To, co dla nas może być przeszkodą, dla Pana Boga nie ma znaczenia – to przecież On powiedział, by „pozwolić dzieciom przychodzić do Niego”. Nie zdrowym, pięknym, w wyprasowanych albach, grzecznym. Po prostu dzieciom. Wszystkim.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Michał czuł, że to będzie ważny dzień. Cieszył się, że przyjadą wszyscy jego bliscy, których uwielbia, a którzy na co dzień mieszkają daleko. Czuł, że wydarzy się coś ważnego. Z tygodnia na tydzień coraz dojrzalej wyczekiwał tej chwili. Był bardzo przejęty.
Czekał na komunię trzy lata
Pani Magda, mama Michała, uważnie obserwowała rozwój chłopca, nie chciała, by przystąpił do pierwszej komunii tylko dlatego, że jest w wieku, w którym zwyczajowo przyjmuje się ten sakrament.
Michał ma swoje tempo, które cała rodzina szanuje. Dlatego trzy lata temu, kiedy Michał teoretycznie mógł rozpocząć przygotowania pierwszokomunijne, pani Magda zdecydowała, że nie jest jeszcze na to gotowy. Podobnie było dwa lata temu.
Kiedy jednak przed rokiem katechetka ogłosiła rozpoczęcie przygotowań, pani Magda postanowiła spróbować. W decyzji pomógł jej ks. Bartek ze szczecińskiej katedry, który zainteresował się historią Michałka.
Pani Magda trochę obawiała się przygotowań, okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie. Celebrowane przez ks. Bartka msze były tak ciekawe, że nie musiała namawiać syna, by w nich uczestniczył.
Czytaj także:
Ksiądz opowiada: W życiu nie widziałem t a k i e j „adoracji”! Sam chciałbym tak wierzyć!
Pierwsza spowiedź i przedkomunijne egzaminy z modlitw
Michał aktywnie uczestniczył w przygotowaniach, słuchał księdza, obserwował dzieci. Miał jednak problem z zapamiętaniem modlitw; na szczęście z obowiązku zdawania ich został zwolniony.
Podobnie było z piosenkami, chłopiec nie mógł zapamiętać treści, jednak na to mama znalazła sposób – podczas przygotowań w kościele nagrywała je na dyktafon i potem wspólnie śpiewali w samochodzie.
– Odnosiłam wrażenie, że Michał jest coraz bardziej świadomy tego, co się wydarzy i coraz bardziej wyczekiwał tego momentu – mówi pani Magda.
Do spowiedzi przystąpił przygotowany i uśmiechnięty. Mógł ją odbyć przy klęczniku, widząc twarz księdza, co bardzo ułatwiło mu zadanie.
Wcześniej pani Magda dużo rozmawiała z synem o grzechu, o tym, czym jest i dlaczego ma je wyznawać. Robiła to „przy okazji” – kiedy Michał coś zbroił albo kiedy opowiadał, że koledzy w szkole się pobili. W ten sposób nauczył się, że to co złe i krzywdzące innych jest grzechem.
Po wyznaniu grzechów ks. Bartek zabrał chłopca do kaplicy, by pomóc mu w odmówieniu pokuty. Michał pamiętał nawet modlitwę – to była ta, której nauczyła go babcia. – Po raz kolejny nas zaskoczył – mówi pani Magda.
Czytaj także:
Szukasz prezentu na Komunię? A może pielgrzymka?
„Ten” dzień!
Sakrament Pierwszej Komunii Świętej Michał przyjął 21 maja w szczecińskiej katedrze. Razem z nim do komunii przystąpiły dzieci z jego i z innych klas. Znał je wszystkie ze szkoły i ze świetlicy.
Michał nie był jedynym niepełnosprawnym dzieckiem w tej grupie, ale jedynym z zespołem Downa. To jednak w niczym mu nie przeszkadzało.
Pani Magda podkreśla, jak ważna była dla niej delikatność i zrozumienie osób, które przygotowywały całą uroczystość. Nie nalegali, by eksponować obecność niepełnosprawnych dzieci, by pokazać integrację. Ksiądz na początku mszy także nie wspomniał, że do komunii przystępują dziś dzieci pełno i niepełnosprawne. Wszystkie były traktowane na równi.
Zresztą, księża ze szczecińskiej katedry mają wyczucie i wiedzą, jak w takich sytuacjach należy się zachować. Na co dzień sprawują opiekę duchową nad uczniami integracyjnej szkoły podstawowej nr 63, do której chodzi Michał.
Czytaj także:
Przyjęła pierwszą komunię w wieku… 101 lat
Pierwsza komunia kamieniem milowym
Pani Magda podkreśla, że pierwsza komunia synka była dla niej przełomowym momentem, kamieniem milowym macierzyństwa. Patrząc na to, jak Michał radzi sobie z trudnymi przecież dla niego zadaniami, zobaczyła, że nie jest już małym chłopcem.
– Ten sakrament to pierwszy mniej lub bardziej świadomy, ale samodzielny krok mojego dziecka w wierze, w której jest wychowywane. Dla mnie to bardzo intymne przeżycie – mówi.
Michał przeżywał ten czas z wielką ufnością i radością.
Przed samą mszą komunijną, widząc zdenerwowanie i wzruszenie swojej mamy powiedział: „Nie stresuj się, będzie pięknie”. Miał rację. Było pięknie.
Historia Michała pokazuje, że to, co dla nas może być przeszkodą, dla Pana Boga nie ma znaczenia – to przecież On powiedział, by „pozwolić dzieciom przychodzić do Niego”. Nie zdrowym, pięknym, w wyprasowanych albach, grzecznym. Po prostu dzieciom. Wszystkim.
Tekst został opracowany na podstawie artykułu “Nie stresuj się, będzie pięknie”, autorstwa Kingi Konieczny, opublikowanego na portalu trocheinaczej.pl.