Wkrótce w kinach zobaczymy film o św. Pawle z Tarsu. W rolę św. Łukasza wcieli się znany z „Pasji” Jim Caviezel. Aktor wystąpił ostatnio z przejmującym przemówieniem do chrześcijańskich liderów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
We wrześniu 2018 roku do kin wejdzie film „Paweł, Apostoł Chrystusa” w reżyserii Andrew Hyatt’a. W roli św. Łukasza w produkcji zobaczymy Jima Caviezela. Aktor już włącza się w działania promocyjne i z tej okazji na początku stycznia wystąpił w Chicago na SLS18 – forum adresowanym do chrześcijańskich liderów.
W swoim przejmującym przemówieniu Caviezel nawiązał oczywiście do nowego filmu z jego udziałem, ale skupił się przede wszystkim na sylwetce głównego bohatera. Przedstawił ciekawą interpretację imienia (starego i nowego) Apostoła Narodów. „Imię Szaweł oznacza kogoś wielkiego, imię Paul – kogoś malutkiego. Robiąc ten film nauczyłem się jednej, ważnej rzeczy – w oczach Boga możemy być kimś wielkim. Ale jeśli będziemy dążyli do wielkości, pozostaniemy mali. Taka jest droga świętych. To też droga od Szawła do Pawła. Przychodzi, kiedy najmniej się tego spodziewamy. To też moje doświadczenie” – wyznał aktor.
Czytaj także:
Zagrał w “Pasji” Jezusa, teraz zagra św. Pawła. Nowa rola Jima Caviezela
Jim Caviezel: Bóg wierzy w nas, nawet kiedy my już w siebie nie wierzymy
Caviezel opowiedział chrześcijańskim liderom podczas SLS18 o swoim powołaniu do aktorstwa. Poczuł je, kiedy miał 19 lat i siedział w kinie. Film się skończył, było ciemno. A on poczuł w sercu taką myśl: „Może powinienem zostać aktorem”. Zastanawiał się, czy to jest to, czego Bóg od niego oczekuje. Jego plan dla niego.
Wtedy nie miałem pojęcia o aktorstwie, nie znałem żadnych agentów, nie miałem kontaktów do managerów. Ale miałem przekonanie, że zostałem wezwany
– zapewnił.
W następnej części przemówienia Caviezel nawiązał do swojej roli w adaptacji powieści Aleksandra Dumasa „Hrabia Monte Christo” (2002). Aktor wcielił się tam w główną rolę Edmunda Dantesa. W pamięci szczególnie utkwił mu jeden z dialogów:
Nie wierzę w Boga.
To nieważne. On wierzy w ciebie.
To zdanie na długo utkwiło w głowie i sercu Caviezela. „Bóg kocha każdego z nas osobiście i jest z nami nawet w najciemniejszych momentach naszego życia” – powiedział aktor, podkreślając, że On wierzy w nas, nawet kiedy my sami przestajemy w siebie wierzyć.
Czytaj także:
Amerykański aktor, Jim Caviezel, odwiedził Sanktuarium w Łagiewnikach
Świat potrzebuje dumnych wojowników – jak św. Paweł
Wkrótce po roli w „Hrabi Monte Christo” Caviezel otrzymał propozycję od Mela Gibsona, która na zawsze odmieniła jego życie, nie tylko aktorskie. W przemówieniu podczas spotkania z liderami chrześcijańskimi nawiązał do przejmujących scen drogi krzyżowej i śmierci Chrystusa w „Pasji”.
Podkreślił, że każdy z nas jest powołany do niesienia swojego krzyża, a cierpienie jest czynnikiem, który w dużej mierze kształtuje nasze życie.
„Bóg potrzebuje Twojego świadectwa w tym świecie. Weź swój krzyż i idź. On potrzebuje dumnych wojowników. Takich, jak św. Paweł czy św. Łukasz, gotowych poświęcić swoje imię, reputację, by nieść wiarę i miłość Jezusa światu. Bóg wzywa każdego z nas do wielkich rzeczy każdego dnia. To czas, żeby odpowiedzieć na Jego wezwanie. Jak często je ignorujemy” – pytał łamiącym się głosem aktor.
Czytaj także:
Dlaczego emocjonujemy się, gdy słyszymy o sławnych katolikach?
Caviezel o św. Kolbe i wolności, za którą można umierać
Caviezel przypomniał też postać wielkiego polskiego świętego – Maksymiliana Kolbe – i jego opinię, że największym grzechem XX wieku jest obojętność. „To także największy grzech XXI wieku. Musimy przerwać tę obojętność, bo prowadzi ona do destrukcyjnej tolerancji zła” – apelował gorąco.
Aktor na koniec wystąpienia, odwołując się do innego świetnego filmu Gibsona, „Braveheart – Waleczne Serce” – powiedział o prawdziwej wolności, której nic nie jest w stanie człowiekowi odebrać.
Wolność od grzechów, wolność od słabości i wolność od bycia niewolnikiem. To wolność, jakiej wam życzę. To wolność, za którą można umierać. Każdy człowiek umrze. Ale czy każdy prawdziwie żyje? Wszyscy musimy walczyć o naszą autentyczną wolność
– niemal krzyczał Caviezel.
Na koniec pożegnał się z rozentuzjazmowanymi słuchaczami słowami, że chce się z nimi wszystkimi zobaczyć w niebie.
Jeśli nie widzisz wideo, kliknij TUTAJ.