Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ponad 70 wolnych dni w szkołach, 54 dni urlopu rodziców. Zorganizowanie wakacji dzieciom w wieku szkolnym to dla rodziców wyższa matematyka.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Agnieszka już wczesną wiosną dostaje bólu głowy na myśl o wakacjach. Ma trzech synów w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, więc zaplanowanie opieki nad nimi w lecie to doprawdy wyższa matematyka.
Agnieszka i jej mąż biorą na zmianę trochę wolnego, wyjeżdżają razem na dwa tygodnie, a przez resztę czasu kombinują. Szukają sensownych i bezpiecznych półkolonii, które ich nie zrujnują, wysyłają najstarszego syna na obóz harcerski, wynajmują opiekunkę i oczywiście proszą o pomoc dziadków. Tylko że ci ostatni, wykończeni zajmowaniem się wnukami przez cały rok szkolny, umiarkowanie mają ochotę i siły opiekować się nimi jeszcze w wakacje (lekcje starszych chłopców w szkole trwają do godziny 13, a rodzice wracają z pracy najwcześniej o 17, więc dziadkowie bardzo dużo im pomagają).
Dziura w kalendarzu
W takiej samej sytuacji jak Agnieszka i jej mąż jest większość pracujących rodziców. Tylko że nie wszyscy mają rodziców na emeryturze, którzy mogą się zająć ich dziećmi. Przykładowo, w roku szkolnym 2018/2019 uczniowie mieli poza weekendami w sumie 71 dni wolnego (oprócz 10-tygodniowych wakacji i dwutygodniowych ferii nie poszli do szkoły jeszcze przez 11 dni, np. 2 maja, w piątek po Bożym Ciele). A zsumowane urlopy rodziców to 52 dni plus dwa dni opieki nad dziećmi. Nawet gdyby nigdy nie brali urlopu w te same dni, zostaje im prawie 20-dniowa dziura.
Co wie nauczyciel
Znany bloger Zuch, czyli Maciej Mazurek, zamieścił na blogu wpis swojej żony Karoliny na temat wakacji. Pani Zuchowa uważa, że szkolne wakacje są za długie. To tym ciekawsze, że sama jest nauczycielką.
Oprócz problemów, które doskonale znają rodzice – jak np. rozziew między długością szkolnych wakacji a długością urlopów rodziców, marna oferta zajęć wakacyjnych organizowanych przez samorządy i kosztowna, a często równie mizerna oferta prywatnych firm – Karolina Mazurek wypunktowała problemy, o których wie mało kto poza nauczycielami.
Letnia amnezja
Dzieci, które przez dwa miesiące nie chodzą do szkoły, zdążą przez ten czas zaskakująco dużo zapomnieć. Pierwsze dni, a czasem nawet tygodnie każdego roku szkolnego są przeznaczone na przypomnienie tego, co uleciało dzieciakom z głów podczas wakacji. Z amerykańskich badań wynika, że letnia amnezja najbardziej dotyka dzieci z najuboższych rodzin. Zamożniejsze dzieciaki wyjeżdżają latem na obozy językowe, zwiedzają muzea, odwiedzają inne kraje; biedniejsze spędzają wakacje na podwórku albo przed komputerem.
Angielska gazeta „The Economist” zwraca uwagę również na to, że długie wakacje mocniej uderzają po kieszeniach uboższe rodziny. Te, które w roku szkolnym dostają pomoc socjalną, np. dofinansowanie do posiłków dla dzieci albo do zajęć pozalekcyjnych, latem nie mają tego wsparcia. Zapewnienie opieki dzieciom przez długie wakacje to też dla nich znacznie większy wysiłek finansowy.
Czytaj także:
Jakie wakacje są inwestycją w lepszą przyszłość?
Pracowita jesień
Nauczycielka zauważyła też, że dzieciaki po rozpoczęciu roku mają najbliższe wolne dopiero pod koniec grudnia. Poziom skupienia pod koniec tego czteromiesięcznego okresu jest bardzo niski. Równie kiepsko jest w czerwcu.
Karolina Mazurek zaproponowała rozwiązanie, które od lat stosowane jest np. w Niemczech i Wielkiej Brytanii, czyli krótsze wakacje i kilka jedno-, dwutygodniowych przerw w ciągu roku. Jej zdaniem szkoły powinny też organizować więcej zajęć „nieławkowych”, takich jak wycieczki, projekty i zajęcia na świeżym powietrzu.
Bunt rodziców
Sama mam troje dzieci. Na szczęście mogę pracować w domu, ale szczerze się dziwię, że sprawa długich wakacji dla dzieci i krótkich urlopów rodziców nie wywołała do tej pory masowych protestów. Wielki problem to też sposób wykorzystania czasu w szkole. Pod koniec każdego semestru, kiedy oceny są już wystawione, kończy się też nauka. Tylko że oceny są wystawiane trzy tygodnie (!) przed końcem semestru. Czy naprawdę oceny potrzebują aż tyle czasu, żeby – cytując klasyka – „jak figa się ucukrować, jak tytuń uleżeć”? Pół biedy, jeśli dzieci sprzątają wtedy szkołę albo bawią się na dworze. Niestety, często kończy się na oglądaniu filmów.
Natomiast jeśli chodzi o skrócenie wakacji, warto by pomyśleć również o ich przesunięciu. W naszym klimacie czerwiec to już zwykle środek lata, natomiast od połowy sierpnia robi się chłodniej, a dni są wyraźnie krótsze. Wakacje mogłyby się zatem zaczynać w czerwcu, a kończyć się w połowie sierpnia. Tak jak to było na początku lat 70.
Jedno jest pewne. Karolina Mazurek miała rację, pisząc, że wszyscy narzekają na wakacje, ale nikt nic z tym nie robi. I że najwyższa pora, żeby to zmienić.
Czytaj także:
Czy wasze dzieci też bardzo urosły w wakacje? Naukowcy wyjaśniają, dlaczego!