Aleteia logoAleteia logoAleteia
sobota 27/04/2024 |
Św. Zyty
Aleteia logo
Pod lupą
separateurCreated with Sketch.

Czy na Zachodzie odbiera się dzieci Polakom?

ODBIERANIE DZIECI NA ZACHODZIE

EAST NEWS

Łukasz Kobeszko - 17.06.18

Ingerencje służb socjalnych państw Europy Zachodniej w życie polskich lub mieszanych rodzin zamieszkujących poza granicami kraju budzą olbrzymie kontrowersje. Czy rzeczywiście ma miejsce usankcjonowany prawnie proceder obierania polskich dzieci rodzicom? Jak reaguje na to MSZ?

„Jugendamt ciągle odbiera Polakom dzieci”, „Polskie rodziny tracą dzieci”, „Polskie dzieci germanizowane” – to tylko kilka pierwszych wyników w wyszukiwarkach internetowych po wpisaniu hasła „odbieranie polskich dzieci za granicą”.

Dramatyczne nagłówki, okraszone wykrzyknikami, od lat regularnie pojawiają się w mediach. Czy jesteśmy w stanie w miarę obiektywnie i bez trudnych do uniknięcia emocji ocenić charakter tego zjawiska?

Kiedy instytucje pomocy społecznej ingerują?

Nie będzie to zadaniem łatwym. Na ten temat powstały już nie tylko dziesiątki programów telewizyjnych, interwencyjnych artykułów, ale także reportaże, pretendujące do całościowej oceny relacji pomiędzy instytucjami socjalnymi a rodzicami i opiekunami dzieci. Przykładem może być książka Macieja Czarneckiego „Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym” (wydawnictwo Czarne, 2016). Działają również organizacje pozarządowe zajmujące się problem, jak Polskie Stowarzyszenie Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech.

Konflikty, które pojawiają się pomiędzy polskimi (lub mieszanymi etnicznie) rodzicami/opiekunami dziecka a zachodnimi instytucjami pomocy społecznej dotyczą najczęściej tych samych problemów, z którymi mamy do czynienia w pracy ośrodków pomocy społecznej na całym świecie.

Niemiecki Jugendamt, brytyjski Social Service oraz norweski Barnevernet – by ograniczyć się tylko do trzech krajów o dużej liczbie polskich imigrantów – powołane zostały w celu świadczenia pomocy społecznej, wspierania rodzin i opiekunów w realizacji zadań opiekuńczych i wychowawczych. Wśród Polaków jednak cieszą się często czarną legendą.

W wypowiedzi dla portalu londynek.net Anna Jańczuk z Centrum Pomocy Rodzinie Familia zwróciła uwagę, że podstawowym powodem ingerencji brytyjskich służb socjalnych w życie rodzin, w których wychowują się polskie dzieci, są uniwersalne patologie w rodzaju długotrwałej przemocy domowej, alkoholizmu, narkomanii i wiążących się z nimi problemami psychicznymi rodziców lub opiekunów, zagrażających egzystencji dzieci.

Jugendamt, Social Service, Barnevernet

Jugendamt (Urząd ds. Młodzieży) został powołany jeszcze w 1922 roku w Republice Weimarskiej (a nie, jak się powszechnie w Polsce uważa, za czasów hitlerowskich, choć później, tak jak inne instytucje, został on wprzęgnięty do służby systemowi nazistowskiemu). Obecnie działa w ramach federalnego ustroju Niemiec. Nie posiada centralnej struktury, tylko niezależne placówki w każdym kraju związkowym.

Według danych Federalnego Biura Statystycznego (niem. Statistisches Bundesamt), w RFN w ciągu ostatnich 20 lat niemal dwukrotnie wzrosła liczba dzieci, którym udzielono różnego rodzaju pomocy opiekuńczej – od standardowego skierowania na zajęcia terapeutyczne aż po umieszczenie w placówce wychowawczej lub rodzinie zastępczej. W 2015 roku Jugendamty udzieliły różnorakiej pomocy blisko 48 tys. nieletnich.

W Wielkiej Brytanii służby socjalne zajmujące się rodzinami i problemami wychowania dzieci stanowią część systemu publicznej służby zdrowia (National Health Service). Według różnych danych, co roku interweniują one w blisko 70 tysiącach przypadków łamania praw dzieci i przemocy w rodzinie.

Norweski Barnevernet (Urząd ds. Ochrony Dzieci) podlega z kolei krajowemu ministerstwu ds. dzieci i równości. W ostatnich latach jego urzędnicy musieli interweniować w około 38 tys. przypadków przemocy domowej oraz zaniedbań ze strony rodziców i opiekunów w procesie wychowania.

Interwencje pracowników zagranicznych służb socjalnych, jak wskazują ich wewnętrzne statystyki, mają najczęściej miejsce w przypadkach zgłoszeń ze strony policji (blisko 30 proc. wszystkich spraw). Te najczęściej powtarzające się to uporczywe awantury w domach. Kolejne mają miejsce po zgłoszeniach od nauczycieli i opiekunów przedszkolnych, lekarzy i pracowników ośrodków zdrowia.

Rzadko kiedy, poza sytuacjami bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia dziecka, dochodzi za pierwszym razem do jego odebrania rodzicom lub opiekunom. Na pierwszym etapie postępowania służby socjalne zapraszają na rozmowy, proponują mediację, pomoc psychologiczną lub medyczną.

Uprawnienia służb socjalnych

Specjaliści apelują, aby współpracować ze służbami socjalnymi w krajach czasowego lub stałego przebywania. Zatrudniają one wykwalifikowanych pracowników, którzy mają obowiązek stałego informowania rodziców lub opiekunów o sytuacji i proponowania konstruktywnych rozwiązań. Są po to, by pomóc, a nie zaszkodzić. Od ich decyzji przysługuje zawsze prawo odwołania.

Podkreślają również, aby bezkrytycznie nie wierzyć we wszystko, co przeczytamy w internecie. W rozwiązaniu problemów, które najczęściej mają charakter bardzo indywidualny, nie pomogą więc sensacyjne teksty o „spisku przeciwko polskim dzieciom”, szerzenie plotek, że na Zachodzie można odebrać dziecko za odmowę kupienia zabawki, w końcu – zrozumiałe z emocjonalnego punktu widzenia, ale nierzadko mało obiektywne – relacje rodziców czujących się pokrzywdzonymi przez pracowników socjalnych.

Sama zresztą postawa rodziców wobec lokalnych służb socjalnych ma ogromny wpływ w przypadku problemów. Jeżeli jest ona agresywna, wulgarna lub z góry odrzuca wszelkie formy współpracy, powinna liczyć się z konsekwencjami.

Dyskusje o uprawnieniach służb socjalnych toczą się od lat. Jedni uważają, że są one zbyt duże i realizują założenia ideologii przeciwnych tradycyjnej rodzinie. Powołują się przy tym na kontrowersyjne decyzje urzędników, którzy decydują się czasami na odebranie dzieci rodzicom i umieszczenie ich w rodzinach zastępczych bądź ośrodkach socjoterapeutycznych.

Drudzy wskazują na konieczność aktywnych działań instytucji publicznych w obliczu potwierdzanego przez większość statystyk wzrostu przemocy w rodzinach i rosnącej niewydolności wychowawczej rodziców lub opiekunów. W Niemczech w 2015 roku policja federalna odnotowała blisko 130 zgonów dzieci i nastolatków, będących skutkami przemocy w rodzinie lub niewłaściwego sprawowania opieki nad nieletnimi przez rodziców lub opiekunów prawnych!

Służby socjalne znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Gdy dochodzi do bulwersujących przykładów przemocy domowej, jak zabójstwa 4-letniego Polaka – Daniela, którego w 2012 roku w Coventry zakatowali matka z ojczymem, opinia publiczna słusznie pyta, dlaczego odpowiedzialne instytucje w porę nie dostrzegły tragedii.

Gdy innym razem pracownicy socjalni popełnią błąd nieadekwatnych, restrykcyjnych działań (co niewątpliwie może zdarzyć się w każdej instytucji kierowanej przez człowieka), ponownie znajdą się pod mocnym obstrzałem mediów i opinii publicznej.

Odbieranie polskich dzieci – dane

Placówki dyplomatyczne nie dysponują pełnymi danymi dotyczącymi liczby polskich dzieci, które mogą być na Zachodzie odbierane rodzinom lub opiekunom prawnym, umieszczane w rodzinach zastępczych bądź ośrodkach socjoterapeutycznych. Dyplomaci wiedzą zazwyczaj tylko o tych przypadkach, które zgłoszą im sami zainteresowani.

Brytyjskie, niemieckie lub norweskie służby socjalne nie prowadzą z kolei oficjalnych statystyk dotyczących pochodzenia etnicznego dzieci i rodzin, którymi się opiekują. Dyplomaci w Wlk. Brytanii podają liczbę około 100 znanych im przypadków odebrania polskich dzieci rocznie, mających miejsce w rodzinach lub związkach nieformalnych, gdzie przynajmniej jeden rodzic jest Polakiem. Zaznaczają przy tym, że sam termin „odebranie dziecka” bywa nieprecyzyjny, bo nie zawsze oznacza trwałe umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej lub adopcyjnej.

Polacy mieszkający za granicą objęci opieką lokalnych służb socjalnych mogą zgłaszać się do naszych placówek z prośbą o pomoc prawną i logistyczną, np. o zapewnienie tłumacza. Dyplomaci mogą też przeprowadzić postępowanie sprawdzające, ale – w dotychczasowej praktyce i w zdecydowanej większości przypadków – stwierdzały one, że reakcje służb były uzasadnione i wynikały z realnych problemów.

W przypadkach utrzymujących się wątpliwości ambasada może podjąć się mediacji lub poprosić o pomoc Departament Współpracy Międzynarodowej i Praw Człowieka Ministerstwa Sprawiedliwości. Najlepiej jest, gdy tak jak w Londynie, polonijne organizacje pomocy rodzinie blisko współpracują z ambasadą i mogą liczyć na jej wsparcie.

Polskie relacje z Jugendamtami

Obszarem szczególnie newralgicznym są polskie relacje z Jugendamtami. Dotyczą one w większości problemów rodzin mieszanych. Zarzuca się, że w przypadku wystąpienia w nich trudności wychowawczych i patologii, jak również w ramach niemieckiego orzecznictwa rozwodowego, Niemcy faworyzują rodzica lub opiekuna niemieckojęzycznego, dyskryminując stronę polską, zwłaszcza jeżeli nie włada językiem niemieckim.

Sądy w RFN, wsparte opiniami Jugendamtów, rzadko godzą się na przekazanie dziecka dziadkom mieszkającym w Polsce, postrzegając ich jako mniej wydolnych wychowawczo od rodziców. Polacy skarżą się również, że po orzeczonym rozwodzie rodzic, któremu odebrano prawa rodzicielskie, ma utrudnioną możliwość używania języka ojczystego podczas nadzorowanych spotkań z dzieckiem.

Strona niemiecka argumentuje, że postępowanie Urzędów ds. Młodzieży nie wynika z odgórnie przyjętych założeń, a działające w środowisku lokalnym Jugendamty w swoich decyzjach biorą pod uwagę przede wszystkim praktyczne dobro dziecka. Jeżeli chodzi ono do niemieckiej szkoły i zamierza mieszkać za Odrą na stałe, powinno pozostawać albo przy rodzicu niemieckojęzycznym, albo w niemieckojęzycznej rodzinie zastępczej, co ułatwi mu integrację, edukację i znalezienie pracy w miejscowym środowisku.

Ingerencje pracowników socjalnych w życie rodzin prawie nigdy nie są czarno-białe. Wymagają subtelnego, rozważnego i odpowiedzialnego podejścia, także ze strony opisujących je mediów. Do poprawienia sytuacji polskich dzieci za granicą przyczyniają się również profesjonalne działania dyplomatyczne. Niemniej jednak, nic nie zastąpi mozolnej pracy z samymi rodzinami, której celem będzie wyeliminowanie patologicznych zjawisk w rodzinach i zwykłego braku wzajemnej miłości, stanowiącego korzeń większości problemów międzyludzkich.

Źródła: londynek.net, destatis.de, polizei.de, ms.gov.pl, londyn.msz.gov.pl, pinuk.online




Czytaj także:
Polska – miejsce (nie) tak przyjazne dzieciom! Alarmujący raport Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę




Czytaj także:
Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Czego najmłodsi nie mówią rodzicom?

Tags:
dziecimigranciprzemocwychowanie
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail