Zamierzałem dziś napisać o tym, dlaczego warto wysyłać kartki z życzeniami po świętach. Uznałem jednak, że historia człowieka, który był o włos od śmierci, to lepszy temat. Bez obaw, ta historia zakończyła się szczęśliwie. Ba! Można powiedzieć, że po wypadku życie Roberta nabrało przyspieszenia. Dziś robi wielkie rzeczy. Oczywiście, na Bożą chwałę.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Druga szansa Roberta Tarantowicza
Mawiają, że człowiek zaczyna coś naprawdę doceniać dopiero wówczas, kiedy to straci. Robert na szczęście nie stracił, ale jak sam przyznaje, po wypadku musiał zacząć uczyć się życia na nowo – dosłownie. Nikt nie opowie lepiej tej historii niż sam Robert, dlatego zachęcam Cię do obejrzenia 12 odcinka „Gnyszka Wyciska” (o wypadku rozmawiamy na początku). Powiem jedynie tyle, że śmierć była naprawdę blisko.
Dlaczego przytaczam to zdarzenie? Ponieważ mawiają też: „Gdybym mógł cofnąć czas, to…”. To szkodliwy truizm. Wiadomo – nie da się cofnąć czasu, to niemożliwe. A więc „powrót do przeszłości” jest czymś bezpiecznym.
Co innego przyszłość. Teoretycznie zamiast „gdybania” powinniśmy po prostu wyciągnąć wnioski z naszych błędów i w przyszłości nie popełniać już tych samych. Ale w praktyce? Trudno oprzeć się wrażeniu, że łatwiej jest poprzestać na stanie obecnym, nawet jeśli nas nie zadowala, niż próbować ten stan zmienić. Dlaczego? Bo zmiana wcale nie musi okazać się zmianą na lepsze.
Czytaj także:
Dlaczego o. Kolbe chciał polecieć w kosmos?
Memento mori, czyli zaczynaj z wizją końca
Książkę „7 nawyków skutecznego działania” już polecałem. W felietonie „Dlaczego zawsze mam czas, czyli o skutecznym zarządzaniu sobą” napisałem, że książka Stevena Coveya to fundament budowania własnej skuteczności. Jednym z nawyków skutecznego działania jest zaczynanie z wizją końca. Autor poleca… hmm… dość nietypowy eksperyment myślowy. Wyobraź sobie…
… własny pogrzeb. Tak, pogrzeb. Realia amerykańskie. W kościele zostaną wygłoszone mowy pogrzebowe. Głos zabierze ktoś z rodziny, ktoś z pracy, ktoś z organizacji społecznej, w której się udzielałeś. Pytanie brzmi: jakie słowa chciałbyś wówczas usłyszeć? A raczej: jak chciałbyś, żeby Cię wspominano po śmierci?
Eksperyment myślowy może się wydawać nieco drastyczny, ale pomaga spojrzeć na życie z właściwej perspektywy. Bo przecież śmierć jest nieunikniona, prawda? A życie jest „tylko” drogą do… No właśnie – drogą dokąd? Nie mam wątpliwości, że i Ty, i ja znamy odpowiedź. Pytanie brzmi: co właściwie z tej odpowiedzi wynika?
Memento mori – Pamiętaj o śmierci.
Czytaj także:
Żyjemy, dzięki temu, co otrzymujemy, tworzymy życie dzięki temu, co dajemy.
Z okazji Bożego Narodzenia życzę Ci…
Tak, pewnie masz rację – możliwe, że poruszyłem dzisiaj zbyt poważny temat. A może jednak wręcz przeciwnie? Może NARODZINY Pana Jezusa to nie tylko dobry, ale wręcz idealny moment, by bliżej przyjrzeć się naszemu dotychczasowemu życiu? Pytanie brzmi: czy korzystamy z życia – daru otrzymanego od Boga – w pełni? Czy staramy się pomnażać talenty i zmieniać świat na Bożą chwałę?
Tak, wiem, że trudno jest odpowiedzieć sobie na te pytania, nie mając miary. Dlatego punktem odniesienia niech dla nas będzie jeden z moich ulubionych świętych – św. Maksymilian Maria Kolbe. To człowiek, który wszystko w swoim życiu robił NA MAXA. Miał wielkie aspiracje i wielki cel. A kiedy człowiek postawi sobie wielki cel, zaczyna szukać zupełnie innych rozwiązań niż te, po które sięgałby w przypadku celów małych. Spogląda na życie z zupełnie innej perspektywy. Chciałbym Cię zachęcić do tego samego.
Czytaj także:
Jak docenić kruchość życia
Czas na życzenia
Życzę Ci, żeby ta sama radość, która towarzyszy w trakcie Bożego Narodzenia – radość z narodzenia Pana Jezusa – towarzyszyła Ci na co dzień przez cały rok; i żeby ta siła płynąca z Jego narodzin przekładała się na wszystkie Twoje działania. Pamiętaj, że trzeba celebrować każdy dzień życia, bo życie nie jest nam dane na zawsze. I z tego właśnie powodu staraj się wieść życie NA MAXA – jak św. Maksymilian.
Nie widzisz filmu? Kliknij tutaj.