Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Coraz częściej słychać głosy, że postęp techniczny stanowi zagrożenie dla ludzkości. Niektórzy widzą w nim realizację apokaliptycznych zapowiedzi zawartych w Biblii.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Od początku czerwca 2017 roku szwedzkie koleje państwowe wprowadziły nowy sposób potwierdzania, że pasażer wykupił bilet. Już nie trzeba wydruku ani smartfona. Wystarczy chip wszczepiony pod skórę. Konduktorzy mają specjalne skanery, które odczytują zawartą w nim informację.
Wygodne, ale…
To nie pierwsza tego rodzaju wiadomość. Chipy zastępujące karty dostępowe wszczepiają już na świecie niektóre firmy swoim pracownikom. Np. w kwietniu br. świat obiegła informacja, że tak stało się w jednej z belgijskich korporacji. W chipach wielkości ziarna ryżu, wszczepionych pod skórę dłoni, zapisane są też dane kontaktowe pracownika. Nie tylko umożliwiają im dostęp do usług firmy. Można je także przesłać w formie wizytówki na smartfon klienta.
Czytaj także:
5 wybitnych naukowców, o których mogłeś nie wiedzieć, że byli katolikami
W tym konkretnym przypadku wszczepienie chipa było dobrowolne, ale coraz częściej pojawiają się głosy zapowiadające wprowadzenie tego rodzaju rozwiązań pod przymusem nie tylko w skali przedsiębiorstw, ale całych krajów. Nie tylko dlatego, że jak twierdzą ci, którzy dali się „zachipować”, jest to dla nich wygodne (jeden z nich przekonywał: „Dla mnie chip to bardzo dobre rozwiązanie, bo swojej dłoni ani nie zgubię, ani nie zapomnę zabrać do pracy”). Także dlatego, że daje ogromne możliwości zbierania danych o ludziach, inwigilowania ich, ograniczania ich prywatności i wolności.
Znamię Bestii?
Na zagrożenia związane z upowszechnieniem wszczepiania ludziom chipów wskazują nie tylko obrońcy praw człowieka. Pojawiła się również argumentacja sięgająca do religii, a konkretnie do Biblii. W Internecie można znaleźć materiały jednoznacznie kojarzące wszczepianie ludziom chipów z fragmentem Apokalipsy św. Jana, mówiącym o „znamieniu Bestii” (Ap 13,16-17). Jest w nim mowa nie tylko o tym, że wszyscy bez wyjątku „otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło”, ale także o tym, że bez niego nie będzie można kupować ani sprzedawać. Pomysł wszczepiania ludziom chipów jest ukazywany w tych internetowych tekstach jako realizacja apokaliptycznej zapowiedzi dążeń do zniewolenia całej ludzkości przez zło.
Czytaj także:
Apokalipsa św. Jana jako komiks?
Warto zaznaczyć, że wspomniane sieciowe materiały nie są w żaden sposób firmowane przez Kościół katolicki. Jednak odwoływanie się w nich do Pisma Świętego może rodzić pytania, jakie jest stanowisko Kościoła w kwestii postępu naukowego i technologicznego. Co Kościół w nim widzi: szansę czy zagrożenie dla ludzkości?
Korona stworzenia
W historii Kościoła da się znaleźć sytuacje, w których sięganie po argumenty biblijne i teologiczne można potraktować jako działania zmierzające do zahamowania postępu i rozwoju. Sztandarowymi przykładami mogą być historie Giordano Bruno, Galileusza czy Mikołaja Kopernika. Dzisiaj, z perspektywy czasu, jesteśmy w stanie zrozumieć, że nie tyle chodziło o powstrzymywanie nieuniknionego postępu, ile o obronę pewnej wizji świata i umiejscowienia w nim człowieka. Choć nadal w wielu uszach brzmi to paradoksalnie, można mówić, iż w jakiś sposób próbowano wtedy bronić godności człowieka jako „korony stworzenia”.
Istniała obawa, że postęp i rozwój zmierzają w niewłaściwym kierunku i zagrażają Bożemu planowi wobec ludzkości. Że ją zdegradują, poniżą, postawią na równi z innymi stworzeniami. A przecież w Księdze Rodzaju czytamy słowa samego Boga: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1,28).
Technika i Boży nakaz
Tematowi postępu technologicznego dużo uwagi poświęcił papież Benedykt XVI w encyklice „Caritas in veritate (O integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie)”, opublikowanej w 2009 roku. Podkreślił w niej, że technika jest faktem głęboko ludzkim, związanym z autonomią i wolnością człowieka. „Technika pozwala panować nad materią, zmniejszyć ryzyko, zaoszczędzić trudu, polepszyć warunki życia” – napisał i dodał, że w technice, postrzeganej jako dzieło własnego geniuszu, człowiek uznaje samego siebie i urzeczywistnia swoje człowieczeństwo. Technika wpisuje się w wypełnianie wspomnianego wyżej nakazu Boga.
Czytaj także:
Dlaczego otwierając dziś stronę Google’a zobaczysz… katolickiego księdza?
Równocześnie jednak zwrócił uwagę, że związane są z nią także poważne zagrożenia, związane np. z ideą samowystarczalności techniki i jej absolutyzowaniem. Zdaniem Benedykta XVI chodzi „o bardzo delikatną i decydującą sferę, w której dochodzi do głosu z dramatyczną mocą sprawa fundamentalna: czy człowiek jest wytworem samego siebie, czy też zależy on od Boga”. Już dwa lata wcześniej, w encyklice „Spe Salvi”, Papież senior wyjaśnił, że „Jeśli wraz z postępem technicznym nie dokonuje się postęp w formacji etycznej człowieka, we wzrastaniu człowieka wewnętrznego, wówczas nie jest on postępem, ale zagrożeniem dla człowieka i dla świata”.
Pora uciekać?
O tym, że postęp techniczny może stać się niebezpieczny dla ludzi, mówią nie tylko przedstawiciele Kościoła. Światowej sławy brytyjski astrofizyk, Stephen Hawking przestrzegł w ubiegłym roku, że ludzkości zagrażają jej własne wytwory. Stwierdził, że dalsze postępy w dziedzinie nauki i technologii będą tworzyć „nowe scenariusze, gdy coś może pójść nie tak”. Hawking powiedział nawet: „Chociaż prawdopodobieństwo katastrofy na Ziemi w danym roku jest niewielkie, w ciągu kolejnych tysięcy lat jest niemal pewne” i jako ratunek dla ludzkości wskazał kolonizację innych planet.
Czy to znaczy, że trzeba wpaść w panikę i zrobić wszystko, aby zatrzymać dalszy postęp techniczny? Zdecydowanie nie. Trzeba jednak pamiętać, że nauka i rozwój technologii zawsze jest tylko środkiem do celu, narzędziem, które ma służyć dobru wszystkich ludzi i nigdy nie może być wymierzone przeciwko ich godności. Jan Paweł II w roku 1997 ułożył modlitwę, w której znalazły się słowa: „Duchu Mądrości, który nawiedzasz umysły i serca, spraw, aby postęp wiedzy i techniki służył życiu, sprawiedliwości i pokojowi”. Ta modlitwa nie tylko nie straciła aktualności, ale staje się coraz aktualniejsza.
Czytaj także:
Dlaczego młodzi odchodzą z Kościoła? Katecheci, teolodzy, ewangelizatorzy – obudźcie się!