separateurCreated with Sketch.

Dlaczego Facebook nas nie nasyci?

ZDJĘCIE JEDZENIA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Księga twarzy”. Twarzy przyjaciół, ma się rozumieć. Gdy kilkanaście lat temu po raz pierwszy usłyszałam nazwę Facebook, tak mi się skojarzyła. Dziś automatycznie myślimy: social media. Wirtualne podwórko. A jednak nieustanny rozkwit Facebooka, portalu, który spienięża zbieranie naszych danych dla zysków z reklamy, możliwy jest dzięki temu ciepłemu skojarzeniu. Miejsce naszego odsłaniania twarzy, znajdowania przyjaźni. Dlatego tak łatwo uzależnia.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Nałóg czy zły nawyk zasadza się zawsze na próbie poradzenia sobie z jakąś ważną emocjonalną potrzebą. Nie uświadamiamy sobie tego najczęściej, sięgając po chipsy, by zajeść stres, po grę komputerową, by przeżyć przygodę lub zaglądając do Facebooka, by być w kontakcie. Jest jednak kilka potrzeb, których Facebook na pewno nie zaspokoi.

 

Potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem

Godziny szczytowej aktywności na portalu to wieczór. Im jest on późniejszy, tym wzrasta w człowieku otwartość i gotowość do dzielenia się sobą. Wzrasta też głód obecności drugiego. Można powiedzieć, że scrollowanie wtedy Facebooka to czas bezpowrotnie stracony. Taka intymność, jakiej się spodziewamy, może wydarzyć się tylko w bezpośrednim spotkaniu, jak wieczór przegadany z przyjacielem lub przyjaciółką, spędzony na randce albo rozmowie z mężem czy żoną.

Ta potrzeba otwarcia to też normalnie miejsce na spotkanie z Bogiem w modlitwie, któremu pokażemy swoje serce. Ciężary całego dnia, lęki o przyszłość. To, co nas uwiera nawet w samej relacji z Nim – jak poczucie, że jest daleki czy nieobecny.

Facebook wetknięty w potrzebę relacji z sobą samym, drugim człowiekiem i Bogiem nie tylko nas z nich okrada, ale daje w zamian erzac, ubogi zastępnik, który pozornie syci. Tak naprawdę jednak im bardziej się nim karmimy, tym bardziej jesteśmy głodni i wycieńczeni.


APOSTOŁOWIE, FACEBOOK
Czytaj także:
Prof. Monika Przybysz: Apostołowie na pewno mieliby konto na Facebooku!

 

Potrzeba sensu i bycia zauważonym

To wszystkie zdjęcia osiągnięć, trofeów i momentów, gdy mamy świetne ciuchy i piękny makijaż. Facebook spływa splendorem zagranicznych wojaży i ekskluzywnych wieczorów. Lajki wychodzą naprzeciw potrzebie dowartościowania i uznania. A przecież jesteśmy tylko punkcikiem na czyjejś tablicy newsów.

 

Potrzeba informacji

Facebook podaje jej mnóstwo i na wszelkie tematy, więc służy edukacji. Niestety, aż do przejedzenia. Bo czy naprawdę wszystko to musimy wiedzieć, przy okazji marnując czas na oglądanie live’a z czyjegoś picia kawy albo spaceru po parku?

 

Potrzeba wymiany poglądów

To ciągnące się kilometrami komentarze. O ile na żywo wymiana poglądów jest rozmową, Facebook stwarza tak naprawdę przestrzeń do prezentowania monologów, gdzie mało mnie obchodzi, co myślą inni. Gdy dodać do tego powszechny styl złośliwości i bezlitosnych uwag ad personam, nic w internecie nie będzie przypominało klasycznego areopagu. Nie chodzi bowiem o wymianę, gdzie coś wyrażam i przyjmuję punkt widzenia drugiego, ale o wylanie własnego słowotoku, pokazanie swojej racji.

 

Potrzeba wrażeń

Z Facebookiem nigdy się nie nudzisz. Nie zdążysz nieraz zescrollować jednego ekranu, gdy już w powiadomieniach pojawi się mnóstwo newsów. Są zdjęcia dalekich miejsc, egzotycznych zwierząt, najnowszych wynalazków i sportowych przygód. Wszystko świetnie, tylko może uciekać fakt, że to na niby. Zwiedzamy, oglądamy i przeżywamy przygodę na niby. Czas spędzony na byciu widzem moglibyśmy spieniężyć i zaoszczędzić na niejedną podróż i zwiedzanie w realu.

Sztab ludzi pracuje na to, by Facebook był nieodłącznym towarzyszem naszego stania w korku czy kolejce, zasypiania i wstawania rano. A jednak gdy zaczyna wypełniać tak wiele chwil, że nie umiem już być sam ze sobą – trzeba zdecydowanie go odłączyć.

Pewnie, że będzie bolało. Ten ból – to właśnie szansa. W bólu odkrywam mój głód i to, czego potrzebuję naprawdę. Może głębokich więzi. Może przejścia drogi mojego uzdrowienia, bym umiał je budować naprawdę? Może zamiast pokazywania światu swojej twarzy w słonecznym selfie – potrzebuję podzielić się z konkretnym człowiekiem moimi łzami z dna serca i dramatem mojej samotności?

Warto odstawiać Facebooka i przechodzić offline – by codzienność nabierała smaku pokarmu więzi i przeżyć, które nasycą naprawdę.


DZIEŃ OFFLINE
Czytaj także:
Dzień offline – dlaczego warto wprowadzić go do kalendarza?


CZŁOWIEK BEZ FACEBOOKA
Czytaj także:
Zaufasz komuś, kto nie ma Facebooka? Poważnie się zastanów…


FACEBOOK DLA DZIECKA
Czytaj także:
Kiedy założyć dziecku konto na Facebooku?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!