Stephen Hawking twierdzi, że nauka jest jedyną drogą dotarcia do prawdy i że nie ma w niej miejsca na Boga. John C. Lennox zaś stawia pytanie, czy nauka może mieć niekwestionowany autorytet także w sprawach wiary?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Stephen Hawking to bez wątpienia najsłynniejszy z żyjących dzisiaj naukowców. Przed swoim niedawnym przejściem na emeryturę piastował na Uniwersytecie Cambridge katedrę należącą niegdyś do Isaaca Newtona – The Lucasian Chair of Mathematics. Hawking pełnił swoje obowiązki szefa tej katedry godnie i z oddaniem. Królowa brytyjska Elżbieta II odznaczyła go Orderem Towarzyszów Honoru i w ciągu swej kariery akademickiej otrzymał wiele doktoratów honoris causa uczelni na całym świecie, będących dowodem uznania dla jego osiągnięć naukowych.
Stephen Hawking i Krótka historia czasu
Stephen Hawking jest także symbolem dzielności i hartu ducha, ponieważ od ponad czterdziestu lat cierpi z powodu wyniszczających jego organizm skutków stwardnienia zanikowego bocznego. Większą część swego życia spędził przykuty do wózka inwalidzkiego, a jedyną dostępną dla niego formą komunikacji ze światem pozostaje zaprojektowany i zbudowany specjalnie dla niego elektroniczny syntezator mowy. Natychmiast rozpoznawalny „głos” tego syntezatora znają ludzie na całym świecie.
Wraz z wieloma wybitnymi kolegami i studentami Hawking sięga rozumem ku granicom fizyki matematycznej i kojarzony jest, jak się wydaje, przede wszystkim z badaniem przeczących ludzkiej intuicji tajemnic czarnych dziur. Wyniki jego prac przewidują zjawisko zwane „promieniowaniem Hawkinga”; jeśli jego istnienie zostanie potwierdzone eksperymentalnie, będzie to z pewnością odkrycie zasługujące na nagrodę Nobla.
W swoim bestsellerze zatytułowanym Krótka historia czasu przedstawił językiem zrozumiałym dla zwykłego śmiertelnika zawiłości świata fizyki fundamentalnej (aczkolwiek wielu czytelników przyznawało, że książka była dla nich za trudna). Po tej publikacji było jeszcze kilka innych książek napisanych w podobny sposób, które okazały się dość udaną próbą zainteresowania szerszej publiczności tym, co dzieje się w świecie wielkiej nauki.
Czytaj także:
Tomasz Rożek: Nauka rządzi się zupełnie innymi prawami niż wiara [wywiad]
Kto stworzył Wszechświat, jeśli nie Bóg?
Ponieważ Hawking zajmuje się w swoich książkach początkiem wszechświata, siłą rzeczy musiał zająć się kwestią istnienia Boga Stwórcy. Co ciekawe, Krótka historia czasu pozostawiła tę kwestię kusząco otwartą, gdyż Hawking kończy ją cytowanym od tamtej pory często twierdzeniem, że gdyby fizykom udało się stworzyć „teorię wszystkiego” (a więc teorię unifikującą cztery podstawowe siły przyrody: oddziaływanie słabe, oddziaływanie silne, oddziaływanie grawitacyjne, oddziaływanie elektromagnetyczne), poznalibyśmy „myśli Boga”.
W swojej najnowszej książce Wielki projekt, napisanej wspólnie z Leonardem Mlodinowem, Hawking wyzbywa się poprzedniej powściągliwości i podważa wiarę w to, że świat został stworzony przez Boga. Jego zdaniem to nie wola Boga, lecz prawa fizyki dostarczają nam rzeczywistego wyjaśnienia tego, jak zaistniał wszechświat. Nieuchronną konsekwencją tych praw jest – jak twierdzi – Wielki Wybuch: „Ponieważ istnieje grawitacja, Wszechświat może i będzie stwarzał się z niczego”.
Tytuł książki, Wielki projekt, będzie sugerował wielu osobom myśl, że istnieje jakiś Wielki Projektant Wszechświata, tymczasem książka została pomyślana tak, by właśnie temu zaprzeczyć. Wielki i wspaniały wniosek Hawkinga brzmi: „Spontaniczna kreacja jest przyczyną, dla której istnieje raczej coś niż nic, dla której istnieje Wszechświat i dla której istniejemy my. Nie trzeba przywoływać Boga, by odpalił fajerwerk i stworzył Wszechświat”.
Czytaj także:
Albo wiara, albo nauka? To fałszywe założenie
Bóg jest niepotrzebny
W tej książce chcę się zająć przede wszystkim nie nauką, którą tworzy Hawking, lecz wnioskami, jakie z niej wyciąga na temat istnienia, a właściwie nieistnienia Boga. Chociaż wielu przyjmuje za przełomowe twierdzenie Hawkinga, iż nauka pokazuje nam, że Bóg jest niepotrzebny, twierdzenie to nie jest niczym nowym. Inni naukowcy od wielu lat głoszą podobne twierdzenia, utrzymując, iż zapierającą dech w piersiach, wyrafinowaną złożoność otaczającego nas świata da się zinterpretować, odwołując się jedynie do podstawowego tworzywa Wszechświata (masy/energii) lub do praw fizyki opisujących jego zachowanie, takich jak prawo grawitacji. Prawdę mówiąc, trudno na pierwszy rzut oka zrozumieć, w jaki sposób ostatnia książka Hawkinga miałaby wnosić coś nowego do tego, co pisał w Krótkiej historii czasu.
Książkę otwiera lista ważkich pytań stawianych przez ludzi od niepamiętnych czasów: „Czy możemy zrozumieć Wszechświat, w którym się znaleźliśmy? Jaki jest Wszechświat? Jaka jest natura rzeczywistości? Skąd się to wszystko wzięło? Czy Wszechświat wymaga stwórcy?”. Te pytania, przywoływane przez tak wybitną osobę, rozpalają wyobraźnię czytelnika oczekującego, że oto sławny na cały świat naukowiec przedstawi swoje poglądy dotyczące niektórych najgłębszych kwestii metafizycznych. Bo przecież trzeba przyznać, że czymś fascynującym jest wsłuchiwać się, jak jakiś wielki umysł poddaje pod rozwagę pytania filozoficzne, które zadaje sobie od czasu do czasu każdy i każda z nas.
Czytaj także:
Dlaczego otwierając dziś stronę Google’a zobaczysz… katolickiego księdza?
Niewłaściwe rozumienie filozofii
Jeśli się tego spodziewamy i tym razem czeka nas szok, gdyż już w następnym zdaniu Hawking machnięciem ręki zbywa filozofię i tak pisze o tych pytaniach: „Tradycyjnie rzecz ujmując, są to pytania z obszaru filozofii, ale dziś filozofia jest martwa, nie nadąża za rozwojem współczesnej nauki, zwłaszcza fizyki. To uczeni niosą obecnie znicz odkrycia w naszych poszukiwaniach wiedzy”.
Pomijając niczym nieuzasadnioną pychę takiego twierdzenia, której przejawem jest odprawienie z kwitkiem filozofii (dyscypliny szanowanej i dobrze reprezentowanej na jego własnym uniwersytecie w Cambridge), stanowi ono niepokojący dowód na to, że co najmniej jeden naukowiec – sam Hawking – do tego stopnia nie nadąża za filozofią, że nie jest świadom tego, iż na kartach swojej książki, od jej początku do końca, uprawia właśnie filozofię.
Pierwszym, co rzuca się w oczy u Hawkinga, jest to, że jego twierdzenie dotyczące filozofii jest niczym innym jak twierdzeniem filozoficznym. Nie jest to, rzecz jasna, twierdzenie naukowe; jest to twierdzenie metafizyczne na temat nauki. Tym samym jego twierdzenie, iż filozofia/jest martwa, jest sprzeczne samo w sobie. Jest to klasyczny przykład niespójności logicznej.
https://www.youtube.com/watch?v=J0UIbd0eLxw
Jeśli nie widzisz wideo kliknij TUTAJ
*Publikacja „Bóg i Stephen Hawking. Czyj to w końcu projekt?” jest dostępna w księgarni wdrodze.pl. Portal Aleteia objął publikację, jak również pozycję „Czy nauka pogrzebała Boga?”, patronatem medialnym.