W sprawie uczuć ryzykowne jest wykładanie wszystkiego na stół. Ale kiedy zatrzymujemy swoje uczucia dla siebie, odmawiamy sobie tych ludzkich więzi, które nadają sens naszemu życiu.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Byłem niedawno na pogrzebie – syn wygłaszał mowę pożegnalną o swoim ojcu. Wspominał, jak bardzo był wdzięczny za czas spędzony z umierającym tatą w szpitalu, za to, że mógł powiedzieć mu to wszystko, o czym długo milczał. „Nie chodzi o to, że nie kochaliśmy się – mówił. – Ale nigdy mu nie powiedziałem wprost, jak bardzo go kocham, ile dla mnie znaczy i jakim jest dobrym ojcem”.
Dlaczego ukrywamy swoje uczucia?
Długo rozważałem te słowa. Dlaczego tak wielu z nas wzdraga się przed powiedzeniem innym, co naprawdę czuje?
Zbyt często nie mówimy rodzicom, dzieciom, małżonkom, jak wdzięczni i szczęśliwi jesteśmy z powodu ich obecności w naszym życiu. Wstydzimy się, nie wiemy, jak to ująć, obawiamy się odpowiedzi i tego, czy nasze uczucia zostaną odwzajemnione? Chyba wszystko po trosze, tak sądzę.
Czy wysyłaliście kiedyś SMS-a albo e-mail do osoby, której odrobinę się obawiacie i czekaliście niepewnie na odpowiedź? Wiecie, jak to jest – przyciskasz „wyślij” i przez resztę dnia sprawdzasz telefon.
Mam to też za każdym razem, kiedy napiszę artykuł – boję się, że czytelnikom się nie spodoba! Jest coś dziwnego w oddawaniu światu cząstki siebie, kiedy nie wiesz, czy reakcja będzie pozytywna albo, co gorsza, czy nie zostaniesz zupełnie zignorowany. Presja odczuwana w takiej chwili jest według mnie głównym powodem, dla którego nie porozumiewamy się ze sobą jaśniej. Obawiamy się braku wzajemności, więc gramy na zimno. Oczywiście to, co mówimy nieco nas odsłania, więc nasz lęk jest w istocie obawą przed odrzuceniem nie tylko naszych słów, ale i nas samych.
Czytaj także:
Dlaczego tak trudno nam mówić o emocjach?
Doceń obecność
Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.
Nic dziwnego, że ukrywamy nasze uczucia, chronimy się przed zranieniem, a ważne słowa zostawiamy niewypowiedziane. Ale nie wiem, jak to ma nas prowadzić do szczęścia, bo przecież bez ryzyka, bez poddania się możliwości zranienia, nigdy nie nawiążemy więzi, które nadają sens naszemu życiu.
Jeśli umiemy odłożyć na bok nasz strach przed odrzuceniem i powiedzieć ludziom szczerze, ile dla nas znaczą i jak jesteśmy wdzięczni za ich obecność, nasze relacje mogą się całkowicie odmienić. Nie doświadczymy już świata jako osobne byty, ale solidarnie, wspólnie czerpiąc z tej więzi jak ze źródła siły.
Jeśli relacje z przyjaciółmi albo członkami rodziny wydają się mało uskrzydlające, nijakie, pozbawione ducha, może wina leży po mojej i twojej stronie. Kilka szczerych, prostych słów wyrażających wdzięczność może nadać sprawom całkiem nowy bieg.
Czytaj także:
Wdzięczność może być siłą. To pierwszy krok do szczęśliwego życia
„Spieszmy się kochać ludzi…”
Wszystko to powiedziawszy wiem, że sam nie bardzo umiem wyrażać swoje uczucia słowami, potrzebuję więc motywacji, która przychodzi wtedy, kiedy mogę na całą sprawę spojrzeć z boku. Niestety, taka zmiana perspektywy zdarza się najczęściej wtedy, kiedy ktoś kochany ciężko choruje albo umiera. Nagle spostrzegamy, ile ta osoba dla nas znaczy i jak będziemy za nią tęsknić. Osobiście nie chciałbym tak długo czekać. Chcę widzieć ludzi tu i teraz nowymi oczami i nie przyjmować ich za oczywistość. Dobrze przypomnieć sobie czasem, że słowa są potrzebne – ludzie nie są jasnowidzami, nie wiedzą, co do nich czujesz.
Znajdźmy w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni.
Ksiądz, dla którego pracuję, ojciec Tom, ma pewien wspaniały zwyczaj. Co roku wyjeżdża na dni skupienia i duchowego odosobnienia i pisze wtedy listy, w których mówi ludziom, jak bardzo jest wdzięczny za ich obecność w jego życiu.
Jako jego pracownik i przyjaciel wiem, że nasza relacja jest dla niego ważna, ale możliwość przeczytania o tym w liście bardzo mnie wzrusza, może dlatego, że to on wykonuje ten pierwszy gest i odsłania się. Ważnych słów nie zostawia niewypowiedzianych, poświęca swój czas na komunikację, nawet jeśli wie, że może nie otrzymać nic w zamian. Dzięki jego wysiłkom nasza przyjaźń jest silniejsza.
Mężczyzna, który wygłaszał mowę pożegnalną, zrobił na mnie wrażenie głównie dlatego, że potrafił docenić daną mu możliwość spędzenia ostatnich chwil ze swoim ojcem. Zdał sobie sprawę, że to szczególna okazja, której nie można pominąć. Czas, który należy wykorzystać.
To nie zawsze muszą być okoliczności ostateczne czy bolesne, ale wszystko może się zdarzyć… Te chwile przychodzą, jeśli tylko mamy odwagę rozpoznać je i działać. Na koniec mężczyzna poprosił wszystkich obecnych, byśmy znaleźli w tym tygodniu kogoś, komu powiemy o tym, jak bardzo jesteśmy mu wdzięczni. To dobra rada. To uczciwe i dobre dla duszy, powinniśmy wyrażać wdzięczność i słyszeć ją od innych, zanim umrzemy. Z pewnością lepiej to zrobić za życia.
Czytaj także:
Prosty sposób na nudę w małżeństwie? Bądź mężoczuła!