Czasem kiedy jestem zmęczona moimi codziennymi obowiązkami, próbuję nadać im taki właśnie wymiar – niecodzienny, przemijający i wyjątkowy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy zachodzisz w ciążę, myślisz sobie – jak jeszcze daleko do porodu? Kiedy rodzi się wyczekane maleństwo i planujesz zostać z nim przez pierwszy rok w domu, myślisz sobie, że jeszcze tyle czasu macie dla siebie, ale to niestety bardzo szybko mija. Zanim się obejrzysz, już będziecie świętować pierwsze urodziny.
Dlatego Droga Mamo, ciesz się każdą chwilą ze swoim dzieckiem w domu i nie żałuj ani jednej sekundy, nawet tej, kiedy choćby na moment miałaś ochotę wyrwać się do Rossmana czy Biedronki, żeby pobyć „sama”.
Niecodzienna codzienność
Ja miałam okazję być na dwóch urlopach macierzyńskich po kolei, bez konieczności powrotu do pracy pomiędzy dwójką moich dzieci. Zawsze powtarzam, że moja starsza córeczka to szczęściara – mogła mieć mamę o rok dłużej w domu. Kilka dni temu świętowaliśmy pierwsze urodziny jej braciszka i doprawdy nie wiem, kiedy zleciał ten czas. Na pewno bardzo szybko. Już mi przykro, że niedługo będę musiała zostawić mój mały team i wrócić do pracy. Z jednej strony chcę pracować zawodowo, ale z drugiej już na samą myśl tęsknię za tą codziennością, która (jeszcze) jest teraz. To naprawdę wyjątkowy czas.
Często myślałam w takich kategoriach, że to już się nigdy nie powtórzy – taka okazja, żeby spędzać aż tyle czasu z moimi dziećmi. Być z nimi całymi dniami (o nocach też warto wspomnieć), towarzyszyć w poznawaniu świata w zasadzie na każdym kroku, móc odkrywać ich potrzeby, osobowości, zachowania w bardzo prozaicznych i codziennych sytuacjach. To jest nasz czas – wyjątkowy i niepowtarzalny – dosłownie – już się nie wróci i nie powtórzy w tym „składzie”. Czasem kiedy jestem zmęczona moimi codziennymi obowiązkami, próbuję nadać im taki właśnie wymiar – niecodzienny, przemijający i wyjątkowy.
Czytaj także:
Urlop macierzyński, czyli jak nie wziąć urlopu od siebie i życia
Więź na całe życie
Pewnie, że później też będziemy się poznawać, spędzać razem czas i kochać tak samo, a może nawet bardziej niż do tej pory! Aczkolwiek urlop macierzyński – ten, który jest dedykowany tobie i twojemu dziecku to czas, kiedy już w tych pierwszych miesiącach kształtuje się więź na całe życie. Pomijając karmienie piersią, które jest wyjątkową formą bliskości, istnieje wiele innych możliwości budowania więzi z dzieckiem.
Są takie momenty, w których ten mały człowieczek będzie cię bardzo potrzebował. Pierwszy rok życia to najbardziej dynamiczny okres w rozwoju człowieka. A skoro zachodzi w nim najwięcej zmian, to maluszek czasem może być nimi naprawdę zmęczony, choć na pewno są też dla niego fascynujące. Musisz przygotować się na to, że płaczem będzie wyrażał wtedy potrzebę bliskości. Nie daj sobie wmówić, że próbuje wymusić, sprawdzić na ile może sobie pozwolić. Tutaj zgadzam się w 100 procentach z naukowcami, którzy odkryli, że kilkumiesięczne (a nawet dwuletni „buntownik!) dziecko nie manipuluje intencjonalnie. Nie ma takiej możliwości.
Zatem co chce wyrazić swoim „marudzeniem” i płaczem? Że odczuwa dyskomfort, że jego mózg pracuje na takich obrotach, że dziecko często samo nie wie, co się z nim dzieje. Daj mu wtedy siebie, zostaw pranie, sprzątanie… a nawet jak raz odpuścisz gotowanie, nic się nie wydarzy. Ale w życiu twojego dziecka wydarzy się wtedy bardzo dużo. Ono zobaczy, że jest dla ciebie ważne, że jego potrzeby są dla ciebie priorytetem, że reagujesz na jego cierpienie, że może na ciebie liczyć… Poczuje się bezpiecznie, będzie ci ufało…
Czytaj także:
5 rad dla mam wracających do pracy po urlopie macierzyńskim
Jeśli z nim jesteś, to bądź na 100 procent!
Wiadomo, że oprócz opieki nad dzieckiem masz jeszcze mnóstwo obowiązków w domu. To wszystko jest ważne, ale twój urlop macierzyński z każdym dniem zbliża się ku końcowi i warto wyrobić sobie dobre nawyki podczas spędzania czasu ze swoim dzieckiem. Jeśli idziecie się bawić, bądź dla niego na sto procent!
Ile razy żałowałam przerywanych zabaw, by zerknąć na telefon, by odpisać na maila, by cyknąć fotę by sprawdzić co na fejsie… STOP! Aż w końcu powiedziałam stop. Zdarzają mi się wtopy – jasne – ale jaką widzę różnicę w zachowaniu mojego dziecka, kiedy bawię się z nim bez przeszkadzajek! Ogromna radość i to spojrzenie pełne wdzięczności… Tego nie da się opisać, pewnie sama doświadczysz, jakie to wyjątkowe i piękne. W drugą stronę zaś odczułam też poirytowanie, rozdrażnienie, szybkie znudzenie zabawą, potrzebę smoka, kiedy nie byłam zaangażowana w stu procentach w czas dla nas. Właśnie „czas dla nas” – jest bardzo potrzebny, zbliża, buduje poczucie wartości dziecka już od najmłodszych miesięcy i z definicji zakłada, że jest to czas bez przeszkadzajek.
Mogłabym napisać o wiele więcej o tym pięknym okresie. O tym, czego żałuję, a z czego jestem dumna. Nie chcę jednak być taką „mamą dobra rada”. Sama odkryjesz wiele i mam nadzieję, że wyciśniesz jak cytrynę czas, który będzie wam dany. Jednak u progu powrotu do pracy i zakończenia moich urlopów macierzyńskich chciałam przekazać ci, że pomimo zmęczenia, niedospanych nocy, monotonnych czynności, ząbkowych historii i wielu innych ten czas uważam za wyjątkowy i błogosławiony. I choć nie raz chciałam wiać jak najdalej, żeby zaznać odrobinę spokoju, to chciałabym, żeby ten urlop potrwał jeszcze kolejny rok!
Czytaj także:
Dlaczego rozważam urlop wychowawczy i wielbię każdą matkę świata?