separateurCreated with Sketch.

Nabożeństwa pokutne za nadużycia w Kościele. Dlaczego mamy pokutować za nie swoje grzechy?

OBRZĘD OBMYCIA RĄK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Modlimy się, bo wiemy, że choć wymierzenie sprawiedliwości jest szalenie ważne, to na nim się sprawa nie kończy”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czy stykając się z grzechem – i to tak poważnym jak pedofilia – naprawdę nie mamy nic lepszego do zrobienia, niż gromadzenie się w kościołach na jakieś nabożeństwa? Nie lepiej byłoby wziąć się za jakieś konkretne działania, zamiast tracić czas na śpiewanie psalmów i odmawianie różańców?


LIST PAPIEŻA FRANCISZKA
Czytaj także:
List pisany dynamitem: Franciszek pisze tak, że aż boli. Jak wyjść ze skandali seksualnych?

 

Wezwanie papieża Franciszka

W opublikowanym w połowie sierpnia Liście do Ludu Bożego papież Franciszek wezwał nas jako wspólnotę wierzących do modlitwy i pokuty za grzechy nadużyć seksualnych, władzy i sumienia dokonane przez osoby duchowne. W odpowiedzi na to wezwanie w wielu diecezjach i wspólnotach zapowiedziano nabożeństwa pokutne, inaczej: wynagradzające, ekspiacyjne (niedawno jedno z nich odbyło się u dominikanów na warszawskim Służewie).

Po co odbywają się takie nabożeństwa? Jaki jest ich cel? Czemu służą? Na czym właściwie polega owo „wynagradzanie” za grzechy? I co to jest „ekspiacja”?

 

Modlitwa: czy tego nam właśnie potrzeba?

Dlaczego w ogóle modlitwa? Czy stykając się z grzechem – i to tak poważnym jak pedofilia – naprawdę nie mamy nic lepszego do zrobienia, niż gromadzenie się w kościołach na jakieś nabożeństwa? Nie lepiej byłoby wziąć się za jakieś konkretne działania, zamiast tracić czas na śpiewanie psalmów i odmawianie różańców?

Czy to jakkolwiek pomaga ofiarom tych grzechów? Czy nie ma już więcej sensu przespacerować się pod kurię i zawiesić na bramie pary dziecięcych bucików – żeby zaznaczyć, że tego problemu nie da się już „zamieść pod dywan” i że Kościół musi zadbać o wymierzenie sprawiedliwości winnym popełniania i ukrywania podobnych zbrodni?

 

Po co się modlimy?

A jednak się modlimy. Modlimy się, bo sytuację zderzenia z grzechem potrzebujemy przeżyć w jedności z Chrystusem, który na krzyżu wziął na siebie wszystkie ludzkie grzechy. To On jeden, jedyny dokonał za nie ekspiacji, czyli wynagrodzenia, zadośćuczynienia – tylko On mógł naprawdę to zrobić, bo tylko On był i jest całkowicie niewinny.

I tylko On może nas przeprowadzić przez tę sytuację, przez otchłań grzechu, która wydaje się bezdenna – tylko On, bo On swoją męką i zmartwychwstaniem otworzył nam paschalną drogę prowadzącą od niewoli śmiertelnego grzechu do wolności. Grzech zawsze jest brakiem (nieraz dojmującym i spotworniałym) miłości do Boga i człowieka. „Wynagradzamy” za grzech, dokonujemy „ekspiacji”, gdy wracamy „do pierwotnej miłości” – gdy uświadamiamy sobie jej brak i próbujemy coś z tym zrobić.

Modlimy się, bo wiemy, że choć wymierzenie sprawiedliwości jest szalenie ważne, to na nim się sprawa nie kończy. Po pierwsze dlatego, że wymierzenie sprawiedliwości nie leczy jeszcze głębokich ran w ludziach skrzywdzonych – to może zrobić jedynie Bóg, który swoją łaską potrafi uleczyć najtajniejsze głębiny poranionego ludzkiego serca. Tylko On może dotrzeć tam, gdzie nie dotrze żadna ludzka terapia.

Po drugie dlatego, że nie chodzi tylko o uporządkowanie spraw z przeszłości, ale o przyszłość – o to, by grzech miał jak najmniejsze szanse zostać powtórzonym. A do tego potrzeba nawrócenia, którego – aby było ono prawdziwe, głębokie i trwałe – może w nas dokonać tylko Chrystus, bo nie chodzi jedynie o wprowadzenie bardziej restrykcyjnych zasad i procedur, ale o przemianę ludzkich serc.

To dlatego chcemy i potrzebujemy w takich sytuacjach modlić się, czyli być blisko Tego, który ma moc przemieniać nas od wewnątrz.


ŁZY
Czytaj także:
„Zmyć łzami waszymi ich brud”. Wynagrodzenie za zło nadużyć seksualnych w Kościele

 

Wspólna modlitwa, bo wspólna odpowiedzialność

Jakkolwiek nie wyglądałoby nabożeństwo pokutne, jego istotną cechą jest to, że gromadzimy się na nim wspólnie. A to uświadamia nam, że grzech w Kościele – nawet taki, który popełniono w tajemnicy i o którym przez lata nikt nie wiedział – nigdy nie jest prywatną sprawą. Rani i osłabia całą wspólnotę. Grzech dotyka i dotyczy nas wszystkich.

I dlatego chcemy i potrzebujemy odpowiedzieć na niego wspólnie. Ważne jest nawrócenie sprawców, ale nawrócenia potrzebuje też cała wspólnota, aby funkcjonowała w taki sposób, który wyklucza obojętność, przemilczanie, wypieranie, a tym bardziej ukrywanie podobnych problemów.

Bo takie postawy – jak mówi papież w swoim Liście do Ludu Bożego – są współudziałem w grzechu. Zawsze wtedy, gdy stwierdzam, że „to nie moja sprawa”, „nie mam z tym nic wspólnego”, „a co ja mogę zrobić?” powtarzam tak naprawdę straszne pytanie Kaina: Czyż jestem stróżem brata mego? Odpowiedź Pana brzmi nieodmiennie: Jesteś! Jesteś, bo to twój brat!

I nie chodzi o to, czy miałeś bezpośrednią styczność z ofiarami pedofilii lub jej sprawcami, ale o to, że odżegnując się od odpowiedzialności za innych, sami zaczynamy tworzyć sytuację, w której łatwo o wszelkiego rodzaju nadużycia – najpierw władzy, funkcji, potem sumienia, wreszcie o konkretne, „fizyczne”, cielesne nadużycie. Tak jest z każdym grzechem, nie tylko z pedofilią.

 

Pomodliliśmy się i już? Załatwione?

Ktoś powie: No dobrze. Zebraliśmy się na nabożeństwie, pomodliliśmy się, dorzuciliśmy do tego nawet twardy post o chlebie i wodzie w intencji ofiar, sprawców i naszego własnego nawrócenia i co? Załatwione? Po sprawie? Nie! Absolutnie nie!

Sensowność i owocność naszej modlitwy mierzy się tym, do czego usłyszeliśmy na niej zaproszenie. Spotkaliśmy się z Chrystusem, by usłyszeć do czego On nas posyła. Bo tylko to, czego On chce i do czego nas posyła będzie miało sens i przyniesie trwałe owoce. Dlatego zaczynamy – jakąkolwiek przemianę – od modlitwy. Ale ona ma nas uruchomić do działania.

Na modlitwie Pan budzi nasze serce, wyrywa je z błogiego lub rozpaczliwego letargu, odnawia i pogłębia naszą wrażliwość, uzdalnia do zaangażowania. Wspólna modlitwa pokutna uświadomiła nam grzech, skonfrontowała nas z nim po to, abyśmy zrozumieli, że mamy się czym zająć.

Spotkaliśmy się z Panem, aby odnowić w sobie pewność, że On nadal jest z nami i wciąż chce nas posyłać z konkretną misją. I że nikt nas w niej nie zastąpi. Żaden sąd, żadna prokuratura, żaden terapeuta, żadna organizacja. Pan chce twojego zaangażowania, chce ciebie!


NABOŻEŃSTWO POKUTNE
Czytaj także:
Wszyscy księża diecezji odbędą nabożeństwa pokutne w intencji ofiar nadużyć w Kościele. Decyzja bp. Libery

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.