separateurCreated with Sketch.

Pan Andrzej rozłożył swój dom na części i oddał potrzebującym

MIESZKAŃCY SZYNWAŁDU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Miał spędzić w nim spokojną emeryturę, ale stwierdził, że na to jeszcze przyjdzie czas. Rozmontował więc świeżo postawiony dom z bali i zawiózł 400 km dalej.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Teraz będzie służył rodzinie Wiśniewskich, której po sierpniowych nawałnicach sufit wciąż sypie się na głowy. „Po prostu są ludzie, którzy bardziej potrzebują niż ja” – mówi Andrzej Sapieszko.

Żeby znaleźć najbardziej potrzebujących, pan Andrzej zadzwonił do sołtysa Rytla, Łukasza Ossowskiego. Ten skierował go do koleżanki – sołtys Szynwałdu, Kamili Jabłońskiej. Od razu pomyślała o Wiśniewskich.

Ich stuletni dom był w opłakanym stanie. Wiatr zerwał dach, stropy niszczyły się pod wpływem deszczu. Został im tylko jeden pokój, w którym czują się w miarę bezpiecznie. I to w nim spędzą święta Bożego Narodzenia. Mają nadzieję, że już ostatnie. Marzy im się Wielkanoc pod nowym dachem. Do starego domu nie mają już sentymentu. Chcą się z niego jak najszybciej wyrwać, bo 9-letni Wiktor wciąż śni o wichurze. Dobrze pamięta ten potworny strach: żeby tacie nic się nie stało…

 


SIOSTRA Z PIŁĄ MECHANICZNĄ
Czytaj także:
Siostra z piłą łańcuchową. „Rób, co możesz, gdy potrzebna jest pomoc”

 

Dom z bali. Z Kamieńczyka do Szynwałdu

Kiedy do Szynwałdu przyjechała ciężarówka wypełniona 12-metrowymi balami ze słowackich świerków, nie trzeba było nikogo prosić o pomoc. Mieszkańcy sami z siebie zakasywali rękawy i brali się do roboty. Po nawałnicy stali się sobie jeszcze bliżsi.

Nigdy nie zapomnę tego, jak pan Stanisław [Wiśniewski] zakleił prowizorycznie swój dach i służył innym pomocą. Kilka dni po nawałnicy, gdy nadal nie było prądu, pojechał ze mną i strażakami o 6 rano do jednego z gospodarstw rolnych w Szynwałdzie, aby podłączyć prawidłowo śrutownik do dużego zewnętrznego agregatu. Dzięki temu rolnicy z całej okolicy mogli uśrutować jedzenie dla swoich zwierząt. To, że pan Stanisław – sam dotkliwie poszkodowany – pomagał innym jak tylko potrafił, chwyciło mnie za serce – w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” mówiła sołtys Kamila Jabłońska.


Uśmiechnięte dzieci w szkole w Nepalu
Czytaj także:
Sprzedał własne mieszkanie, żeby pomóc dzieciom w Nepalu. I to jak!

Kiedy wiatr szalał na Pomorzu, pan Andrzej był w Warszawie i z przerażeniem patrzył na obrazki w telewizji. Decyzja o podzieleniu się domem była impulsem. „Doszedłem do wniosku, że można w ten sposób pomóc komuś, kto tej pomocy potrzebuje. Osiem lat temu przeżyłem pożar, który zniszczył nasz dom od środka. Wtedy też zacząłem budowę nowego – opowiadał „Gazecie Wyborczej”. – Ale plany życiowe się zmieniły. Dzieci zaczęły inaczej widzieć swoją przyszłość i nie chciały już korzystać z domu z bali. Doszedłem do wniosku, że nie jest mi potrzebny. I tak narodził się pomysł przekazania go bardziej potrzebującym”.

Lepszego mikołajkowego prezentu rodzina Wiśniewskich nie mogła sobie wymarzyć!


POŁAMANE DRZEWA W SUSZKU
Czytaj także:
Rodzice harcerzy z Suszka dziękują: „za każdą parę skarpet”, „kubki gorącej herbaty”

Źródła: bydgoszcz.wyborcza.pl, fakty.tvn24.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!