separateurCreated with Sketch.

Przeżyła aborcję. Co powiedziała matce, którą spotkała po 40 latach?

MELISSA OHDEN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ewa Rejman - 05.12.17
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Historia życia Melissy Ohden miała zakończyć się 40 lat temu, jeszcze w łonie matki. Lekarze sądzili, że to będzie tylko jedna z kilku tysięcy aborcji dokonywanych w USA każdego dnia. Dziecko jednak urodziło się żywe i bardzo chciało żyć dalej.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dziewiętnastoletnia wówczas mama Melissy nie chciała dokonywać aborcji, ale sądziła, że nie ma innego wyjścia. Na takie rozwiązanie naciskała w końcu cała rodzina z jej własną matką na czele. Kiedy zdecydowała się na aborcję sądziła, że jest w piątym miesiącu ciąży. Była jednak już w siódmym.

Nieudana aborcja Melissy Ohden

Melissa otrzymała zastrzyk z roztworu soli, który miał ją poparzyć od środka i sprawić, że urodzi się martwa. Kiedy pielęgniarki zobaczyły żywe dziecko nie mogły wyjść ze zdumienia. Jedną z nich była biologiczna babcia Melissy, która kazała „zostawić to, aż umrze”. Na szczęście jej koleżanki nie posłuchały tej rady i zaopiekowały się maleńką dziewczynką. Trzy miesiące później Melissa trafiła do kochającej, chrześcijańskiej rodziny adopcyjnej.

Jej biologiczna mama w trakcie aborcji otrzymała narkozę i po obudzeniu była przekonana, że wszystko poszło zgodnie z planem. Prawdę poznała dopiero po wielu latach.

Ohden odkrywa prawdę

Lekarze twierdzili, że z powodu próby przeprowadzenia aborcji dziewczynka będzie cierpiała na ślepotę, głuchotę  i upośledzenie umysłowe. Żadna z ich prognoz się nie sprawdziła. Melissa jest w pełni zdrową kobietą, żoną i matką dwóch córek. Starszą z nich urodziła w tym samym szpitalu, w którym miała być uśmiercona. Chciała przez to pokazać, że życie może zwyciężyć śmierć.

Melissa była świadoma, że została adoptowana, ale o okolicznościach swoich narodzin dowiedziała się dopiero w wieku czternastu lat. Jako nastolatka nie mogła sobie poradzić z tą wiadomością, szukała ucieczki w alkoholu, popadła w bulimię. Desperacko chciała odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Myślała, że jest jedyną osobą, która urodziła się w wyniku nieudanej aborcji. Dopiero w późniejszych latach dowiedziała się, że podobny los dzieli ok. 44 tys. Amerykanów.

Poszukiwania biologicznej rodziny

Ważną rolę w życiu Melissy zaczęła odgrywać wiara w Boga i w to, że to On sam pragnął, aby pojawiła się na świecie. Czuła też wdzięczność za dar rodziny adopcyjnej, która wspierała ją przez cały ten czas. Nadal jednak czuła, że nie może ustawać w poszukiwaniu rodziców biologicznych.

Udało jej się zdobyć adres ojca i napisać do niego list. Nigdy nie otrzymała na niego odpowiedzi, a adresat zmarł krótko później. Od jego rodziny, która znalazła list dowiedziała się, że nigdy nie wspominał o aborcji swojego dziecka, której nie starał się zapobiec. Pewnego razu powiedział tylko: „Zrobiłem coś, czego bardzo się wstydzę, ale nigdy nie mogę powiedzieć, co to było”.

Po czterdziestu latach odnalazła jednak swoją matkę. Po mailach i listach przyszedł czas na spotkanie twarzą w twarz. Melissa nie miała zamiaru nikogo oskarżyć, ale przebaczyć i przytulić kobietę, której nigdy wcześniej nie mogła poznać.

Spotkanie z matką

Obie długo płakały. Matka Melissy w końcu mogła trzymać w ramionach swoją córkę, uściskać wnuczkę Olivię i zięcia Ryana. Okazało się, że przyszła na spotkanie ze swoją drugą córką Jennifer i jej dziećmi, które szybko zaprzyjaźniły się z Olivią. „Tak bardzo cię przepraszam, że wtedy po prostu stamtąd nie uciekłam” – mówiła matka Melissy. Przez wszystkie kolejne lata myślała o tamtej aborcji i marzyła o tym, żeby jej dziecko żyło. Spotkanie z córką było dla niej cudem. „Wiem, że nigdy nie będę dla ciebie «mamą», ale mam nadzieję, że pozwolisz mi być częścią swojego życia” – powiedziała w trakcie pożegnania. „Ja też tego bardzo chcę. Nie mam instrukcji, jak to zrobić, ale wiem, że od teraz możemy znaleźć na to sposób” – usłyszała w odpowiedzi.

Przebaczenie

Melissa przebaczyła nie tylko swojej matce, ale także babci, która chciała zostawić ją na pewną śmierć. Mówi, że ta decyzja pozwala jej iść dalej bez żalu, ale z wdzięcznością za życie.

Dzięki świadectwu Melissy wiele kobiet w trudnej sytuacji ostatecznie postanowiło urodzić swoje dzieci. Niektóre przychodzą później jej za to podziękować. Jeśli o aborcji miałyby prawo wypowiadać się tylko te osoby, których ta kwestia bezpośrednio dotyczy, to warto wiedzieć, że Melissa jest przeciw.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.