że jak wchodziliśmy za ogrodzenie do krzyża, towarzyszyło mi dziwne uczucie, jakbym szła właśnie na sąd ostateczny… Pierwsza myśl, jaka mi wtedy przyszła do głowy to ta, że chciałabym, by mój chłopak był przy mnie i żebyśmy kiedyś razem na tym sądzie stanęli. Chwilę potem pod samym krzyżem oświadczył mi się. Odczułam to jako potwierdzenie tego, że Bóg właśnie tego człowieka dla mnie wybrał. Dziś sześć lat po ślubie jeszcze bardziej jestem tego pewna”. Justyna