separateurCreated with Sketch.

Kiedy złość krzywdzi dzieci

RODZIC KRZYCZY NA DZIECKO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Dziecko, którego rodzic jest na niego ciągle zły, zapamiętuje, że samo jest złe. Uczy się albo chodzić na palcach, by nie wzbudzić gniewu, albo dorównuje swoim zachowaniem do etykiety „złego dziecka”. Niepohamowana złość rodzica może je złamać albo pozbawić empatii czy przemienić w wiecznego buntownika. Dlaczego rodzice złoszczą się na dzieci?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dzieci nie są złośliwe

Często przypisują im złe intencje, posądzając je o działanie złośliwe i podjęte z premedytacją. Zapominają, że dzieci są tylko dziećmi i nie mają ani wyobraźni, ani doświadczenia osób dorosłych. Dlatego piłka może trafić w okno, szklanka spada na podłogę, a wieczór – gdy ogłaszamy, że czas spać – okazuje się najlepszym czasem na wygłupy. Dziecko nie planuje uprzykrzania rodzicom życia, kłopotów i strat.

Zdarza się też, że trudne zachowanie dzieci jest efektem braku wysiłku rodzica tam, gdzie powinien był zaistnieć: przy ustalaniu jasnych zasad, tłumaczeniu, co wolno, a czego nie i dlaczego tak się dzieje. Wczoraj i przedwczoraj dziecko mogło drzeć swoje książeczki na kawałki, bo nie mieliśmy siły interweniować, dziś – wybuchamy, bo maluch podarł nasze ulubione czasopismo i czara się przelała. Dziś syn może grać na komputerze do oporu, ale trzy lata będziemy oczekiwali, że sam posprząta swój pokój, pozmywa albo wyniesie śmieci, bo już jest taki duży.


KOBIETA NA JESIENNEJ ŁĄCE
Czytaj także:
Trudne dzieciństwo może być źródłem siły. Jak zmienić swoje myślenie o traumie?

 

Własne frustracje

Pobłażanie daje chwilowy „święty spokój” obu stronom. Gorzej, gdy potem obarczamy dziecko winą za to, że mu ustępowaliśmy. „Ja dla ciebie zrobiłem wszystko, a ty tak mi odpłacasz!”. Wychowanie to jednak nie handel. Składa się z budowania więzi (dzięki akceptacji, czułości, byciu razem), a jednocześnie z towarzyszenia w rozwoju, do którego potrzebne są zasady i granice. Pomiędzy wychowaniem autorytarnym, opartym na karaniu i krzyku, a brakiem wychowania w ogóle (czyli pobłażliwością), znajduje się wychowanie oparte na szacunku i odpowiedzialności.

Złość na dzieci bywa jednak też nierozpakowanym pakunkiem własnych frustracji i przykrych przeżyć. Na zasadzie „podaj dalej” dorosły może odreagowywać na dzieciach upokorzenia doznane w relacjach z innymi dorosłymi osobami. To domino ma wiele odsłon. Szef upomina publicznie pracownika, a ten po powrocie do domu krzyczy na dziecko o tzw. byle co. Mąż robi przykrą uwagę żonie, a żona wścieka się na dzieci. One zresztą również gdzieś próbują odreagować przykrości – starszy brat bije młodszego albo rozdaje kuksańce dzieciom w przedszkolu czy szarpie za ogon psa.



Czytaj także:
Czy DDA mogą mieć normalne życie?

 

Weź odpowiedzialność za swoją złość

Często złość dorosłego sięga czasów, gdy sam był dzieckiem i doświadczał krzywdy czy wychowania przemocowego. Jako rodzic powiela te sytuacje, zamieniając się z dziećmi rolami: teraz to one zobaczą, jak to jest być poniżanym, szarpanym, obrzucanym wyzwiskami czy bitym. I tak w ramach przedziwnej dramy z udziałem żywych ludzi uobecniają się nieprzepracowane traumy i upokorzenia. Nawet słowa i gesty są te same, co kilka dekad wcześniej.

Przed podawaniem złości dalej naszym najbliższym chroni nas dotarcie do jej źródeł. Dlaczego aż tak się gniewam? Odtwarzam jakiś dawny dramat czy za mało śpię albo nie dbam o siebie kompletnie? Chroni nas także stawianie granic tam, gdzie powinny być postawione: szefowi, koleżance z pracy czy nawet mężowi lub żonie, by złości i wstydu z powodu własnych upokorzeń nie wyładowywać na najmłodszych. Jeśli ktoś narusza nasze granice czy zachowuje się w sposób niewłaściwy, to tam właśnie powinniśmy skierować energię złości – by rozwiązać problem. Dzięki niej możemy odezwać się lub zachować asertywnie.

W serialu Patrick Melrose, recenzowanym ostatnio na Aletei, ojciec głównego bohatera mówi o nim, że to „nieznośny chłopiec”. Widz jednak zdaje sobie sprawę, że z dzieckiem jest wszystko w porządku, a to w ojcu wydarza się jakiś nieznośny świat agresji i odwetu.

By być dobrym rodzicem, trzeba wziąć odpowiedzialność za swoją złość. Umieć powiedzieć „jestem na ciebie zły” zamiast „ty jesteś zły”. Wiedzieć jednak także, kiedy nasze emocje są tylko echem innych, niezwiązanych z naszymi dziećmi wydarzeń, a my sami chcemy dokonać jakiejś emocjonalnej zemsty, za które to one zapłacą cenę upokorzenia i bólu.


PATRICK MELROSE
Czytaj także:
„Patrick Melrose”. Serial o rozpieszczonym bogaczu, ćpunie i alkoholiku? Niezupełnie…