separateurCreated with Sketch.

Zaburzenie psychiczne noblistów. Tajemnicza choroba czy… skutki grzechu?

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 09.10.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Słyszeliście o „chorobie noblowskiej”?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Temat badaczy, którzy poświęcają się pracy naukowej z narażeniem własnego zdrowia i życia powraca na łamy prasy co jakiś czas. Sztandarowym przykładem jest tutaj Maria Skłodowska-Curie, która badania nad promieniotwórczością przypłaciła chorobą popromienną i złośliwą anemią, a wreszcie śmiercią.

Jest jednak taki rodzaj „schorzenia”, na który wielu wybitnych naukowców zapada niezależnie od dziedziny, którą przyszło im się zajmować. Mało tego – im większe są ich osiągnięcia, tym przypadłość ostrzejszy potrafi mieć przebieg. Nic więc dziwnego, że nazwano ją… „chorobą noblowską”.

Jakie są jej objawy? Mówiąc potocznie, dorobek naukowy i związane z nim laury sprawiają, że wielu badaczy zaczyna wygadywać głupoty wygłaszać teorie niekoniecznie naukowe i nawet niekoniecznie związane bezpośrednio ze swoją dotychczasową specjalizacją.

Najlepiej opisanym jest tu przypadek Linusa Paulinga, jedynego w dotychczasowej historii dwukrotnego samodzielnego noblisty, znanego w środowisku naukowym za sprawą pierwszego tak szczegółowego opisu wiązań chemicznych. Bezpośredni wpływ jego działalności na nasze życie związany jest jednak z „dokonaniami” w innej dziedzinie.

Jeśli bowiem żywicie przeświadczenie o szczególnej przydatności witaminy C w zapobieganiu przeziębieniom i ich zwalczaniu (niektórzy propagują ją nawet jako skuteczny środek antynowotworowy), może być to spuścizną nie tyle „babcinej”, przekazywanej z pokolenia na pokolenie mądrości ludowej, co właśnie teorii Paulinga. Sęk w tym, że późniejsze badania nad skutecznością kwasu askorbinowego w zwalczaniu czy to kataru i bólu gardła, czy to raka dały rezultaty wysoce niejednoznaczne. Wielu jednak nie miało dość odwagi, by przeciwstawić się pogłębiającej się obsesji utytułowanego naukowca, reszta społeczeństwa (w tym media) zawierzyła po prostu jego autorytetowi.


OJCIEC PIO
Czytaj także:
Koniec świata już blisko? 12 zapowiedzi Apokalipsy

O ile jednak suplementacja witaminą C (jeśli nie prowadzi do porzucenia innych terapii) nie jest dla ludzkiego ciała groźna, to były i takie przypadki „choroby noblowskiej”, gdy naukowcy propagowali poglądy niebezpieczne… dla duszy. I tu właśnie musimy wrócić do nieszczęsnej Marii Skłodowskiej-Curie, która wraz z mężem Pierrem uległa ogromnej fascynacji jedną z tak popularnych w tamtych czasach medium, Eusapią Palladino (jej seanse były inspiracją m.in. dla niektórych scen z “Faraona” Prusa).



Czytaj także:
Czy to prawda, że noszenie szkaplerza skraca czyściec?

Autor pierwszego poświęconego „chorobie noblowskiej” opracowania, prof. David Gorski (znany z bloga demaskującego rozmaite pseudonaukowe teorie) sugerował, że jedną z przyczyn „schorzenia” może być… eksplozja pychy niektórych spośród uhonorowanych najwyższym naukowym trofeum. Pycha ta sprawia, że stają się oni skłonni do autorytatywnego głoszenia opinii w zakresie, w którym brak im realnych kompetencji. Pomódlmy się więc w wolnej chwili za tegorocznych oraz wszystkich dotychczasowych i przyszłych noblistów, by umieli mimo wyróżnienia zachować rozwagę i pokorę.



Czytaj także:
Katopedia, odc. 4. Kolejna porcja katolickich ciekawostek!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!