separateurCreated with Sketch.

Jej maraton trwał 13 godzin. I choć dobiegła ostatnia, wygrała

MARY SHERTENLIEB AND HUSBAND
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 24.04.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Mary Shertenlieb trzy razy pokonała raka. A potem – po raz kolejny – pokazała, jak wielką siłę ma w sobie. I jak ważne jest to, że ma przy sobie człowieka, który ją wspiera.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

24 kilometr. Mary Shertenlieb coraz mocniej szczęka zębami. Jej usta robią się fioletowe, a z adidasów wylewa się deszcz. Ma objawy hipotermii. Pamiętając o przestrogach lekarzy, czuje, że powinna się zatrzymać. Ale wie też, że jej ciało może wytrzymać wiele – ma za sobą chemioterapie, przeszczep szpiku kostnego i dwa porody. Trzykrotnie wygrało z rakiem. Nie jest jednak niezniszczalne.

Tak długo marzyła przecież o tym dniu – że dokładnie 5 lat po tym, gdy zdiagnozowano u niej białaczkę, przebiegnie bostoński maraton, dając innym chorym nadzieję i zbierając pieniądze na Dana Faber Cancer Institute, któremu – jak mówi – zawdzięcza życie.

Nie chciała wcale wygrać, ale dobiec do linii mety. I choć przygotowywała się miesiącami, nie mogła przewidzieć, że czeka ją bieg w deszczu, wietrze i chłodzie przenikającym do szpiku kości. Dosłownie. Jej ciało mimowolnie zaczęło się trząść. Po raz pierwszy w namiocie medycznym zatrzymała się na 21 kilometrze. Spotkała pielęgniarkę, która towarzyszyła jej podczas leczenia onkologicznego w 2013 roku. „«Mary – powiedziała do mnie – dlaczego nie usiądziesz na chwilę, nie ogrzejesz się? Potem możesz biec dalej». Ale w tamtej chwili po prostu musiałam biec. I biegłam, mimo że moja klatka piersiowa była całkiem mokra” – wspomina.


Jeff Bauman
Czytaj także:
Życie to maraton. Niezwykła historia Jeffa Baumana

 

Mary Shertenlieb, ukończysz ten maraton!

„Psychicznie byłam przygotowana, żeby ukończyć bieg. Ale moje zziębnięte ciało zaczęło się poddawać. Na 24 kilometrze weszłam do kolejnego medycznego namiotu. Powiedzieli, że nie wyglądam zbyt dobrze i że powinnam wrócić autobusem do Bostonu”.

Mary zdała sobie sprawę, że biegnie już od pięciu godzin, a wciąż wiele kilometrów przed nią. Zadzwoniła do męża, Richa. Powiedziała, że się poddaje.

Ale on nie poklepał jej ze zrozumieniem po plecach, tylko… zmotywował do dalszej walki! „Może pójdziesz do domu, weźmiesz prysznic, założysz ciepłe ubrania, zjesz kolację? A potem wrócimy i skończymy ten bieg razem” – stwierdził.

O 20.30 stanęli z powrotem w miejscu, w którym Mary przerwała bieg. Opublikowali zdjęcie w mediach społecznościowych i ruszyli, postanawiając, że resztę drogi pokonają razem. Nieważne, czy idąc, czy biegnąc, czy tylko powłócząc nogami.

 

Mary była tak wyczerpana, że ostatnie 3 kilometry po prostu szła. „Ale powiedziałam sobie: nieważne co – pobiegnę ulicą Boylston [ostatni odcinek maratonu – red.]. Nie obchodzi mnie, jak zmęczona się czuję. Wejdę w ten zakręt i pobiegnę. Zaczęliśmy biec. Kiedy się zbliżaliśmy, słyszałam krzyczących ludzi. Widziałam ludzi, którzy wciąż tam byli”.

Mary Shertenlieb ukończyła swój maraton po północy. „Czy naprawdę jestem ostatnia?” – zapytała. „Tak, jesteś” – usłyszała. A to oznaczało, że wszyscy, którzy tam stali, czekali tylko na nią.

 

Teraz śmieje się: „Gdyby ktoś powiedział mi, że ukończę maraton jako ostatnia i będę z tego powodu szczęśliwa, nie uwierzyłabym”.

Zobaczcie, jak Mary i Rich pokonują ostatnie metry biegu, trzymając się za ręce. „Zakochaliśmy się w sobie w liceum. Przeszliśmy razem wiele, łącznie z rakiem, a on wciąż, każdego dnia mnie zadziwia tym, jaki jest wspierający” – wyznaje Mary.

„Była niesamowita. Każdego dnia jestem nią zainspirowany” – dodaje Rich.

Źródło: boston.com, CNN, CBS News


Rick Hoyt razem ze swoim ojcem
Czytaj także:
Najtwardszy ojciec świata. Przebiegł 72 maratony z niepełnosprawnym synem


MAŁŻEŃSTWO TO NIE SPRINT
Czytaj także:
Małżeństwo to maraton, nie sprint!


POPARZONA TURIA Z DZIECKIEM
Czytaj także:
Mąż widzi we mnie piękną dziewczynę, a ja się z nim zgadzam

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!