Skorzystało z niego znacznie mniej osób, ale nie powinno to dziwić, skoro wsparcie otrzymywało się na… siódmego syna w rodzinie. 😉
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jeśli komuś z Was obecne sposoby na ożywienie wskaźników demograficznych czy szeroko rozumianej polityki prorodzinnej wydają się dyskusyjne, koniecznie musicie zagłębić się w realia międzywojennej Polski. Wówczas to w poprawę sytuacji materialnej przynajmniej części wielodzietnych rodzin zaangażował się osobiście Prezydent RP, Ignacy Mościcki.
Pomysł jego wydaje się jednakowoż dość osobliwy jak na dzisiejsze standardy. Oto bowiem świeżo upieczony prezydent Mościcki w 1926 r. zarządził dekretem, że każdy siódmy syn w rdzennie polskiej, niekaranej rodzinie zostanie… jego chrześniakiem. Przywilej ten nie sprowadzał się przy tym rzecz jasna jedynie do tytulatury…
Chrześniacy prezydenta zyskiwali bowiem prawo do bezpłatnej nauki w kraju i za granicą (także na studiach wyższych), stypendia, bezpłatne przejazdy komunikacją publiczną (ze zniżkami również dla rodzeństwa) oraz opiekę zdrowotną i książeczkę oszczędnościową PKO z wkładem w wysokości 50 zł (połowa ówczesnej pensji nauczycielskiej) na samodzielny start w życiu.
O ile jednak w dzisiejszych realiach małodzietnych rodzin oferta taka wydaje się być raczej symboliczną, to wówczas, w ciągu 13 lat obowiązywania dekretu, skorzystało z niego (zależnie od źródła) od 380 do nawet 500 chłopców. A, wedle szacunków międzywojennych władz, całkowita liczba obywateli uprawnionych do skorzystania z przywileju wynosić mogła ok. 800-900.
Z drugiej strony przyznać trzeba, że choć prezydencki dekret wiązał się z wymiernymi korzyściami materialnymi i znaczącą symboliczną nobilitacją chrześniaków, realizacja jego postanowień powodowała w życiu wyróżnionej rodziny również istotne komplikacje. A podstawowym problemem była oczywiście przewlekłość biurokratycznych postępowań, wskutek której niektóre chrzty odwlekane bywały nawet i o półtora roku (przy znacząco wyższej niż dziś śmiertelności niemowląt).
Główną przyczyną zwłoki była zaś konieczność upewnienia się co do nieskazitelności „nominowanej” rodziny do czwartego pokolenia wstecz, w czym to współpracować musieli lokalni przedstawiciele rządowej administracji, służb porządkowych oraz… proboszczowie. Zadanie to bywało niekiedy prawdziwym wyzwaniem, gdyż wiele wyprodukowanych przez zaborców i odradzające się polskie władze dokumentów stracono bezpowrotnie w pożodze I Wojny Światowej i wojny polsko-bolszewickiej.
Gdy jednak już rodzina kandydata na chrześniaka przeszła pozytywnie weryfikację, zdarzało się (poświadczonych jest kilkanaście przypadków), że głowa państwa pojawiała się na pierwszym z sakramentów osobiście. Jeśli nie – w jej imieniu chłopca do chrztu podawali lokalni wojewodowie bądź senatorowie. Przyjazd takiej persony bywał w małych miejscowościach (z których pochodziła większość dzieci) prawdziwym wydarzeniem, a niemal wszyscy chrześniacy dostawali, na cześć dobroczyńcy, jako pierwsze lub drugie imię Ignacy.
Czytaj także:
Babcia Aniela poprosiła o chustkę, naftę i drewno. A dostała… dom!
Kres niezwykłemu prorodzinnemu projektowi położył oczywiście wybuch II Wojny Światowej, a powojenny komunistyczny reżim nie miał zamiaru honorować zobowiązań, okrywanych czarną legendą, sanacyjnych władz. Żaden z niespełna tysiąca chrześniaków prezydenta Mościckiego nie skorzystał nigdy z przywileju darmowych zagranicznych studiów, nie mieli też oni możliwości podjęcia złożonych na indywidualnych książeczkach PKO pieniędzy.
Czytaj także:
9 na 10 najpopularniejszych imion żeńskich to imiona świętych
Jeśli zaś szukać w tej opowieści jakiegokolwiek pozytywu, wspomnieć warto, że pozostali przy życiu beneficjenci programu zawiązali po 1989 r. Krajowe Stowarzyszenie Chrześniaków Prezydenta II RP Ignacego Mościckiego, którego staraniami w 1993 r. udało się sprowadzić do Polski prochy przedwojennego Prezydenta i jego żony Marii. A nieliczni żyjący chrześniacy po dziś dzień spotykają się, kultywując pamięć o ostatnim Prezydencie II Rzeczpospolitej.
Na marginesie zaś całej historii wspomnieć można jeszcze o tym, że po wyborczej wygranej z 2015 r. prośby od obywateli o reaktywację niecodziennego przedsięwzięcia spływały do obecnego Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Czytaj także:
Gruziński patriarcha jest ojcem chrzestnym ponad 32 tysięcy dzieci