separateurCreated with Sketch.

W papierach jestem niewidomy, ale widzę cuda

NIEWIDOMY MĘŻCZYZNA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kupowałem ostatnio bilet na pociąg. Pani się spytała „Jedzie pan sam, czy z przewodnikiem?”. Zobaczyła bowiem, że w papierach napisano, że ja nic nie widzę. Nie wiedziała jednak, że doświadczyłem cudu.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Cuda, nie nuda

15 października obchodzony jest  Międzynarodowy dzień białej laski. Jest to szczególny czas, w którym zwraca się uwagę na sytuację osób niewidomych. Gdy byłem dzieckiem, przez kilka lat nic nie widziałem. Moja mama świeciła mi żarówką w oczy, a z mojej strony nie było żadnej reakcji. Po ponad czterech latach zacząłem widzieć. Był to ewidentny cud.

Wszyscy lekarze, którzy rozmawiali z moją mamą zwracali uwagę, że nigdy nie będę widzieć, więcej – dodawali, że prawdopodobnie będę intelektualnie niepełnosprawny. Nie pamiętam czasu, w którym nic nie widziałem. Do dziewiątego roku życia żyłem z pewną obawą: bałem się, że któregoś dnia się obudzę i będzie ciemność. Kolejne wyniki badań w jakich brałem udział udowodniły jednak, że tak nie będzie. Będę widział.



Czytaj także:
Niewidomy idzie na siedmiotysięcznik!

Co jednak, jeśli kiedyś mój wzrok straci na ostrości? Jeżeli z tych prawdopodobnie 15%, które widzę pozostanie mi trzy, dwa lub zero? Co, jeśli kiedyś otrzymam białą laskę i będę musiał nauczyć się nią posługiwać?

 

Widzę, choć nie wiem, jakim cudem

Myślę o tym i przypomina mi się pewna rozmowa. Mój kolega spytał mnie kiedyś, czy proszę Boga o cud uzdrowienia moich oczu? Odpowiedziałem mu, że nie. Sam nie wiedziałem czemu. Zastanawiając się nad tym doszedłem jednak do wniosku, że chyba trochę boję się cudu. Boję się tego, że mój organizm, mój wzrok nie będą przygotowane na to, jak zadziała Pan Bóg swoją łaską.

Sytuacja taka miała miejsce w filmie „Dotyk miłości”. Grający tam niewidomego masażystę Val Kilmer, nagle zaczął widzieć. Oczy działały, ale mózg nie radził sobie z obrazami. Z drugiej jednak strony, gdy zastanawiam się nad swoim wzrokiem, nad jego ułomnością to uświadamiam sobie, że Bóg każdego dnia dokonuje w moich ograniczeniach wielu cudów. Czemu?

 

Oczopląs pozostał

Mam np. wrodzony oczopląs. Ktoś kiedyś spytał, czy mógłbym dokonać jego korekty i pewnie mógłbym tak zrobić. Okazuje się jednak, że gdyby on zniknął, przestałbym prawdopodobnie w ogóle widzieć. Moje poruszające się oczy sprawiają, że zaczynam widzieć ostro, jakby cały czas się nastrajają. Gdyby przestały się poruszać, nagle pojawiłaby się przed moimi oczami rozmyta plama.


BLINDNESS,HOPE
Czytaj także:
Ten niewidomy znalazł klucz do szczęścia. Chętnie Ci o nim opowie!

Myśląc o moich różnych ułomnościach wzrokowych, dostrzegam kolejne paradoksalne cuda. Z moim bardzo kiepskim wzrokiem okazuje się, że mam całkiem przyzwoitą… pamięć wzrokową, więcej, w młodości wybierałem się do liceum plastycznego: potrafiłem bowiem kopiować obrazy. Gdy tak się zastanawiam nad tym, przypomina mi się pewna scena z filmu „Cuda z nieba”.

To stosunkowo młoda produkcja powstała na faktach: opisuje ona niezwykłe zdarzenia. Dziewczynka, która miała bardzo poważną chorobę związaną z brakiem umiejętności trawienia, została cudownie uzdrowiona podczas wypadku, jakiemu uległa spadając z drzewa. Jej mama, opowiadając o tym w kościele, skupiła się jednak na czymś innym. Zwróciła uwagę na cudownych ludzi, którzy w najgorszych chwilach, jakich doświadczali, nieustannie im pomagali.

 

Widzę cuda

Kiepsko widzę od kilkudziesięciu lat. Osoby, które mnie znają, czasem tylko dziwią się, że kogoś na ulicy nie poznaję. Ja uświadamiam sobie, że nigdy Boga nie prosiłem o lepszy wzrok. Może Go w ten sposób obrażam? Nie sądzę. Nieustannie bowiem mówię mu „dziękuję”: za każdą chwilę, kiedy widzę żonę i córki, za moment, gdy nagle zatrzymuję się niczym w „Mieście aniołów”, podziwiając zachód słońca. Gdy idę ulicą, a pod nogami leży złoty dywan z jesiennych liści.

Myślę o Święcie białej laski, myślę o ludziach, którzy nie widzą, jak chociażby ten mężczyzna, którego dzisiaj rano mijałem. Dla niego laska jest czymś naturalnym, a zarazem niezbędnym. Nie proszę Boga o uzdrowienie, bo chyba nadal nie w pełni jestem w stanie pojąć, jak to się stało, że widzę, jak to możliwe, że doświadczyłem jego działania.

Może kiedyś stracę wzrok. Być może rano się obudzę i nie zobaczę mojej żony i córek, być może wtedy otrzymam moją osobistą białą laskę. Co się wtedy stanie? Będę przekonany, że przez wiele lat doświadczałem cudu.


Kevin Becker grał w Fifę z Pier Giorgio Frassatim
Czytaj także:
Cudownie uzdrowiony Kevin miał wizję bł. Pier Giorgio Frassatiego. Grali razem w FIFĘ…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!