separateurCreated with Sketch.

Krzyżak: Dziś lepiej rozumiem radykalizm Półtawskiej [wywiad]

WANDA PÓŁTAWSKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Ofiara eksperymentów w Ravensbrück, lekarka, przyjaciółka Jana Pawła II, żarliwa obrończyni nienarodzonych. Ale także żona i matka. Tomasz Krzyżak prezentuje wnikliwy obraz Wandy Półtawskiej w jej pierwszej biografii.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Wanda Półtawska udzieliła wielu wywiadów, ale na rozmowę o niej samej nie dała się namówić. Tomasz Krzyżak, autor jej pierwszej biografii, podjął się wielkiego wyzwania, próbując znaleźć odpowiedzi na nieoczywiste pytania, jak choćby to o granicę poświęcenia się ideałom, kiedy pojawiają się rodzina i dzieci.

 

Marta Brzezińska-Waleszczyk: Po co pisać biografię kogoś, kto tej biografii bardzo nie chce?

Tomasz Krzyżak: Skoro są ludzie z życiorysami wartymi pokazania, zwłaszcza dziś, kiedy brakuje nam autorytetów, to nie trzeba się oglądać na to, czy ten ktoś chce, czy nie, by o nim pisać. Trzeba usiąść i napisać.

 

Śladami Wandy Półtawskiej

A wcześniej zebrać materiał, rozmawiać. Półtawska spotkała się z Panem zaledwie dwa razy. Niechęć z jej strony była dużą trudnością?

Sam się zastanawiałem, czy to będzie trudność, czy błogosławieństwo. I chyba okazało się błogosławieństwem. Książka to efekt drogi, którą sam przemierzyłem, idąc śladami Wandy Półtawskiej. Próbując odkryć to, czego ona nie chciałaby mi powiedzieć. To była praca bardziej rozwijająca dla mnie – i może o to mojej bohaterce chodziło, kiedy mi odmawiała.

Z czego wynikała jej niechęć do współpracy? Udzielała wcześniej wywiadów…

Oczywiście, udzielała wywiadów, ale ma bardzo krytyczny stosunek do dziennikarzy. Zarzuca nam brak weryfikacji źródeł, publikowanie niektórych treści jedynie dla sensacji. W jakiejś części zapewne ma rację, bo dziś liczy się ten, który poda newsa wcześniej. Gdybym umawiał się z nią na krótki wywiad do gazety, zgodziłaby się zapewne od razu. Trudnością było przekonanie jej do powiedzenia o swoim życiu, podczas gdy ona uważała, że już wszystko powiedziała. Nie pomogły solidne rekomendacje.

Czuje Pan „chemię” do Półtawskiej? Skoro poświęca się setki godzin na napisanie 400 stron o kimś, to trzeba go co najmniej lubić.

Bardzo chciałem napisać o Półtawskiej. Jedni ją uwielbiają, drudzy nienawidzą. Chciałem zobaczyć, jaka jest naprawdę, skąd wyszła, co ją ukształtowało. Wiemy doskonale, co się z nią działo po 1941 roku, że była w obozie w Ravensbrück, gdzie padła ofiarą eksperymentów pseudomedycznych. Mamy wreszcie jej obraz jako przyjaciółki Jana Pawła II, ale nie wiemy w ogóle, co było z nią wcześniej, a przecież człowieka najbardziej kształtuje dom, szkoła. Chciałem przyjrzeć się temu bliżej.


Po lewej Wanda Półtawska, z prawej Ojciec Pio
Czytaj także:
Relikwie św. ojca Pio w Warszawie. Przekazała je Wanda Półtawska

 

Żona, matka, lekarka

Jaka zatem była w pierwszych 20 latach swojego życia?

Pokolenie Kolumbów, do którego ona należy, było świetnie uformowane. Wanda żyje w Lublinie pomiędzy dwiema wojnami, widzi najpierw, jak kraj powstaje z popiołów, a potem jak się wali, więc robi wszystko, by go ratować. Podejrzewam, że gdyby urodziła się w Warszawie, walczyłaby w Powstaniu Warszawskim. Urodziła się jednak w Lublinie i natychmiast weszła do konspiracji, bo jako harcerka składała przysięgę wierności Ojczyźnie. Bóg, Honor, Ojczyzna – dla tamtych młodych ludzi znaczyły naprawdę bardzo wiele. To było pokolenie niezwykle wierne swoim ideałom. Półtawska, już w obozie, kiedy padła ofiarą eksperymentów, postanowiła, że zostanie lekarką i tego dopięła. Kiedy widziała zabijane przez hitlerowców nowo narodzone dziecko, przysięgła, że będzie bronić życia dzieci i to robiła. A proszę się rozejrzeć dookoła, jak wiele osób dziś porzuca swoje ideały.

Znamy jej poglądy, ale niewiele wiemy, jaką była żoną, matką. Z Pańskiej książki też zbyt wiele się nie dowiemy. Dlaczego zabrakło rozmów z córkami?

Uznałem, że skoro sama bohaterka nie chce mówić o swoim życiu, to nie powinienem robić podchodów do jej dzieci. Podejrzewam, że byłby to dyskomfort dla jej córek. Życie rodzinne – prawdopodobnie nie jest to pełen obraz – odtworzyłem w oparciu o rozmowy z jej przyjaciółmi i jej książki. Wiele o tym powiedziała np. w „Beskidzkich rekolekcjach”. Współpracując z kard. Karolem Wojtyłą na rzecz ochrony nienarodzonych, jeździ po całej Polsce, w domu zostają małe dzieci. W jej notatkach z tamtego czasu widać wyraźny niedosyt kontaktów z rodziną. Ona wie, że to odbywa się kosztem bliskich. Zastanawiam się, czy mając szczytny ideał i pracując na jego rzecz, a jednocześnie zaniedbując nieco własną rodzinę, robię dobrze. Nie mam odpowiedzi. Podejrzewam, że Wanda powiedziałaby, że tak trzeba było zrobić. Ale czy na pewno?

 

W obronie nienarodzonych

Jak bardzo wierni ideałom mamy być, kiedy pojawia się mąż, dzieci… Najbardziej zaszokowało mnie wyznanie Wandy, że przez ileś lat nie spędziła z dziećmi nawet niedzieli. Ileś lat!

Zgadzam się z panią, czuję to samo. Zastanawiam się, gdzie jest granica. Podczas pracy nad książką rozmawiałem z wieloma osobami, pytałem także o to. Odpowiedzi były jednoznaczne: poświęcenie się jakiejś misji kosztem rodziny nie jest dobre. Ale z drugiej strony, to przecież był naprawdę ważny cel – musimy pamiętać, że w 1956 roku wprowadzono w Polsce ustawę dopuszczającą przerywanie ciąży. Zaczęła się walka o godność człowieka, tego nienarodzonego. Ona się bardzo mocno zaangażowała w tę walkę, w edukację kobiet, mężczyzn, lekarzy. Kardynał Wojtyła, z którym szła ręka w rękę, mógł jej sugerować, by zwolniła, ona to zresztą w pewnej chwili zrobiła, ale tak naprawdę ciągle wracamy do pytania o granice. I nie znamy odpowiedzi na pytanie, gdzie ona przebiega.

Jak na wiele innych. Wiele razy zaczyna Pan wywód i kończy go „nie wiem”. To dla mnie, jako czytelnika, było irytujące i budzące niedosyt, ale doceniam szczerość.

Mam nadzieję, że to moje bezradne rozkładanie rąk zmusi czytelnika do podjęcia samodzielnych poszukiwań i znalezienia własnej odpowiedzi.


Naukowcy katolicy
Czytaj także:
5 wybitnych naukowców, o których mogłeś nie wiedzieć, że byli katolikami

 

Przyjaciółka papieża

Jaka była jej przyjaźń z Wojtyłą?

Trzeba wyodrębnić kilka okresów. Na początku jest to relacja spowiednik-penitent, która później przeradza się w kierownictwo duchowe. Następnie jest wspólny cel walki o życie nienarodzonych. Powoli rodzi się przyjaźń z czasem przechodząca w relacje rodzinne. Ta przyjaźń – o czym często się zapomina szukając podtekstów – jest nie tylko między Karolem i Wandą, ale także pomiędzy całą jej rodziną. Mąż Półtawskiej, Andrzej – tak jak Wojtyła jest filozofem – mają więc wspólną płaszczyznę porozumienia. Nieraz spotkałem się z opinią, że „Półtawska rości sobie pretensje do Jana Pawła II i mówi, że ich przyjaźń była wyjątkowa, a to nieprawda, bo on utrzymywał kontakt z wieloma osobami”. Rzeczywiście były grupy, które regularnie jeździły z Wojtyłą na kajaki, chodziły w góry, ale była tylko jedna rodzina, z którą przez kilka lat wyjeżdżał na całkiem osobne wakacje. Jest to chyba dowód na szczególność relacji.

W konsekwencji jej poglądy odbijają się niekiedy echem w jego nauczaniu.

Może nie tyle miała wpływ na jego encykliki, co na pewien punkt widzenia. Wspólne rozmowy, wymiana myśli… Wiemy, że książkę „Miłość i odpowiedzialność” kard. Wojtyła konsultował z Wandą. Arcybiskup Józef Michalik opowiadał mi, że papież wiele razy w jego obecności mówił, że po jego śmierci prawa autorskie do tej książki powinny należeć do Półtawskiej, bo jest w równym stopniu jej autorką.

On się od niej uczył?

Wydaje mi się, że przede wszystkim przyjaźń z Wandą pomogła Wojtyle w zrozumieniu kobiety. Jego matka umiera wcześnie. Wychowuje go ojciec. Właściwie całe jego wzrastanie odbywa się w męskim towarzystwie. Mam wrażenie, że przy Półtawskiej on odkrywa kobiety. Choć trzeba pamiętać, że cały czas są wokół niego inne rodziny, inne kobiety. Suma doświadczeń tych wszystkich ludzi, z którymi on się przyjaźni, dyskutuje składa się na Karola Wojtyłę, a potem Jana Pawła II. Niemniej, ważną rolę odgrywa w tym wszystkim Półtawska.



Czytaj także:
Czy katoliczka może być feministką? Jan Paweł II przekonywał, że tak

 

Półtawska – nietykalna ikona

Nie ma Pan wrażenia, że Wanda, przez tę przyjaźń z Wojtyłą, jest nietykalna w Kościele w Polsce? Jej nie wolno skrytykować, nawet wtedy, kiedy mówi coś, co nie przystaje do dzisiejszych realiów.

Ma Pani rację. Jest ikoną, przyjaciółką, jedną z nielicznych osób, które były z Janem Pawłem II do końca. Przez cały pontyfikat traktowano ją jako osobę, która ma bezpośredni dostęp do papieża i może wszystko. Przykładem choćby słynna sprawa arcybiskupa Juliusza Paetza z Poznania. Dziś krytykowana jest głównie przez środowiska antykościelne. Z wewnątrz tej krytyki właściwie nie ma. A jak jest – to jak w przypadku jej kontaktów z kard. Dziwiszem – zamienia się w konflikt.

Pan również ucieka od jednoznacznych ocen.

Mam swoje zdanie, ale celowo unikam jednoznacznej oceny, bo nie chcę czytelnikowi niczego narzucać. Chciałbym go sprowokować do tego, by po przeczytaniu mojej książki sięgnął po którąś z książek Półtawskiej i sam wyrobił sobie o niej opinię.

Powiedział Pan, że pisząc książkę, przeszedł Pan jej drogę. Co to Panu dało?

Cisza?

Tak, bo nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkimi dziś zdecydowanie lepiej rozumiem radykalizm Półtawskiej. Lepiej rozumiem słowa Herberta, który w „Przesłaniu Pana Cogito” pisał, by iść wyprostowanym wśród tych, co na kolanach… Wędrówka z Wandą była też ogromną lekcją historii, zetknięciem z żywymi świadkami tragedii w Ravensbrück. Wciąż mam w pamięci spotkanie ze Stanisławą Śledziejowską-Osiczko, która pomimo traumy do końca życia – zmarła kilka miesięcy temu – zachowała niesamowitą pogodę ducha. Obraz tej kobiety jest dla mnie dowodem na to, że z każdej opresji można wyjść, zachować godność i być pogodnym. Wiem dziś także, że za mało mówimy o tym, co wydarzyło się w Ravensbrück, że nie pamiętamy o gehennie tych kobiet. I na pewno ważna sprawa: lepsze, pełniejsze rozumienie nauczania Jana Pawła II. Na własnej skórze odczułem, że Półtawska ma rację, mówiąc, byśmy czytali Jana Pawła II, bo wtedy wiele nam się rozjaśni.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!