separateurCreated with Sketch.

Tata “Lolka” – czego uczy nas Karol Wojtyła senior?

KAROL WOJTYŁA SENIOR

Karol Wojtyła z żoną Emilią i pierworodnym synem Edmundem (starszym bratem papieża Jana Pawła II).

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Historii opisujących dzieciństwo przyszłego papieża Jana Pawła II czytaliśmy na pewno wiele. Także historie domu rodzinnego. Wspomnienia rodziców. Dziś o pewnej być może mało znanej historii, która wydarzyła się między ojcem a synem. Między Karolem seniorem, a Karolem juniorem, zwanym potocznie „Lolkiem”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Karol Wojtyła senior – niezwykły ojciec

O samych rodzicach pewnie już czytaliśmy nie raz. O problemach, przed jakimi stawał dom Wojtyłów. O historii ich poznania. O roli, jaką odgrywała dla przyszłego papieża jego matka oraz jego ojciec.

Dziś o tym drugim. A właściwie o jednej scenie. Po narodzinach drugiego syna stan zdrowotny Emilii stopniowo ulegał pogorszeniu. Do tego stopnia, że przyszedł wreszcie czas, kiedy to ojciec musiał przejąć obowiązki domowe. Był przy tym niezwykle oddany: tak żonie, jak i dzieciom. Karol senior nie prowadził praktycznie żadnego życia towarzyskiego. Każdą wolną chwilę spędzał w domu.

Karol senior zaopatrywał dom w zakupy. Z racji postępującej choroby ukochanej żony to jemu przypadło w udziale przygotowywanie posiłków, zmywanie naczyń, sprzątanie mieszkania, robienie prania. Z czasem przypomniał sobie również o kolejnym rzemiośle, którego nauczył się w domu rodzinnym: krawiectwie. Zaraził tym młodszego z synów.

Ponoć odwiedzający Lolka koledzy często widywali jego ojca przy takich czynnościach jak szycie, przerabianie starych ubrań, cerowanie skarpetek. Karol senior znajdował też czas, żeby syna i jego kolegów wprowadzać w dzieje ojczyste, opowiadał im różne zdarzenia z historii Polski, uczył języka niemieckiego, który świetnie znał. I pływania – bo przecież kochał sport. Niekiedy wędrował z Lolkiem i jego kolegami po górach. Można więc rzec, że oddał się wychowaniu w całości. A nawet więcej.



Czytaj także:
Rodzice Lolka – najlepsi, jakich można mieć

 

Zbyt trudno

Wtedy nadchodzi chwila próby. Być może ostatniej w jego życiu. W sobotę 13 kwietnia 1929 roku odchodzi z tego świata Emilia Wojtyła. Śmierć żony, do której prawdopodobnie Karol senior próbował się przygotować, jest ciosem, pod którym pada.

Cios jest tak bolesny, że ojciec nie jest w stanie przekazać tej tragicznej wiadomości młodszemu z synów, Lolkowi. Z zawodu wojskowy. Twardy i silny mężczyzna, który wiele w życiu widział. Poinformowanie 9-letniego synka o odejściu jego mamy okazuje się jednak już ponad jego siły. Prosił więc jego nauczycielkę, aby to ta – w możliwie delikatny, kobiecy sposób – przekazała synowi tę tragiczną wieść. Uznaje, że tak będzie po prostu lepiej.

Przywołuję dziś tę scenę, aby także i nasze męskie serca wzięły coś dla siebie z tej trudnej historii. Ojciec przyszłego świętego, człowiek, który oddał mu praktycznie cały swój czas – wysiłek, pracę, wreszcie miłość – on także nie był herosem. On także był człowiekiem. Tylko człowiekiem. Pomimo zewnętrznej maski twardego wojskowego, facetem o wrażliwym sercu. Nie, nie będę tu wchodził w polemikę z biografami ojca Lolka – czy fakt, że nie był w stanie poinformować osobiście o śmierci mamy swego syna był jego porażką czy dojrzałą decyzją. Nie moja rola. Zresztą i tak nie chciałbym tego robić.

 

Wierność. Do końca

Wolę zamiast tego przywołać na koniec scenę opisaną przez Jana Kusia, młodszego kolegę Lolka. Z czasów tuż po odejściu mamy. To było przed lekcjami. Jan Kuś wstąpił na chwilę do kościoła. “Zobaczyłem wtedy starszego pana, nieco pochylonego, z siwą jak gołąbek brodą, prowadzącego za rękę mojego kolegę Lolka”.

Karol Wojtyła senior. Z błędami czy bez błędów. Na pewno do końca na posterunku. Do końca z synem. Wzór.



Czytaj także:
Należałem do katolickiej mafii. I jestem z tego dumny


Opiekun trzyma chorą osobę za rękę
Czytaj także:
Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: