Słyszysz: „małżeństwo”, myślisz: „niewola”. Tymczasem to, czy będzie ono wyzwoleniem czy kulą u nogi, w dużej mierze zależy od ciebie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wiem, co piszę. Od ponad 20 lat jestem żoną. Gdybym mogła dać młodemu pokoleniu jedną radę, powiedziałabym: nie dajcie sobie wmówić, że małżeństwo to zakucie w kajdany.
Złudne stereotypy
Każdy gdzieś to słyszał. Stereotyp uparcie utrwalany przez media: popularne programy rozrywkowe, piosenki i filmy pełne nieszczęśliwych par, które krytykują, toną w pochlebstwach, a nawet dopuszczają do zdrady (tak jakby konflikt budował dramaturgię, która wciąga i absorbuje widza).
Ale zaklinam cię, obojętne czy jesteś młodą kobietą czy mężczyzną, znajdź lepsze wzorce małżonków do naśladowania. Nawet jeśli masz szczęście i twoi dziadkowie czy rodzice żyją w szczęśliwych związkach małżeńskich, wciąż łatwo jest przecież zauważyć ciemne strony wieloletnich relacji. Ludzie z twoich najbliższych kręgów, szczególnie ci, którzy w małżeństwie są nieszczęśliwi, mogą próbować zniechęcić się do zaręczyn i ślubu, powtarzając przy byle okazji:
„Ciesz się wolnością. Kiedy jesteś singlem, nikomu nie musisz się z niczego tłumaczyć!”.
„Małżeństwo to tylko instytucja…, a kto chce żyć w instytucji?”.
„Jesteś taka młoda. Skąd możesz wiedzieć, czego chcesz?”.
Zanim powiesz “tak”
W czym rzecz: jeśli nie masz jeszcze trzydziestki, przyznaję, powinnaś dobrze się zastanowić, zanim wypowiesz sakramentalne „tak”. Podchodzenie do ważnych spraw ostrożnie to zawsze bezpieczny pomysł. Z drugiej strony – mam naprawdę sporo przyjaciół, którzy weszli w związki małżeńskie w młodym wieku i do dziś są ze sobą szczęśliwi.
Sharon Edwards, która wyszła za swoją licealną miłość 26 lat temu, tłumaczy, że czasami uczucie wygrywa z wiekiem: „Tylko dlatego, że byliśmy bardzo młodzi, ludzie sugerowali, że powinniśmy poczekać z decyzją. Nie posłuchaliśmy tych rad i bardzo się z tego cieszę. Dorastaliśmy razem i to spowodowało, że do dziś jesteśmy razem. Nikt nie poznał mnie w ciągu tych 26 lat lepiej. Wciąż się sobą cieszymy, doceniamy nawzajem”.
W małżeństwie chodzi o to, żeby każdy dzień dzielić ze swoim najlepszym przyjacielem.
Tak czy inaczej, ta „instytucja” jest warta poświęcenia. Oczywiście, małżeństwo – nieważne, kiedy zawarte – może być dużym wyzwaniem, czasami bywa też przytłaczające. Każda para, która przysięga sobie miłość i wierność przed ołtarzem, przechodzi wzloty i upadki, czasami bardzo poważne. Nie wszystkie związki przetrwają.
Małżeństwo, w którym dwoje ludzi ma te same prawa, to naprawdę piękna rzecz. Bóg stworzył małżeństwo dla dobra mężów i żon. Kiedy zaczęłam rozpytywać, szybko znalazłam wiele par żyjących w długoletnich związkach, które chętnie dzielą się z młodymi ludźmi „dobrymi stronami” małżeństwa. Razem odkryliśmy pięć świetnych (i zaskakująco wyzwalających) profitów:
1. Towarzystwo
Kim Kinsfather, która w styczniu będzie obchodzić 25. rocznicę małżeństwa, zaznacza: „W małżeństwie chodzi o to, żeby każdy dzień dzielić ze swoim najlepszym przyjacielem. Razem przechodzić przez to co dobre, złe, a czasami nawet brzydkie”.
Przyjaciele Kim zgadzają się z nią w stu procentach. Ja też.
Jestem żoną Careya ponad dwie dekady, i chociaż nie zawsze bywało u nas różowo, niczego bym nie zmieniła. Naprawdę. Był ze mną w bólu, w depresji, przy porodzie naszych dwóch synów (i podczas bezsennych nocy, które nadeszły), także wtedy, gdy straciłam pracę.
Trzymałam go za rękę i modliłam się za niego, gdy przechodził kryzys wieku średniego, miał problemy ze zdrowiem, przeżywał rodzinne dramaty. Słuchaliśmy, kochaliśmy i śmialiśmy się więcej, niż wydawało mi się możliwe. Carey był moim najlepszym przyjacielem, jeszcze zanim zaczęliśmy randkować i jestem wdzięczna, że wciąż możemy się wszystkim dzielić.
Były też słodko-gorzkie chwile, gdy patrzyliśmy, jak nasi synowie dorastają, odkrywają swoje pasje. Razem podróżowaliśmy, służyliśmy i dorastaliśmy jako chrześcijanie. Takie wsparcie pozwala ci iść pewnie przez życie z ogromem miłości.
2. Zdrowe nawyki
Richard Niolon recenzując książkę „Sprawa małżeństwa: Dlaczego ludzie żyjący w związkach małżeńskich są szczęśliwsi, zdrowsi i bogatsi” (The Case for Marriage: Why Married People Are Happier, Healthier, and Better off Financially) Lindy J. Waite i Maggie Gallagher, wskazuje, „co czyni małżeństwo tak wspaniałym”. Wskaźnik śmiertelności wśród samotnych mężczyzn jest o 250% wyższy niż u żonatych. Wśród samotnych kobiet ten sam wskaźnik jest o 50% wyższy niż u mężatek…
Posiadanie współmałżonka może zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka, dać dziesięć dodatkowych lat życia. Samotni ludzie spędzają więcej czasu na rekonwalescencji w szpitalu i wykazują większe ryzyko śmierci po operacji.
Gdy żyjąc koncentrujemy się na określonych celach, nasz związek nie jest niewolniczą harówką, jest dawaniem życia.
Jeśli to za mało – ostatnie badania przeprowadzone przez Centrum Medyczne Lagone przy New York University wykazały, że w porównaniu z samotnikami, ludzie żyjący w związkach małżeńskich rzadziej cierpią na choroby układu krążenia. „Lekarze nie są pewni, dlaczego tak się dzieje, ale możliwe, że udane małżeństwo gwarantując małżonkom wsparcie emocjonalne, intymność fizyczną i intelektualną, a także trwalsze więzi rodzinne, wpływa na obniżenie ciśnienia oraz poprawia wydajność pracy serca”. Zdrowsze serce i dłuższe życie to dar, nie kajdany.
3. Bezpieczeństwo
Małżonek może ci pomóc przezwyciężyć pokusy. Z pomocą partnera łatwiej będzie ci wytrwać w postanowieniach dietetycznych, konsekwentnie ćwiczyć czy regularnie planować badania kontrolne.
W naszym przypadku Carey przypomina mi, że mam dbać o siebie w najbardziej pracowitych okresach w roku i zawsze sprawdza, czy drzwi do domu są zamknięte (nie mam tego nawyku, dorastałam na wsi). Ja natomiast wspieram jego wysiłki w kierunku zdrowego odżywiania, kupując dobrej jakości produkty i gotując w domu. Namawiam go, żeby poszedł do lekarza, kiedy gorzej się czuje.
4. Cel i rodzicielstwo
Ekspertka od spraw małżeńskich, pisarka Julie Gorman, ujmuje to tak: „Im więcej wspólnych celów znajdujemy w małżeństwie, tym dłużej będziemy się cieszyć pełnią naszych relacji. Żaden związek nie ma w sobie tyle mocy, jedności i spójności jak ten, w którym mamy te same cele i dążymy do tych samych rezultatów. Gdy żyjąc, koncentrujemy się na określonych celach, nasz związek nie jest niewolniczą harówką, jest życiodajny”.
Z Careyem nazywamy to „misją małżeńską”. Kiedy przyjrzysz się swojemu związkowi, co widzisz? Jakie talenty i doświadczenia połączył Bóg? On pragnie, żebyście je wykorzystali, dali coś z siebie innym. Bill Farrel, mąż Pam, autor książek o małżeństwie, twierdzi: “Twoje małżeństwo powinno wywierać pozytywny wpływ na innych ludzi, tych współczesnych, ale i na przyszłe pokolenia. Byłem zaskoczony, gdy odkryłem, jak oboje z Pam lubimy wspominać ponad 60-letnie małżeństwa naszych dziadków, choć ci nie żyją od dziesięciu lat” – przyznaje.
„Oczywiście, nie byli idealni i wielu ludziom mogliby się wydać zupełnie niezrozumiali, ale na nasze życie mieli ogromny wpływ. Ich zaangażowanie w miłość było inspiracją dla reszty rodziny w utrzymaniu wierności małżeńskiej. Ich godny naśladowania, wysoki etos pracy sprawił, że wnuki i prawnuki są bardzo pracowite, a godziny opowieści snutych przy kuchennym stole nauczyło nas szukać do skutku odpowiednich metod komunikacji interpersonalnej”.
5. Transformacja
Słuchałam niedawno podcastu autorki piosenek Christy Nockels, w którym cieszyła się, że może zorganizować 50. rocznicę ślubu swoich rodziców. Wspomina okres małżeństwa swoich rodziców, pełen pokory, pokuty i przebaczenia. W trudnym momencie zostali razem, zamiast się rozstać.
Nockels mówi: „Podziwiam siłę Bożej odnowy. Dziś widzę zupełnie innych ludzi i jest to piękny widok. Bóg pozostaje taki sam wczoraj, dziś i jutro, to my mamy się zmieniać na lepsze. Szukać drogi do ideału na jego obraz i podobieństwo. Łaska Boża to coś więcej niż śpiewane hymny, to powietrze, którym oddychamy. Jest jej więcej w naszej rzeczywistości, niż potrafimy dostrzec”.
Święta prawda! Jak mawia moja przyjaciółka Lilly Allison: „Jedną z korzyści małżeństwa jest wspólne dojrzewanie i rozwój, które zbliżają was do Chrystusa”.
Ja i Carey nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy koło dwudziestki, kiedy mi się oświadczał. I szczerze – ledwo pozwoliłam mu wtedy dokończyć pytanie, zanim wyrwało mi się spontaniczne „tak”.
Gdybyśmy uparcie chcieli pozostać tacy sami, nasz rozwój, ten indywidualny, i ten jako pary, zostałby zahamowany. Czasami dojrzewamy w inny sposób, w innym tempie, ale to fascynująca, wspólna podróż, warta każdego wysiłku.
A więc, młodzi przyjaciele, pochylcie się w Jego łasce. Kiedy On będzie was prowadził – podejmijcie wyzwanie. Miłość małżeńska to obraz Chrystusa i Kościoła, a także wysiłku włożonego w wasz związek.
Czytaj także:
Chcecie sprawdzić się przed ślubem? Powstrzymajcie się od seksu
Czytaj także:
O. Joachim Badeni OP: Boskie pragnienie spotkania
Czytaj także:
Jako 3-latek spotkał Jezusa. Do dziś opowiada, co zobaczył w niebie