separateurCreated with Sketch.

Szukamy mieszkania, a na zdjęciu jednego z ogłoszeń: Maryja! Dalej już poszło migiem

OBRAZEK MARYI W MIESZKANIU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jarosław Kumor - 17.11.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Na Anioł Pański wstawiłem ogłoszenie, a na Koronkę do Bożego Miłosierdzia tego samego dnia mieliśmy już dogadane warunki…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Sytuacja zawodowa zmusza mnie i moją rodzinę do przeprowadzki. Wraz z żoną szukamy lokum do wynajęcia. Kryteria jasne, skonkretyzowane. Nowenna do św. Maksymiliana odprawiona (a jak wiadomo, Maksymilian i Maryja to zgrany duet), intencja cały czas towarzyszy nam na modlitwie.

Niezrozumiały niepokój

Kilka dni intensywnego dzwonienia pokazuje nam, że szukanie mieszkania na odległość to nie taka prosta sprawa. Cokolwiek by nam się spodobało, natychmiast jest zajmowane. Trzeba byłoby chyba wprowadzić się do kogoś znajomego, dzwonić i natychmiast jechać, oglądać i brać. Mieliśmy jednak jakąś dziwną pewność, że wszystko będzie dobrze, choć „deadline”, jaki sobie daliśmy zbliżał się wielkimi krokami.


HELENA KMIEĆ
Czytaj także:
Najwyższa ofiara Heleny Kmieć. Mocne świadectwo pokazane w nowym filmie dokumentalnym

W końcu – jest! Ładne, nowoczesne, może nie tak duże jak byśmy chcieli, ale ilość pokoi się zgadza, cena do zniesienia, a co najważniejsze jestem akurat służbowo na miejscu i tego samego dnia mogę obejrzeć.

Przyjeżdżam, właścicielce z oczu patrzy raczej dobrze, robię parę dodatkowych zdjęć lokum, przesyłam żonie, w zasadzie wszystko OK, ale w sercu jakiś dziwny niedosyt. Wracam, postanawiamy odczekać chwilę. Modlimy się, by – jeśli właśnie to miejsce mamy wybrać – ten niepokój z serca odszedł. Niepokój, jak się później okazało, był słuszny i oznaczał: „wstrzymajcie się jeszcze chwileczkę”.

Maryja na zdjęciu z ogłoszenia

Odpowiedź była szybka. Tego samego wieczoru pojawia się ogłoszenie. Metraż większy, cena mniejsza, ładne, nowoczesne, a na zdjęciu dużego pokoju jeden szczegół. Na segmencie: nogi oraz skrawek białej i niebieskiej szaty. Jak nic Maryja!

Następnego dnia dzwonię i słyszę: „Tak, tak, to taka rodzinna pamiątka. Ale my to wszystko wysprzątamy, zabierzemy”. Odpowiadam: „OK, ale jeśli to możliwe, Maryję proszę zostawić”.

Jest piątek, a ja mogę być na miejscu dopiero we wtorek. Nikt na tzw. „gębę” nie czeka tak długo. Nikt z wyjątkiem właściciela mieszkania z Maryją na segmencie…

Przyjeżdżam we wtorek – jest! Stoi i pilnuje. Właściciel dziwi się dlaczego tak właściwie zgodził się poczekać. W międzyczasie odebrał furę telefonów i mieszkanie mógłby na „pewniaka” wynająć jeszcze tego samego dnia, w którym rozmawialiśmy pierwszy raz.

Umowa została podpisana, a właścicielowi pozostało odbieranie drugiej tury telefonów od tych samych ludzi, bo każdego odsyłał do czasu aż przyjadę, obejrzę i się zdecyduję. Doprawdy Matka Boża do spółki z Maksymilianem potrafi zadbać o swoich podopiecznych.


WANDA PÓŁTAWSKA
Czytaj także:
Jak Wanda Półtawska jednym zdaniem postawiła mnie do pionu

Ekspresowa interwencja

Wynajęcie mieszkania w innym mieście oznaczało konieczność znalezienia lokatorów do naszego gniazdka w rodzinnej miejscowości. Te poszukiwania konsekwentnie odkładaliśmy do czasu, aż znajdziemy mieszkanie dla siebie. W międzyczasie była oczywiście modlitwa o dobrych ludzi, najlepiej znajomych, którzy wynajęliby nasze mieszkanie.

Na Anioł Pański wstawiłem ogłoszenie, a na Koronkę do Bożego Miłosierdzia tego samego dnia mieliśmy już dogadane warunki z koleżanką ze studiów i jej mężem…

Wyglądało to jak załatwienie pewnej formalności, którą odkłada się na ostatni czas, bo zajmie chwilkę. Matka Boża widocznie tak to widziała.

Dziękczynienie na Jasnej Górze

Tuż po operacji „przeprowadzka” pojechałem na Jasną Górę na narodową pielgrzymkę mężczyzn, by z jednej strony podziękować, a z drugiej zawierzyć Maryi nowy etap.

Od jednego z prelegentów, Mieczysława Guzewicza usłyszałem, że do Jezusa powinniśmy jako faceci przychodzić z takimi sprawami jak tygodniowe plany, projekty w pracy, zmiana samochodu – mamy wchodzić z papierami, kalendarzem, specyfikacjami przed Najświętszy Sakrament i pytać. Jezus się ucieszy, bo wreszcie będzie mógł pogadać na męskie tematy.

Pomyślałem, że w naszym przypadku chyba coś takiego nastąpiło. Przyszliśmy ot tak, z konkretną sprawą do Matki Bożej, a Ona wiadomo – wstawia się u Syna i tylko do niego prowadzi. I co tu dużo pisać – jest w tym bardzo skuteczna.


ŚWIĘTY ANTONI PADEWSKI
Czytaj także:
Przywlokłeś mnie tutaj, to teraz się o mnie martw! Moje przygody ze św. Antonim

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!