Tak mieszkam, tak wychowuję dziecko, to czytam, tak szukam mojej relacji z Bogiem… Co o tym myślisz? Skomentuj. A ja Ci odpowiem. Może coś zmienię w swoim życiu, może wpłynę na Twoje. Poklikajmy, porozmawiajmy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dzwoni do mnie Justyna i już w pierwszym zdaniu obwieszcza, że ma do mnie żal. Tak dawno u niej nie byłam. Ale czy muszę, zastanawiam się na głos, skoro często rozmawiamy przez telefon i spotykamy się na mieście? Ona jednak nadal czuje się zaniedbana, a ja reaguję poczuciem winy, bo może rzeczywiście kiepska ze mnie przyjaciółka.
Ale po chwili już wiem, dlaczego nie chce mi się jechać do niej na drugi koniec miasta. Wszystko, czego mi trzeba po ciężkim dniu, to tych godzin, kiedy mogę po prostu pomieszkać. Moja potrzeba chodzenia w gości jest coraz częściej realizowania poprzez surfowanie po blogach o dekorowaniu wnętrz. Zawsze lubiłam przestawiać meble i podglądać, jak mieszkają inni. Teraz stało się to proste jak nigdy.
Czytaj także:
Pragniesz pięknych przyjaźni? Poznaj klucz do ich budowania
Kokoning. Życie w domowym kokonie, jak wszystko co domowe, lepiej smakuje
Niespieszne celebrowanie domowych przyjemności stało się modnym stylem życia o nazwie kokoning. Ile można buszować po miejskiej dżungli?
Domatorki mogą odetchnąć. Kiedyś były na siłę wypychane w świat. Nie siedź w kącie, bo wszystko cię ominie. A teraz kobiety siedzą w czterech kątach i nic ich nie omija. Za pomocą wirtualnej sieci łowią przyjaciół, namierzają osoby z podobną pasją czy problemem. Albo po prostu klikają bez ładu i składu, skaczą z jednej strony na drugą bez żadnego planu, dają się prowadzić wyszukiwarce. Ale czasami właśnie tego nam trzeba.
Nazywam to „internetowym iskaniem”, tu gdzieś zalajkujemy, tam coś skomentujemy i już jesteśmy na innej stronie i posyłamy komuś emotikon. Takie chwile ulotnej, lekkiej bliskości również są ważne, bo właśnie odprężają, pozwalają się psychicznie zresetować. Tu coś odkryjemy, tam mem rozśmieszy, tu coś zachwyci. I ta wolność, że w każdej chwili możesz wyjść. Bo dziecko woła, bo trzeba naładować pralkę, bo film się zaczął albo bo tak chcesz. Kokoning łączy dwie skrajne potrzeby: zaszycia się w domu i życia towarzyskiego.
Justyna kpiąco przyjmuje moje wyjaśnienia. Wyraźnie daje mi do zrozumienia, że życie sieciowe to życie śmieciowe. Powierzchowne kontakty, marnowanie czasu i wystawianie się na hejt. Moje poczucie winy wobec niej topnieje i budzi się chęć wejścia w otwarty spór. Nadal dbam o stare przyjaźnie, ale nikt mi nie powie, że znajomości wirtualne są gorsze.
Czytaj także:
Trudne wydarzenia sprzyjają chorobom. Sprawdź, czy jesteś bezpieczny
Życia nie dzielę na to realne i wirtualne
„Prawdziwe życie” może być pełne fikcyjnych przyjaciół, pustych doświadczeń i jałowych, nic nie wnoszących sytuacji. Rozmowy w realu często grzęzną w small toku albo daremnym czekaniu na odpowiedni moment, kiedy wreszcie można wejść ze swoim problemem.
W internecie po prostu wchodzimy na stronę, na której spotkamy ludzi, którzy nas zrozumieją, podzielą się informacjami, z którymi łączą nas trudne doświadczenia czy pasje.
Nieznajomi, których łączy jakaś trudna sytuacja, od razu się rozumieją. Autoprezentacja jest zbędna. Komunikacja bywa skrótowa, ale jest intensywna. Trafiająca w punkt.
Realna pomoc z wirtualnego świata
Żyjemy w takim zabieganiu, że czasami nie tyle brakuje nam przeżuwania problemów, ciągłego do nich wracania, ale tylko tego momentu, kiedy ktoś rzuci nam koło ratunkowe. Podzieli się informacją. Wrzuci adres sprawdzonego dermatologa. Przechowa psa. Odda wózek po dziecku. Zalinkuje adres pracodawcy.
Obserwuję, jak szybko wytwarza się bliskość. Uruchamiają się działania pomocowe. Szybko i bez oczekiwania na wzajemność. Najlepsze cookies to realne wsparcie, którego często nie możemy dostać w realu.
Anonimowość internetu rodzi bezkarność hejtu, zgoda, ale ta ochrona prywatności pozwala szybciej się otworzyć bez lęku i wstydu. Już samo podzielenie się swoją historią oczyszcza z nieprzyjemnych emocji. A moment jej zapisywania dyscyplinuje myśli. Zmusza do intelektualnego rygoru: decydujesz, które rzeczy pominiesz i bardziej koncentrujesz się na problemie. Takie porządkowanie doświadczenia można uznać za rodzaj terapeutycznego przepracowania problemu.
Komentarze internautów są oczywiście różnej jakości, ale to zawsze informacje zwrotne. Można z nich skorzystać. Spojrzeć na siebie z dystansu. Przekonać się, że nie tylko mnie to spotkało. Wymieniamy doświadczenia, poprosimy o pomoc albo same jej udzielamy. Rozśmieszamy się. Pocieszamy. Oburzamy i spieramy, ale też jesteśmy w stanie dopuścić myśl, że możemy się mylić. Poznajemy, jak inni sobie z tymi radzą. Korygujemy swoje zachowanie. Czy to wygląda na pozory życia towarzyskiego?
Wirtualna sieć pozwala wyłowić siostrzane dusze
Fora społecznościowe mają szczególne znaczenie dla kobiet, które mają utrudniony dostęp do kontaktów społecznych w realu. Myślę tu o kobietach chorych, niepełnosprawnych, gorzej radzących sobie z kontaktami społecznymi w realu, prowadzących gospodarstwo wiejskie czy wychowujące małe dzieci. Sieć pozwala się spotkać. Zaspokoić potrzebę przynależności do grupy. Uwierzyć, że nie jesteśmy zakładniczkami czterech ścian. Że nie musimy zostać same ze swoim problemem. I zazwyczaj nie jesteśmy.
Blog to własny pokój
Edward Hopper, malarz amerykański, dzielił pracownię z żoną malarką. Na podłodze namalowali białą linię, której druga osoba nie mogła przekraczać. Dzisiaj wirtualna przestrzeń może być symbolicznym własnym pokojem. Schronem, miejscem regeneracji, też spotkań z tymi, których w realnym życiu nie miałybyśmy szansy spotkać.
Blogowanie to jak powrót do dziewczęcego pokoju zdjęciami, plakatami, śladami spotkań i ulubionych miejsc.
Ale blogi to coś więcej niż współczesne pamiętniki. Tu nie ma szuflady, ani celebracji życia sekretnego. To bardziej akt zaproszenia innych do swojego świata. Tak mieszkam, tak wychowuję dziecko, to czytam, tak szukam mojej relacji z Bogiem, to mi się dziś nie udało, o to się staram. Co o tym myślisz? Skomentuj. A ja ci odpowiem. Może coś zmienię w swoim życiu, może wpłynę na twoje. Poklikajmy, porozmawiajmy.
Czytelnicy lajkują, świadkują naszemu życiu. Ktoś w pracy powiedział mi, że jestem do niczego, a po moje brzydkie holenderskie witrynki przerabiane na shabby ustawia się kolejka. A to pozwala się docenić, przerobić bolesne przeżycia, poczuć się ważną, potrzebną.
Czytaj także:
5 powodów, dla których nie publikuję zdjęć dzieci na Facebooku
Pisanie bloga jest dobrą techniką pracy nad sobą
Pisanie bloga jest dobrą techniką pracy nad sobą. Pod warunkiem, że nie będziemy przejmować się licznikiem odwiedzin. Łatwo wtedy wkręcić się w rywalizację i narazić się na frustrację i zazdrość. Przecież zawsze znajdzie się autorka bardziej od nas popularna czy ciekawiej komentowana.
Pisz dla siebie. Szczególnie wtedy, jeśli uważasz, że nie masz o czym pisać, nie umiesz interesująco opowiadać, czy masz obawy, że okażesz się nudziarą. Już sama świadomość, że coś chcesz zanotować narzuca szczególną uważność w przyglądaniu się codzienności. Rejestrujesz to, czego nie zauważałaś.
Czytaj także:
Codzienna dawka duchowej inspiracji na Instagramie. Polecamy!
Blogujesz i mówisz „Ja”
To bardzo ważne dla kobiet, które zakładają rodzinę i mówią już tylko „MY” . Nauka mówienia „JA” nie jest wymierzona w rodzinną wspólnotę. Silna żona i matka, buduje mądrzejsze relacje. Od „JA” zaczyna się budowanie wewnętrznej siły. Zdolności myślenia o sobie. Czytania w swoich indywidualnych pragnieniach i obawach. To również umiejętność odmawiania, nie wchodzenia w sytuacje, które nam nie służą.
Kiedy masz własne, nawet wirtualne terytorium, łatwiej odpowiedzieć sobie na pytanie kim jestem, a więc łatwiej Ci działać, oswajać trudne sytuacje, pokonywać kompleksy i ograniczenia.
Kokon to przecież początek życia motyla. Nie inaczej jest z wirtualnym kokonem. Niejedno życie miało w nim swój nowy, lepszy początek.
Czytaj także:
Gwiazdy potrafią zaskoczyć! Ciekawe profile na Instagramie