“Foobs” to gra terenowa, polegająca na wykonywaniu bardzo nietypowych wyzwań, które transmitowane są w internecie na żywo. Właśnie trafiła do Polski, a premierową relację ze zmagań uczestników można zobaczyć w sobotę 25 sierpnia o godzinie 17.00.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jak przekonuje Foobs Poland, „pomysł opiera się na sprawdzonym i licencjonowanym modelu”. Pierwsza edycja gry odbyła się w Wielkiej Brytanii. Niewiele na jej temat można przeczytać w sieci. W Polsce rusza oficjalnie w sobotę 25 sierpnia o godzinie 17.00 pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie.
Foobs Poland na swoim kanale na YouTube przedstawia uczestników, którzy zgłosili się do wykonania zadań w najbliższą sobotę. Dodają, że chęć realizacji wyzwania wyraziło 11 osób, jednak tylko 5 przetrwało eliminacje, które polegały na… rozbiciu sobie jajka na głowie.
https://www.youtube.com/watch?v=9LHRePtcmTA
Czytaj także:
Dlaczego pracownicy Watykanu skaczą z samolotu dla Światowych Dni Młodzieży?
Czytaj także:
Gra Fortnite: nie daj złapać w pułapkę siebie i swojego dziecka
Zabawa i pieniądze?
Twórcy gry reklamują tę nietypową rozrywkę, obiecując świetną zabawę oraz pieniądze:
Chcesz zarobić i przy tym dobrze się bawić? A może chcesz tylko popatrzeć jak inni zmagają się z tym, co im zlecisz. Nic prostszego. Wystarczy przyłączyć się do społeczności Foobs.
Wyjaśniają także, że gra pozwala wcielić się w dwie role: tzw. „Foobsa”, czyli osoby wykonującej zadania, bądź też obserwatora, zatem kogoś, kto wymyśla i zleca zadania – może za to otrzymać wynagrodzenie. Możliwe jest także zupełnie bierne przypatrywanie się Foobsom podczas ich zmagań.
Kontrowersje wokół gry
Inspiracją do stworzenia gry terenowej “Foobs” były dwa filmy – „Nerve” oraz „Cheap Thrills”. Bohaterowie tych dwóch produkcji zaangażowani są w grę w stylu „prawda i wyzwanie”. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku wymyka się to nieco spod kontroli.
Zanim gra dotarła do Polski i zadomowiła się tu na dobre, zdążyła wzbudzić sporo wątpliwości. Głównie dlatego, że wyzwania, jakie mogą otrzymać uczestnicy bywają nieobliczalne, gorszące, a nawet niebezpieczne.
Wymyślają je obserwatorzy, którzy otrzymują za to pieniądze. Wśród najbardziej nieoczekiwanych zadań znalazło się m.in. paradowanie nago w warszawskich Łazienkach. Ci, którzy przyjęli wyzwanie, otrzymali za to 1000 złotych.
Zdaniem psychologa Piotra Goca, Foobs jest kolejnym ciekawym obszarem do obserwacji, a powstanie takiej platformy wcale go nie dziwi. Zauważa, że łączy dla jednych potrzebę zaistnienia, dla innych obserwacji, a jeszcze innych chęć dominacji, absolutnie nie dziwi.
Psycholog w rozmowie z Aleteia.pl, przyjrzał się trzem typom użytkowników, którzy mogą ulec Foobsowi:
Dla kogoś kto codziennie odwiedza FB, by zobaczyć co nowego dzieje się u znajomych i jest na portalu wyłącznie po to, by obserwować losy innych, nowa gra może być kolejnym miejscem do tego, by czerpać przyjemność z „podglądania” innych w akcji.
Druga grupa to osoby, które w grze zlecają wymyślone przez siebie zadania innym. Mogą w ten sposób spełnić swoje fantazje o dominacji i przywództwa. Taka forma spełniania własnych „zachcianek” może być szczególnie kusząca dla tych, którzy na co dzień, w realnym życiu, mają problem z wywieraniem wpływu na innych. Gra – w świecie wirtualnym – daje im taką możliwość.
I wreszcie ostatnia grupa to uczestnicy biorący udział w zadaniach. Nazwijmy ich „bohaterami”. Bo to oni są na pierwszym planie, na kilka minut stając się celebrytami podziwianymi przez setki lub tysiące widzów. To co dodatkowo może zachęcać do udziału to fakt robienia rzeczy niedozwolonych i towarzysząca temu ekscytacja, a także chęć udowodnienia sobie i innym własnej siły, odwagi i pomysłowości. Jeśli dodamy do tego aspekt finansowy, czyli możliwość całkiem niezłego zarobku, oraz to, że cała konwencja opiera się na łamaniu zakazów i budowaniu własnego „ja” w sieci, program może kusić, zwłaszcza młodych.
Żadna z tych ról nie jest nowością. Każda osoba ma potrzebę ich realizowania w różnych aspektach życia i w różnym stopniu. To co jednak może i powinno wzbudzać czujność to potencjalne sytuacje zagrażające, wynikające z udziału w tego typu aktywnościach. Podam tylko dwa przykłady z wielu, które przychodzą do głowy. Trzeba liczyć się z tym że sieć nie zapomina, a więc stając się bohaterem filmiku mogą pojawiać się komentarze pozytywne, ale też negatywne, w tym wyśmiewanie, szykanowanie etc. Ponadto warto mieć na uwadze, że nie każde ze zleconych zadań jest równie bezpieczne, a będąc pod presją grupy łatwiej jest zdecydować się na coś, na co nie odważylibyśmy się samemu.
Czytaj także:
Aplikacja do „transmitowania życia” może być niebezpieczna dla Twojego dziecka