Pamiętacie Arka – małego bohatera, który zimą wjechał na wózku nad Morskie Oko? Chłopczyk nie przestaje zaskakiwać. W ten weekend razem z mamą i wolontariuszami posprzątał szlak.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
“Decydując się na udział w tej akcji, wiedziałam, jaki szlak będziemy sprzątać. Od niego wszystko się zaczęło i zasługuje na to, aby poświęcić mu swój czas i zadbać o to, co mamy najcenniejsze i najpiękniejsze. Wybraliśmy trasę nad Morskie Oko, nie mogło być inaczej – na blogu nakolkach.com pisze mama chłopca, Marzena Sadłoń.
Sobota należała do niej. “Jestem bardzo szczęśliwa, że udało nam się tam dotrzeć po raz kolejny. I tak Arek znów, tylko teraz w 95% dotarł tam z naszą pomocą. Podkreślam, gdyby ktoś znów twierdził, że dotarł tam sam. Ale jestem z niego bardzo dumna, bo gdzie tylko mógł łapał za koła i gnał do przodu”.
Czyste Tatry to ogólnopolski projekt zorganizowany już po raz siódmy przez Stowarzyszenie Czysta Polska. W jego ramach wolontariusze ruszają na tatrzańskie szlaki, żeby oczyszczać je ze śmieci i jednocześnie zachęcać turystów do dbania o środowisko. W tym roku w akcję zaangażowało się 7180 osób, zbierając łącznie 420 kg śmieci na 275 kilometrach.
Czytaj także:
Zdobywa górskie szczyty na… wózku inwalidzkim!
Śmiecenie w Tatrach to obciach!
“Chcemy, aby wszystko dotarło do takiego momentu, że wychodząc na szlak nie spotkamy po drodze ani jednego papierka. Czyste Tatry to nie tylko sprzątanie terenów gór, ale też edukacja! Śmiecenie to obciach! Zapamiętajcie. Ogromny obciach!” – podkreśla M. Sadłoń.
Niestety, choć akcja powinna wzbudzić wyrzuty sumienia u wielu turystów, Arek boleśnie przekonał się, że nie wszystkim zależy na czystych szlakach. “Niektóre osoby przechodzące obok nas chciały, abyśmy zabrali ich śmieci, bo skończyli np. jeść czy pić i czemu on ma to znosić w swoim plecaku jak może nam dać. Przecież ma pani worek, może to pani zabrać. A gdybym go nie miała, to co by się z tymi śmieciami stało?” – zastanawia się na blogu pani Marzena.
Jeżeli jesteś w stanie nieść plecak z jedzeniem to dlaczego nie jesteś w stanie znieść opakowań po nim do kosza, samochodu, zabrać ze sobą? To przecież już mniej waży i po zjedzeniu mamy więcej energii. Kompletnie tego nie rozumiem, czym wadzi pusty woreczek po kanapce czy butelka po wodzie? Nie rozumiem, dlaczego puszka po piwie jest taka bleee, kiedy w niej już go nie ma i ląduje w pobliskich zaroślach. Nie rozumiem, jak można świadomie wyrzucać papierek po czekoladzie, lodach, batonie itp. i jeszcze usprawiedliwiać się: „ooo wypadło, a tam nie chce mi się wracać”. Niestety taka sytuacja zdarzyła się na naszych oczach. Pani po zwróceniu uwagi wróciła się po papierek, ale bardzo była z tego powodu niezadowolona i nie jestem pewna, czy kiedy zniknęliśmy jej z pola widzenia nie pozbyła się go, już bez usprawiedliwiania.
Było nas wielu i każdy wracał z tej trasy z pełnym workiem. Najgorsze jest to, że wychodząc sprzątaliśmy obie strony drogi i wracając tą samą trasą praca nadal była.
“Do tej pory mam w głowie pytanie Arka: Mamo, dlaczego oni wyrzucają tu te śmieci? – wspomina pani Marzena. No właśnie: dlaczego?
Czytaj także:
Baby w górach, czyli o ratowniczkach TOPR
Czytaj także:
Są wsie, w których mieszka jedna osoba. Poznajcie ludzi, którzy nie zapomnieli o starszych