separateurCreated with Sketch.

Wypalenie rodzica. Jak je zauważyć, pokonać i przeciwdziałać?

Zmęczona mama
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Boli Cię coś w środku, głęboko? Masz ochotę krzyczeć, bo naprawdę się rozpadasz?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Mam dość, po prostu. Zamykam oczy. Chciałabym zamknąć uszy, ale taką umiejętnością natura mnie nie obdarzyła. Zrobiła mi na złość, jak zwykle. Wybiegam z pokoju, ale słyszę tylko spotęgowany lament. „Bądź cicho!” – wrzeszczę w myślach. Powstrzymuję się, aby ten ryk nie wydobył się ze mnie w kierunku Małej Istoty. Zerkam na zegar. Rozpadam się z każdą sekundą. Kolejna cząstka mnie powoli oddziela się, odkształca, wypacza. Czy to jeszcze jestem ja? Jeśli miałabym definiować siebie za pomocą słowa „jestem”, mogłabym tylko dodać: „złą matką”. Jestem złą matką. To pewne. Nie daję rady.

Co się dzieje?

Mama zagrożona jest zmęczeniem, które przeradza się w wypalenie. To stan, w którym ta wszechstronna i wszechogarniająca istota (czytaj: Ty) czuje się przytłoczona nawet najprostszymi wydarzeniami dnia codziennego i nie jest w stanie poradzić sobie z nimi:

Czasami mam ochotę krzyczeć. Nie wiem nawet, dlaczego. Powody mogą być błahe. Wykipi mleko, a ja zaczynam płakać. Nie mam siły zetrzeć. Po prostu czuję się źle i płaczę.

Powodów popadania w stan wypalenia jest co najmniej kilka. Oczekiwania innych wobec matki – społeczeństwa, rodziny, znajomych – są często zbyt wysokie:

Kiedy ktoś chciał przyjechać, by zobaczyć naszą kruszynkę, pucowałam cały dom. Chciałam mieć wszystko posprzątane, łącznie z upieczeniem ciasta. Potem byłam tak zmęczona, że nie miałam siły nawet na wzięcie prysznica. Mimo to sytuacja powtarzała się, bo czułam jakąś presję. „Musiałam”. Widziałam te spojrzenia, lustrowanie całego mieszkania, sprawdzanie, czy wyprasowane, sprzątnięte.

Opieka nad dzieckiem często stanowi wystarczający wysiłek dla matki. Niezdrowy perfekcjonizm, chęć sprostania wymaganiom innych – niedorzecznym i nieuzasadnionym – mogą tylko potęgować odczucia typu „nie daję sobie rady”; odczucia dodatkowo wzmacniane oczekiwaniami matki, jakie stawia w stosunku do samej siebie, chcąc stać się supermamą:

Wyobrażałam sobie, że po porodzie będę wyglądać jak przed ciążą. Zmieniło się jednak wszystko. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam siły, energii, chęci. Marlena, ja chciałam być supermamą w każdym wymiarze – wyglądu, gospodarowania domem. Chciałam dokształcać się podczas urlopu macierzyńskiego, aby być na bieżąco. Chciałam być superżoną, supersynową, supercórką. To wszystko mnie przygniotło. Było tego za dużo. Miałam do siebie żal, gdy okazało się, że nagle jedyne, czego chcę, to sen.

STOP!

Daleko mi do zachęcania Cię, droga Czytelniczko, do tego, abyś przodowała w rankingu tych pań domu, jednak postaraj się dać sobie więcej luzu. Jako matka na co dzień masz i tak dużo na głowie, dodatkowo czując się przygnieciona oczekiwaniami, i właśnie dlatego: nie kręć sobie sama bata. Daj sobie odpocząć. Nie ma co ukrywać: nasza kondycja jako matek przekłada się na naszą kondycję jako żon. Kryzysy małżeńskie mogą mieć swój początek w tym, że nie dajemy sobie rady na innych polach. Czasami dlatego, że nie dajemy sobie... odpocząć.

(…) Kobiety, które (…) uważa się za wzór kobiecości, są słodkie, chętne do pomocy, o włosach starannie przygładzonych; zapracowane, zdyscyplinowane, spokojne i… zmęczone – „Urzekająca. Odkrywanie tajemnic kobiecej duszy”, John i Stasi Eldredge

Każda kobieta to czuje – coś głębszego niż tylko odczucie niespełnienia w tym, co robi. Jakieś podświadome, instynktowne odczucie niespełnienia w tym, kim jest. Jestem jednocześnie za bardzo i zarazem nie dosyć. – „Urzekająca…”, John i Stasi Eldredge

Przepis na pokonanie wypalenia

Dla każdej jest inny, głównie dlatego, że mamy różne przyzwyczajenia, różne systemy prowadzenia domu i – co istotne – inne rodziny i inne modele rodzinne. Kiedy czujesz się wypalona, poproś kogoś o pomoc. Zbuntuj się i zrób coś tylko dla siebie. Niech mąż, babcia czy ciocia zajmą się dziećmi, a Ty – najzwyczajniej w świecie – uciekaj z domu. Na spacer, do fryzjera, do kosmetyczki, na zakupy (tu ważne: omijaj dział dziecięcy, kup coś dla siebie). Powodzenie przepisu tkwi w jego prostocie.

Potrzebujesz:

  • chwili tylko dla siebie – weź prysznic lub kąpiel, zrób makijaż, maseczkę, pomaluj paznokcie; wyśpij się;
  • zostawić bałagan – nie sprzątaj, jeśli nie masz na to siły; daj sobie odpocząć i ciesz się chwilami spędzanymi z rodziną;
  • poćwiczyć – nie musisz zamienić się w Chodakowską, ale zajrzyj na jej fanpage – znajdziesz na nim moc motywacji; tańcz – sama lub z dziećmi; słuchaj energicznej i optymistycznej muzyki;
  • zmienić otoczenie – unikaj tych, u których jest zawsze „stara bieda”; przestań narzekać; otaczaj się radosnymi ludźmi;
  • odkryć swoją pasję – może jeszcze jej nie znasz;
  • „teraz” – nie planuj zbyt dużo;
  • zapamiętać: wcale nie musisz, wcale nie powinnaś; Ty możesz! Ty masz prawo!

Przepis na niewypalanie się

Pamiętaj: macierzyństwo to nie jest konkurs. Z nikim się nie ścigasz, nie zdajesz egzaminu przed komisją. Liczą się Twoja rodzina, Ty, mąż, Twoje dziecko/Twoje dzieci. Podczas jednej z naszych dyskusji w grupie dla małżeństw Dorota napisała znakomite podsumowanie: „Macierzyństwo to wyzwanie, nie ograniczenie. Nie ograniczaj sama siebie, nie rób z macierzyństwa kagańca na swoje marzenia”. Nie przyzwyczajaj się do jednej wizji swojego życia. Twórz różne warianty, plany na dzień, tydzień, wakacje – unikniesz rozczarowania i zaczniesz łatwiej oddychać, a razem z Tobą – cała rodzina.