separateurCreated with Sketch.

Jacy są dzisiejsi single?

KOBIETA PRZEGLĄDA SIĘ W SZYBIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Magdalena Galek - 27.10.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Zanim w ogóle pomyślisz o związku, najpierw naprawdę przyjrzyj się sobie. Staraj się też doświadczać siebie w różnych realnych relacjach i analizuj swoje zachowanie – mówi psychoterapeutka Iza Łukasik.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Singiel czy samotny?

Magdalena Galek: Jacy są dzisiejsi single? Oczywiście, nie chcemy uogólniać, ale jestem ciekawa, co możesz powiedzieć, jako terapeuta i warsztatowiec?

Iza Łukasiuk*: Doświadczenie nauczyło mnie, że singiel niczym się nie różni od innych ludzi. Jestem daleka od ograniczających klasyfikacji, bo one prowadzą do krzywdzących stereotypów. Często jesteśmy samotni tylko w jakimś fragmencie swojego życia, z różnych powodów. Bycie singlem to nie choroba. Powiedziałabym nawet, że często to błogosławieństwo.

Przeprowadziłam wiele rozmów na temat tego, które określenie ludziom bardziej pasuje – samotny czy singiel. Okazuje się, że jednym nie odpowiada słowo singiel, bo wywołuje wyobrażenie kogoś, kto z własnego wyboru chce być sam, co bardzo często nie jest prawdą. Tymczasem słowo samotny wielu osobom kojarzy się ze smutkiem, z byciem niezaradnym, z życiową przegraną… A mówimy przecież o ludziach, którzy w ogromnej większości doskonale sobie w życiu radzą, mają doświadczenia w relacjach, okres ich samotności jest przejściowy. Więc nie ma dobrego słowa, ja osobiście go nie znajduję. Prawdziwy problem jednak tkwi gdzie indziej.

Gdzie?

Człowiek ma naturalną potrzebę budowania i nazywania własnej tożsamości, robi to przeglądając się w oczach innych. Kiedy już jestem mężatką czy matką, to mnie jakoś konstytuuje, a kiedy nie mam partnera, to kim niby jestem?

Zapominamy jednak często, że oprócz bycia mamą czy żoną, mogę być jeszcze przyjaciółką, twórcą, obywatelem, kobietą, siostrą, ciocią – to też są role, które można z dumą wypełniać w życiu. To role, które, jeśli się im poświęci dużo zaangażowania, przynoszą radość, satysfakcję, rozwój. Paradoksalnie otwarcie się na te inne relacje często pozwala nam zbudować wymarzony związek partnerski.



Czytaj także:
Bycie singlem to nie problem do rozwiązania!

Samotność jest „wkurzająca”!

Prowadzisz warsztaty, które kierujesz do osób „wkurzonych własną samotnością”…

Samotność pojmuję bardzo szeroko. Według mnie wynika z nieumiejętności budowania relacji w ogóle – nie tylko tych damsko-męskich, ale również rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych. Coraz częściej jest też skutkiem zapracowania, zagonienia, które z kolei jest czasami ucieczką przed samotnością. Moim celem podczas warsztatów jest przytrzymanie uczestników przy głębszej refleksji nad samym sobą. Poszukanie prawdziwych przyczyn budowania niesatysfakcjonujących relacji.

Wiele osób to lęk powstrzymuje przed wchodzeniem w relacje.

Uważam, że każdy z nas jest podszyty lękiem, choć przyznam, że nie każdy realnie go odczuwa. To nie ma nic wspólnego z byciem singlem. Często ludzie wchodzą w związek, bo tak potwornie nie chcą być sami. Wiążą się z kimś, kto zupełnie im nie odpowiada, kto przekracza ich granice, kto je ogranicza.

Lęk został nam dany po to, by sygnalizować zagrożenie – uważaj, tu jest coś niebezpiecznego. Niestety, w procesie wychowania i później doświadczyliśmy wielu trudnych sytuacji, które sprawiły, że nasze lęki niebezpiecznie się rozrosły, są nieadekwatne do sytuacji. Większość relacji, w które wchodzimy, z racjonalnego punktu widzenia nie jest przecież zagrażająca. A jednak wielu z nas świadomie lub nie boi się bliskości.



Czytaj także:
Jesteś singlem? Chwała Bogu!

 

Lęk, który nie pozwala wejść w relacje

Co można w takiej sytuacji zrobić?

Zaprzyjaźnić się ze swoim lękiem. Naszą rolą jest przekraczanie go. Jest piękne zdanie, które bardzo lubię – BÓJ SIĘ I RÓB. To wymaga wysiłku.

I tu masz dwie możliwości. Możesz być z tym sama, to będzie piekielnie trudne, ale niektórym się to udaje. Możesz to też zrobić z innymi i myślę, że to jest sedno sprawy. W grupie wsparcia, w terapii, z przyjacielem, przyjaciółką lęk zdecydowanie maleje.

Zawsze to jednak jest nasz wybór – działać pomimo lęku czy poddać się mu. Warto jednak zdawać sobie sprawę z tego, że wielokrotne uleganie własnemu nieadekwatnemu lękowi, zwyczajnie go wzmacnia.

Czy prowadząc swoje warsztaty widzisz efekty odważnego mierzenia się z lękiem?

Tak i ta zmiana przychodzi poprzez ludzi. Wyobraź sobie, że ktoś żyje w lęku przed związkiem, bo był długo w toksycznej relacji – dostał od partnera taki przekaz: jesteś do niczego, jesteś brzydka, jesteś niezaradna, jesteś niemądra…. Ten lęk wydaje się uzasadniony – mam złe doświadczenie i wyobrażam sobie, że tak będzie już w każdej relacji. Wejście w nowy związek jest obarczone lękiem – czy się spodobam? Czy znów będę źle traktowana? I teraz wyobraź sobie, że przychodzisz na spotkanie grupy i słyszysz od kilku, kilkunastu osób: jesteś świetną dziewczyną. Obserwujesz też kolegów z grupy i realnie widzisz, że są kompletnie inni niż Twój przemocowy partner. Ludzie dają ci nową perspektywę. To jest niezwykle otwierające, oczyszczające, dające energię do zmiany.

I to jest pewnego rodzaju nagroda za tę odwagę spotkania się z innymi ludźmi. Czy na takich spotkaniach uczestnicy dostają tylko pozytywny feedback?

To jest nagroda za odwagę pracy nad sobą! Informacje zwrotne są różne, ważne, że są szczere. Oprócz bardzo dobrych uwag można dostać też od grupy konkretną wiedzę, o tym, co dobrze byłoby w sobie zmienić, co posłuży naszym relacjom. Można np. dostać informację, że jest się zbyt wylewnym, przez co inni czują się zalewani i co ich w relacji odsuwa. Można też usłyszeć, ze się jest zbyt zamkniętym, co nie pozwala innym wejść w bliższy kontakt. Nikt z nas tego w sobie sam nie zobaczy, potrzebujemy do tego drugiego człowieka. 


MAGDALENA WOŁOCHWICZ
Czytaj także:
Dlaczego tak trudno znaleźć drugą połówkę?

 

Drugi człowiek prawdę Ci powie

Drugi człowiek jest naszym lustrem…

Ważne, żeby to lustro dobrze dobrać. Bo jak staniesz naprzeciwko przemocowego człowieka, to on będzie pokazywał tylko złe rzeczy.

Jak to jest z przeglądaniem się w lustrze drugiej płci?

Na warsztatach, które prowadzę, niezwykłą wartością jest to, że kobiety mają możliwość posłuchania mężczyzn i odwrotnie. Każdy z nas ma jakieś wyobrażenia na temat płci przeciwnej. Często są one poparte jednostronnymi doświadczeniami albo wynikają ze zbyt małej liczby doświadczeń. To są ograniczające wyobrażenia. A tu siedzą obok mężczyźni i mówią jakąś prawdę, którą słyszysz pierwszy raz w życiu. To jest ożywcze i dające nadzieję.

Wniosek, który za każdym razem wyciągam jest taki: nie szufladkujmy. Każdy człowiek jest inny. I nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak mogą być różni mężczyźni i jak różne mogą być kobiety. Ale niestety przeważnie tak jest, że w głowie mamy stereotypy. Wynieśliśmy je z domu, z poprzednich relacji. One nas blokują.

To iluzja na temat drugiej osoby, której wcale się jeszcze nie zna.

Tak, to czysta iluzja! Dopiero, gdy zaczynamy ze sobą rozmawiać (w realu!), to możemy dotknąć jakiejś prawdy. Na warsztatach widzisz mężczyznę, który jest ciepły, życzliwy, inny niż Twoi dotychczasowi partnerzy. Siedzisz, patrzysz i myślisz – to jest niemożliwe.

Ale słyszysz go przez tydzień, drugi, trzeci i on jest cały czas taki – opiekuńczy, uważny, pomocny. To jest prawda, to już nie jest iluzja. Z drugiej strony Ty sama też mu dużo dajesz (choć nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy) – Twoja akceptacja tego, co mówi, ciekawość, uważność, sprawia, że jego nieśmiałość maleje, lęki puszczają. To jest wymiana. Zachodzi w momencie otwartości i szczerości. Tak długo, jak będziemy w maskach, nic się nie zmieni. Ani my nie zobaczymy prawdy, ani nie pokażemy prawdy.

Zazwyczaj nie wiemy, jak to robić.

Niestety, nie wiemy, choć powinni nas tego uczyć w szkole. Ważne, żeby najpierw zidentyfikować czy zbudować swoją własną tożsamość, nazwać ją, a dopiero potem budować relacje. Kiedy łączysz się z drugą osobą, a nie znasz siebie, to albo będziesz używana (Twoją rolą będzie spełnianie czyichś oczekiwań) albo będziesz się niezdrowo zlewać z drugą osobą.


Kobieta stoi na kamieniu w środku morza
Czytaj także:
Samotność nie jest przekleństwem! Przeszłam tę drogę

 

Nawiązuj nowe znajomości

Gdy nie ma tej świadomości istnieje też ryzyko, że będę się na drugiej osobie „wyżywać”. Powodowana czymś, czego nie rozumiem mogę reagować krzywdząc .

Tak, działamy wtedy pod wpływem czegoś nieuświadomionego. Tymczasem skupiając się na sobie, na swoich emocjach, rozpoznawaniu ich i nazywaniu, przejmujesz kontrolę nad własnym życiem. Nie jesteśmy naszymi emocjami, możemy nimi zarządzać. Nawet jeśli czuję silny lęk, to mogę coś z nim zrobić. On może mnie zalać, jeśli mu na to pozwolę, ale mogę też go zatrzymać i pomimo niego działać.

Co chciałabyś powiedzieć osobom, które chcą wyjść z samotności?

Chciałabym położyć akcent na rozwój. Zanim w ogóle pomyślisz o związku, najpierw naprawdę przyjrzyj się sobie. Staraj się też doświadczać siebie w różnych realnych relacjach i analizuj swoje zachowanie. Korzystaj z obecności ludzi wokół – świat jest ogromnym bogactwem, które na Ciebie czeka. Bój się i rób!

 

*Iza Łukasiuk – psychoterapeutka. Stworzyła Miejsce dobrych spotkań Z INNYMI, gdzie organizuje „warsztaty dla wkurzonych własną samotnością” oraz moderowane spotkania zapoznawcze w realu, dla tych, którzy mają już dość wirtualnych znajomości. Prowadzi terapię indywidualną osób dorosłych, borykających się z trudnymi sytuacjami życiowymi. Szczególnie bliska jest jej praca z osobami samotnymi.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.