separateurCreated with Sketch.

Ogródek, który zwalczy smog. Co posadzić przed domem, by oddychało się nam lżej?

OGRÓDEK ANTYSMOGOWY

Łąka kwiatowa

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Wiosna już blisko, więc najwyższy czas zaplanować nasadzenia w ogródkach przydomowych na nowy sezon. Najlepiej zrobić to tak, by nie tylko zdobiły, ale też poprawiały jakość powietrza.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zieleń pokona smog

Naukowcy są zgodni – zieleń miejska to największy sprzymierzeniec w walce z zanieczyszczeniami. Zieleń parkowa o powierzchni jednego hektara potrafi zaabsorbować do 8 kg CO2 w ciągu godziny. Jedno drzewo (w zależności od gatunku) według różnych badań pochłania aż 4 kg zanieczyszczeń rocznie, w tym aż 1400 pyłów zawieszonych, które są jednym z głównych zanieczyszczeń powietrza w miastach!

Myli się jednak ten, kto sądzi, że żyjąc poza wielkimi aglomeracjami jest bezpieczny. Zimą to właśnie na wsiach i w małych miasteczkach powietrze bywa najbardziej toksyczne, ze względu na palenie w piecach i małą aktywność oczyszczającą roślin. Od czego więc zacząć i jak zwalczać smog przy pomocy własnego ogródka?

 

Niezastąpione drzewa

O tym, jak potrzebne są drzewa, słyszymy często. I faktycznie, roli drzew w oczyszczaniu powietrza nie można przecenić. Produkują tlen, pochłaniają pyły i kurz, wchłaniają zanieczyszczenia, utrzymują równowagę hydrologiczną.

Według badań Amerykanina doktora Davida J. Novaka, w samym Nowym Jorku zieleń miejska pochłonęła rocznie 1821 ton zanieczyszczeń (m.in. związków azotu i siarki) co przekłada się na milionowe oszczędności dla administracji państwowej (miliardowe w skali całego USA). Pierwiastki obecne w zanieczyszczonym powietrzu są absorbowane przez drzewa i magazynowane albo też pozostają w formie osadu na liściach i następnie trafiają wraz z deszczem do gleby, gdzie rośliny potrafią wykorzystać trujące dla człowieka substancje w procesach metabolicznych.



Czytaj także:
Kolory mogą poprawić nastrój. Wiesz, jaki jest najlepszy dla ciebie?

Według raportu z konferencji „Zieleń dla czystego powietrza” drzewa iglaste lepiej spełniają rolę sprzymierzeńca walki ze smogiem, ponieważ „wbudowują węgiel z pyłów zawieszonych w swoją powierzchnię” podczas gdy drzewa liściaste jedynie „przechowują go w zdrewniałych częściach”. Jednocześnie ze względu na dużą powierzchnię absorpcyjną liści gatunki liściaste lepiej pochłaniają dwutlenek węgla. Zatem, które drzewa najlepiej sadzić? Zdaniem prezesa Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego dr. hab. profesora Jacka Borowskiego należy dobierać rośliny do stanowiska, bo co nam z drzewa, które będzie rosło słabo, będzie chorowało i nie „dożyje” dorosłości?

Powstało wiele opracowań na temat rekomendowanej zieleni przyulicznej, z których jednoznacznie wynika, że iglaki choć lepsze w walce ze smogiem (okres aktywności ulistnienia trwa u nich cały rok), to gorzej reagują na bliskość źródeł zanieczyszczeń, zasolenie gleby i niedobór wody. Jeśli więc chcemy odgrodzić się roślinami od ulicy, najlepiej będzie posadzić odporne gatunki takie jak cisy (Taxus baccata), na przykład w formie żywopłotu. Iglaki te stosunkowo dobrze radzą sobie w miejskich warunkach.

Gatunki bardziej wrażliwe, takie jak jodły czy świerki, sadzimy w takiej odległości od ulic, by ograniczyć ich ekspozycję na sól drogową i spaliny. Tuje, choć popularne, słabo znoszą suszę, po kilku latach przestają zdobić i w ostatecznym rozrachunku wypadają dużo gorzej, jeśli chodzi o poziom tolerancji zanieczyszczeń miejskich. Do krzewów liściastych dobrze radzących sobie z zanieczyszczeniami Związek Szkółkarzy Polskich zalicza m.in. pięknie pachnący Lilak Meyera.

 

Pnącza, krzewy i kwietna łąka

Warunkiem udanej walki ze smogiem jest zachowanie w ogrodach i parkach miejskich bioróżnorodności. Każdy gatunek ma bowiem inne zdolności pochłaniania zanieczyszczeń. Same drzewa nie wystarczą, dlatego szukajmy innych sposobów na wyłapanie pyłów komunikacyjnych. Sadźmy zieleń piętrowo. Pnącza, szczególnie te o liściach błyszczących i pokrytych woskiem (jak np. bluszcz pospolity Hedera helix) to genialne rozwiązanie na małej przestrzeni.

Bluszcz pnący się po płotach i ścianach budynków nie zajmie wiele miejsca, a jego powierzchnia absorpcyjna jest ogromna. Dodatkowo do woskowanych liści świetnie przyczepiają się trujące pyły. Nie zapominajmy, że bluszcz znalazł się nawet na liście NASA „Clear Air Study” jako jedna z roślin najlepiej pochłaniających zanieczyszczenia powietrza. Właściciele trawników powinni pomyśleć o tzw. łące kwietnej. Kutnerowate (omszałe) liście niektórych łąkowych gatunków świetnie „wyłapują” toksyny. Ponadto łąkę inaczej niż trawnik, kosimy 2-3 razy do roku, zatem nie dochodzi do niepotrzebnego wzniecania kurzu przez kosiarki czy podkaszarki.

Mało kto wie, że maszyny spalinowe podczas koszenia potrafią znacznie podnieść poziom zanieczyszczenia powietrza, jeśli koszenie odbywa się na terenie pokrytym toksycznym komunikacyjnym osadem (np. na trawniku w pobliżu ulicy). Z tego względu warto unikać też dmuchaw spalinowych, i jesienią po prostu lepiej wygrabiać liście w tradycyjny sposób. Bardzo pomóc może natomiast częste mycie podjazdów i chodników. Czyszczenie ulic jest praktykowane regularnie przez służby miejskie w krajach skandynawskich, jako rutynowa walka z pyłami nisko zawieszonymi.


Młoda mama z małym dzieckiem
Czytaj także:
Perfekcyjna mama domu



Czytaj także:
Kościół, który “pożera” smog!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: