Centrum Badania Opinii Społecznej opublikowało komunikat z badań „Więzi społeczne”. Wnioski dotyczące Polaków dają do myślenia…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Socjologowie od lat piszą o kryzysie więzi społecznych na Zachodzie, spowodowanym przez postępujący proces indywidualizacji, co ma związek m.in. z przemianami w zakresie życia rodzinnego i zawodowego. Swoje „dołożyły” migracje – ze wsi do miast i za granicę. Duży wkład ma rozwój nowych technologii komunikacyjnych, w tym telefonów komórkowych i internetu.
Janne Haaland Matlary, profesor nauk społecznych na uniwersytecie w Oslo (nawrócona na katolicyzm), powiedziała mi w wywiadzie udzielonym kilkanaście lat temu dla miesięcznika „Znak”, że kultura Zachodu wychowuje ludzi do egoizmu. Chodziło jej o system wartości, w którym dominuje samorealizacja. CBOS opublikował właśnie komunikat z badań „Więzi społeczne”. Wnioski dotyczące Polaków dają do myślenia.
Z kim Polacy spędzają czas wolny?
Badanie „Aktualne problemy i wydarzenia” przeprowadzono w dniach 7–14 września 2017 r. na liczącej 985 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski. Centrum Badania Opinii Społecznej sprawdziło, czy Polacy doświadczają poczucia izolacji i osamotnienia. Zapytano ich o to, czy mają z kim spędzać czas wolny, czy mają na kim polegać w trudnych sytuacjach życiowych oraz o poczucie osamotnienia.
39 proc. respondentów spędza czas wolny głównie z najbliższą rodziną (rodzice, rodzeństwo, dzieci), 28 proc. – w towarzystwie małżonka lub partnera/ki, 11 proc. – w szerszym gronie rodzinnym, 11 proc. – z przyjaciółmi. Jedynie 7 proc. – samotnie i często są to osoby starsze, rozwiedzione, owdowiałe.
Jak zauważa dr Barbara Worek z Instytutu Socjologii UJ, fakt preferowania rodziny jest dość oczywisty.
Dla mnie ważne jest pytanie o gęstość sieci społecznych, w jakich funkcjonujemy – mówi. Jak wyglądają te sieci, czy nie są zawężone do najbliższej rodziny? Te badania pokazują, że trochę tak jest, dowodem na to jest wzrost poczucia osamotnienia na starość, gdy już tracimy partnera, a dzieci mają własne życie. Wówczas brakuje tych niezbudowanych wcześniej relacji. Ale ogólnie jest tak, że sposób sformułowania pytań każe ci wybierać, czy najbardziej lubisz spędzać czas z rodziną, czy z przyjaciółmi, co, moim zdaniem, nie jest dobrym pomysłem i prowadzi do artefaktów – dodaje.
Czytaj także:
Brytyjscy naukowcy: małżeństwo wydłuża życie
Może to być zatem błąd pomiaru, gdyż większość ludzi wybrałaby i rodzinę, i przyjaciół.
Czytając raport, zastanawiałam się nad kapitałem społecznym, którego ważnym wskaźnikiem jest zaufanie do innych. Czy to, że ograniczamy bliskie relacje do rodziny, ma więcej plusów, czy… minusów? Według wyników badań kapitału społecznego realizowanych od kilku dekad, w Polsce plasuje się on bardzo nisko na tle innych społeczeństw europejskich.
Kapitał społeczny da się różnie definiować, ale jego istotą są więzi między ludźmi i ich zdolność do współpracy. Dlatego ma on wielkie znaczenie dla rozwoju gospodarki. Skoro ufamy tylko rodzinie i kilku znajomym, może to rodzić na przykład nepotyzm.
Z kim rozmawiamy o problemach?
Druga kwestia poruszona przez CBOS potwierdza poniekąd nasz familiaryzm.
22 proc. osób ma jedną osobę, z którą może porozmawiać o wszystkich swoich problemach, 20 proc. – dwie, 33 proc. – trzy lub cztery, 14 proc. wymienia ich od pięciu do dziesięciu.
Optymizmem napawa to, że w ciągu dwunastu lat z 40 proc. do 48 proc. zwiększyła się grupa badanych, którzy twierdzą, że w przypadku osobistych problemów mogą liczyć na wysłuchanie lub radę co najmniej trzech osób. Niezmiennie są to: współmałżonkowie, rodzice, rodzeństwo i dzieci.
Możemy też liczyć na przyjaciół. Sąsiadów wskazało tylko 4 proc., a 1 proc. księdza. Co ciekawe, największą liczbą osób będących wsparciem w trudnych sytuacjach cieszą się osoby praktykujące religijnie. Doktor Worek podkreśla, że „Polacy są mocno zamknięci w kręgu rodzinnym, tam głównie szukają wsparcia, tam głównie koncentruje się ich zaangażowanie”.
Czytaj także:
Samotność w domu pełnym miłości, śmiechu i ludzi
Renesans przyjaźni
Jarema Piekutowski, socjolog z Ośrodka Ewaluacji i Centrum Wyzwań Społecznych UW, komentuje raport tak:
Z jednej strony, wskazuje on na rozwój pozarodzinnych więzi Polaków: coraz częściej wśród osób, na które mogą liczyć w trudnych czasach, znajdują się przyjaciele. Mamy do czynienia ze swego rodzaju renesansem przyjaźni. Jest to z pewnością zjawisko pozytywne. Więzi z rodziną rozluźniają się, choć nie tak szybko, jak w wielu krajach Zachodu – jednak wyniki badań ukazują proces (wolniejszy w Polsce niż na Zachodzie) przechodzenia od rodziny wielopokoleniowej do rodziny nuklearnej (to rodzina dwupokoleniowa, obejmuje tylko rodziców i dzieci; jest to typowy model w naszych czasach).
Z drugiej strony, poza gronem najbliższych znajomych i przyjaciół praktycznie brak więzi pozarodzinnych, np. z sąsiadami. Jest to zjawisko niestety typowe dla Polski. Niegdyś mówiło się o „amoralnym familizmie” (pojęcie wprowadził Edward C. Banfield), dziś obok rodziny grono osób, z którymi współdziałamy, poszerzyło się o dobrych znajomych, ale rzadko utrzymujemy więzi z innymi, rzadko zrzeszamy się, rzadko należymy do stowarzyszeń, klubów itp.
Z pewnością w dużej mierze wynika to z faktu, że na tradycyjne, „rodzinne” podejście Polaków nałożyło się bardzo duże obciążenie pracą i duży stres zawodowy; w połączeniu z niewysokimi w porównaniu do krajów zachodnich wynagrodzeniami oznacza to, że po prostu nie mamy czasu i siły, żeby rozejrzeć się wokół siebie i nawiązać nowe więzi. Może na to wpływać też „cyfryzacja” relacji – wolimy rozmawiać ze znajomymi na Facebooku, niż poznać sąsiada, który mieszka obok.
Jest to istotne z uwagi na poziom poczucia wyalienowania.
Czytaj także:
Czego o przyjaźni nauczyłam się od… Arystotelesa!
Poczucie osamotnienia wśród Polaków
41 proc. respondentów twierdzi, że zdarzają się sytuacje, kiedy dopada ich uczucie osamotnienia, tylko 4 proc. odczuwa je zawsze lub bardzo często. Dla 58 proc. uczucie to jest zupełnie obce. W raporcie czytamy:
Wbrew informacjom o spłycaniu się relacji międzyludzkich i rosnącym poczuciu osamotnienia, z deklaracji respondentów wynika, że obecnie stan ten doświadczany jest zdecydowanie rzadziej niż dwanaście lat temu. Od 2005 roku aż o 24 punkty procentowe (z 34 proc. do 58 proc.) wzrósł odsetek osób, które twierdzą, że nigdy im się nie zdarzyło odczuwać osamotnienia.
Badacze konkludują: „Przekonanie, że intensywne zmiany społeczne i rozwój nowych technologii «produkują» samotność, nie znajduje odzwierciedlenia w naszych badaniach. W ciągu ostatnich dwunastu lat odsetek osób, którym zdarzają się chwile osamotnienia, zmniejszył się z 65 proc. do 41 proc.. Według uzyskanych deklaracji, Polacy w obliczu osobistych problemów i niepowodzeń niemal powszechnie mogą liczyć na towarzystwo do rozmowy (91 proc.) oraz na pomoc i wsparcie innych osób (88 proc.) – zazwyczaj członków najbliższej rodziny oraz przyjaciół”. Osobiście mam wątpliwości, czy więzi społeczne w Polsce są aż tak dobre.
Warto – poza kwestią kapitału społecznego – zwrócić jeszcze uwagę na to, że chrześcijaństwo to religia miłości… bliźniego! Papież Franciszek wzywał z okazji Światowego Dnia Ubogich (i nie tylko), by dostrzegać samotność sąsiada. Istnieje przecież nie tylko egoizm indywidualistyczny, ale także egoizm grupowy (familijny, narodowy). Czy możemy być z siebie zadowoleni?
Czytaj także:
Wyobrażasz sobie tydzień bez rozmów? Bez Facebooka? Jak zrozumieć samotność seniorów