separateurCreated with Sketch.

Święcenia kapłańskie przyjął w więzieniu. W tym samym, w którym siedział

KSIĄDZ PRZYJĄŁ ŚWIĘCENIA W WIĘZIENIU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Lata, które miały być stracone, okazały się najbardziej owocne w moim życiu. To właśnie w więziennej celi po raz pierwszy w życiu poczułem się wolnym człowiekiem” – opowiada kapłan.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W celi po raz pierwszy poczułem się wolnym człowiekiem. Tam spotkałem Chrystusa” – wyznaje Gabriel Everardo Zul Mejía – wcześniej przestępca, a dziś kapłan zaangażowany w pracę z więźniami.

Święcenia w więziennej kaplicy

„Dla mnie więzienna kaplica była najbardziej naturalnym miejscem, w którym mogłem przyjąć święcenia. Chciałem, by na uroczystości byli ludzie, którzy za kratkami okazali mi wielką pomoc. Gdy patrzę na to z perspektywy otrzymanego od przestępców wsparcia, widzę dzieła miłosierdzia” – mówi meksykański ksiądz, który chyba jako pierwszy na świecie przyjął święcenia w więzieniu.

Zakład karny Apodaca znajduje się w Monterrey i cieszy się złą sławą. Panują w nim urągające ludzkiej godności warunki życia. Kilka lat temu w czasie buntu zginęło tam prawie 40 osadzonych walczących o lepsze warunki w celach.

Właśnie do tego zakładu karnego trafił Gabriel. Na swym sumieniu miał przestępstwa popełniane w młodzieżowym gangu. Należał do niego prawie od dziecka, kiedy to postanowił wyrwać się spod opiekuńczych ramion rodziny.

Zobaczcie zdjęcia ze święceń w więzieniu:

Boga odnalazłem dzięki współwięźniom

„Moja mama cały czas modliła się o to, bym wrócił do domu i spotkał Boga. Jej wieloletnia modlitwa została wysłuchana, gdy trafiłem do więzienia” – wyznaje.

O swej kryminalnej przeszłości mówi niewiele. Wspomina jedynie, że przykład brał ze starszych kolegów, którzy wiele znaczyli w hierarchii bandy. W więzieniu osadzono go w skrzydle zwanym „Obserwacja”. Przyzwyczajony do życia na ulicy i walki o przetrwanie, ale nieznający zupełnie więziennych realiów przeszedł tam piekło, ale też spotkał ludzi, którzy otoczyli go troską. Tam się nawrócił.

Dziś mówi o sobie jasno – jest konwertytą. „Boga odnalazłem dzięki współwięźniom, którzy się mną zaopiekowali. To ich zachowanie nauczyło mnie tego, co dziś nazywam dziełami miłosierdzia. Dzięki nim odkryłem miłość Boga” – wspomina.

Zapukać do drzwi seminarium

Mówi, że za kratkami po raz pierwszy od dzieciństwa zaczął się modlić. „Paradoksalnie właśnie w tym miejscu zaczął się mój dialog z Bogiem. Mówiłem Mu: «Nie znam Cię, ale wiem, że mnie tu nie zostawisz!». Lata, które miały być stracone, okazały się najbardziej owocne w moim życiu. To właśnie w więziennej celi po raz pierwszy w życiu poczułem się wolnym człowiekiem” – opowiada kapłan.

Dobro, którego doświadczył od współwięźniów, modlitwa, czytanie Pisma Świętego i sporadyczne spotkania z kapelanem więziennym zaczęły go zmieniać.

Gdy odbył wyrok, postanowił zapukać do drzwi seminarium, które mimo wielu obaw, jakie nosił w sercu, stanęły dla niego otworem.

Powrót do więzienia

Kocha latynoską muzykę i sport, a szczególnie piłkę nożną. Jest otwartym człowiekiem, łatwo nawiązującym relacje. Wykorzystywał to w czasie formacji seminaryjnej, aktywnie angażując się w duszpasterstwo młodzieży.

Pomagał też chorym i opuszczonym, a po pewnym czasie otrzymał zgodę, by zaangażować się w duszpasterstwo w więzieniu, w którym wcześniej odbywał karę. Jeździł tam prawie w każdą sobotę. Animował życie liturgiczne i duchowe, ale przede wszystkim wspierał rodziny i dzieci więźniów, organizował dla nich wydarzenia o charakterze sportowym i społecznym. Uczył nie tracić nadziei.

Mocny znak miłości Boga

Dziesięciu jego kursowych kolegów z seminarium przyjęło święcenia w katedrze w Monterrey. „Ja pragnąłem być wyświęcony w więzieniu, bo tam spotkałem Boga” – wyznaje. Otrzymał na to zgodę ordynariusza diecezji, który udzielił mu święceń.

W więziennej kaplicy była najbliższa rodzina, ale i wielu z tych, którzy pokazali mu, czym są dzieła miłosierdzia, a także wielu nowych osadzonych.

„Papież Franciszek w Wielki Czwartek umywa nogi więźniom. Pomyślałem, że również święcenia kapłańskie za kratkami będą mocnym znakiem miłości Boga” – podkreśla ks. Gabriel.

Po święceniach został posłany na parafię. Cały czas jednak odwiedza więźniów w Apodaca. „Tam odkryłem miłosierdzie Boga i stałem się wolnym i tym chcę się dzielić z każdym, kto obecnie przebywa w więzieniu” – podkreśla. Pytany o marzenia wyznaje, że chciałby móc zacząć pracować z dziećmi, które trafiają do band.

Zdjęcia udostępnione za zgodą i dzięki uprzejmości Seminarium Archidiecezjalnego Monterrey.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.