separateurCreated with Sketch.

Modlitwa za nieprzyjaciół. Dlaczego jest tak ważna i jak się do niej przygotować?

ZŁOŻONE RĘCE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Kolejnym etapem takiej modlitwy będzie przyprowadzenie pod krzyż Pana wszystkich tych, którzy nas zranili, skrzywdzili”.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Anna Gębalska-Berekets: Dlaczego modlitwa za naszych nieprzyjaciół jest tak ważna?

Ks. Rafał Burnicki*: O tym, że modlitwa jest tak ważna uczył sam Pan Jezus. Kiedy uczniowie prosili, aby nauczył ich modlić się, dał im prostą modlitwę „Ojcze nasz”. Jak się okazuje, ona nie jest taka prosta dla wielu ludzi, jakby mogło się wydawać. I to w niej odmawiamy słowa: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Nieprzyjaciel to ktoś, kto nas w jakiś sposób krzywdzi, wobec którego określenie „przyjaciel” najbardziej nie pasuje. Skoro Jezus uczy, abyśmy prosili Ojca o odpuszczenie nam naszych win, tak jak my odpuszczamy naszym nieprzyjaciołom, winowajcom. To musi wierzącego człowieka zastanawiać i pobudzać do głębokiej refleksji, bo to jest arcyważna sprawa.

Jak przemóc w sobie pamięć o wyrządzonej krzywdzie?

Poczucie krzywdy jest trucizną, która niszczy nas. Niszczy naszego ducha, życie modlitwą, relacje z innymi ludźmi, zamyka na nowych ludzi z obawy przed kolejnymi krzywdami, zranieniami. Chyba nie ma innej rady, jak tylko przebaczenie. Tylko ono ma moc uzdrowienia nie tylko rany w sercu, ale też rany w naszej pamięci. Nie chodzi więc o to, by zapomnieć, ale patrzeć na te wydarzenia nowymi oczami.

Jezus zachęcał do doskonałości, wspomina o miłowaniu nieprzyjaciół. Jak zacząć zmianę nastawienia? Co by ksiądz poradził w tej sytuacji?

Samo określenie „zmiana nastawienia” może wskazywać na „nawrócenie”, które przecież polega na zmianie myślenia, spojrzenia na daną rzeczywistość, życie itd. W trudnych sytuacjach zranień, które powstają w wyniku wyrządzonych krzywd zazwyczaj proponuję właśnie modlitwę o przebaczenie.

Jak się modlić za naszych nieprzyjaciół? Jak się przygotować do takiej modlitwy?

Osobiście posługuję wraz z grupą diakonii modlitwy wstawienniczej w przypadku takich modlitw. W takich sytuacjach zazwyczaj zależy nam na doprowadzeniu człowieka do spotkania z Miłosiernym Bogiem.

Bardzo mi odpowiada i często mi towarzyszy taka modlitwa, która polega na wprowadzeniu człowieka przed Jezusa na Kalwarii, gdzie oddaje życie za każdego z nas. Jego spojrzenie z Krzyża to spojrzenie pełne miłości miłosiernej – On nie sądzi, nie karci, nie wypomina grzechów i błędów, ale spojrzeniem swoim przenika nasze serca i chce wglądać w głębię naszych serc, we wszystkie te miejsca, gdzie ukryte są najbardziej bolące rany.

Kiedy człowiek w swojej wolności zaprosi Jezusa z takim spojrzeniem na siebie, swoją historię, może doświadczyć ogromnej miłości Boga, który nie potrafi inaczej patrzeć, jak właśnie z miłością.

Kolejnym etapem takiej modlitwy będzie przyprowadzenie pod ten krzyż Pana wszystkich tych, którzy nas zranili, skrzywdzili. I tam pod krzyżem proszę Pana, aby na nich wszystkich spojrzał tym samym spojrzeniem, pełnym miłości miłosiernej. Bo oni też tego potrzebują. O tym informuje mnie, wprost krzyczy do mnie, ta moja rana, w której te osoby mają swój udział.

Modląc się za nieprzyjaciół, patrzę na drugiego człowieka inaczej, modlę się o jego nawrócenie. Jakie owoce daje taka modlitwa?

Przede wszystkim daje pokój. Przebaczenie rodzi pokój w sercu. W jednym momencie człowiek jest w stanie, dzięki łasce Bożej, pozbyć się wszelkiego lęku, żalu, gniewu. Jego serce jest w stanie powrócić na powrót to pełnego życia.

Czy to droga do doskonałości także dla wybaczającego?

Oczywiście, bo to jest uczynek miłosierdzia względem bliźniego. Pamiętamy z katechizmu: urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych.

Modlitwa za nieprzyjaciół to pierwszy warunek wolności serca, ma działanie oczyszczające.

Pamiętam jak dziś sytuację, która miała miejsce w nowicjacie, gdy przygotowywałem się do złożenia pierwszych ślubów zakonnych. Wtedy przeżywałem trudny okres w swoim życiu. Blisko miesiąc chodziłem z przekonaniem, że gdy się położę wieczorem spać, to rano nie wstanę. Szukałem pomocy u spowiednika i mistrza nowicjatu, bo każdy dzień kończyłem pojednaniem się z braćmi z obawy przed tym, co się wydarzy w nocy. Miałem wrażenie, że ciemność nocy to przestrzeń, w której „coś”, „ktoś” czyha na mnie.

Wówczas Pan przybył z poznaniem, że potrzebuję pomyśleć, a w konsekwencji przebaczyć pewne sprawy, zranienia swojemu tacie, a co za tym idzie także sobie samemu. Nie wiedziałem, o co chodzi. Nie był on dla mnie nigdy nieprzyjacielem, ale Pan ujawnił przede mną pewne sytuacje wymagające przebaczenia. Wiedziałem tylko, że od momentu śmierci taty bałem się ciemności i strychu w moim rodzinnym domu.

Dopiero kilka lat później w modlitwie wstawienniczej przebaczyłem tacie jego niezrozumiałe dla mnie poczucie humoru, a sobie, że chorobę taty, śmiertelną chorobę, traktowałem jako kolejny z jego strony żart, dowcip. To przebaczenie miało dla mnie ogromne znaczenie, uzdrawiające moją relację do taty, ale też doprowadziło do sytuacji skonfrontowania się jako dorosłego mężczyzny z tym chłopcem, który życie i chorobę taty odbierał na swój sposób.

* Ks. Rafał Burnicki – salezjanin, duszpasterz akademicki UKSW.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!